Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Nowe informacje ws. Pauliny K.

Oprac.: Karolina Głodowska
20-letnia Paulina K. została przesłuchana - poinformowała prokuratura. 20-latka to dziewczyna podejrzanego o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasza Ż. Na rozmowę z kobietą śledczy czekali tygodniami, bo jej stan zdrowia po wypadku nie pozwalał na przesłuchanie. Prokuratorzy nie ujawniają jednak szczegółów, bo nie chcą, by jakiekolwiek informacje trafiły do Ż. Ten czeka w Niemczech na ekstradycję.

Do tragicznego wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Volkswagen, którym kierował Łukasz Ż., najechał na tył forda, a ten uderzył w bariery energochłonne.
W samochodzie, w który uderzył Łukasz Ż., jechała czteroosobowa rodzina. Wypadku nie przeżył 37-letni mężczyzna. Volkswagenem podróżowało natomiast trzech mężczyzn oraz 20-letnia Paulina K. Jak ustały media, K. to dziewczyna zatrzymanego kierowcy. Co ważne, po wypadku mężczyźni próbowali zrzucić na 20-latkę winę, wskazując ją jako tę, która prowadziła pojazd.
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Paulina K. przesłuchana
Kobieta trafiła do szpitala w bardzo ciężkim stanie, a jej przesłuchanie tygodniami nie było możliwe. Teraz, jak ustalił "Fakt", prokurator przesłuchał Paulinę K. Śledczy po rozmowie z kobietą nie chcą jednak ujawniać żadnych szczegółów.
- Nie będziemy jednak tego komentować, ponieważ sprawa jest zbyt poważna - zaznaczył w rozmowie z "Faktem" prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prokurator Skiba podkreślił, że brak komentarza wynika m.in. z tego, że główny podejrzany w sprawie wciąż przebywa poza granicami Polski. - Zależy nam na tym, by dochodziło do niego jak najmniej informacji - dodał rzecznik.
"Fakt" ustalił, że stan przesłuchanej wciąż pozostaje poważny.
Łukasz Ż. oczekuje na ekstradycję. Prokuratura uspokaja
Co z Łukaszem Ż.? Mężczyzna po wypadku zbiegł z Polski. Zatrzymany został w niemieckiej Lubece po tym, jak zgłosił się na tamtejszy posterunek. Obecnie podejrzany przebywa w areszcie ekstradycyjnym w zakładzie karnym w Szlezwiku-Holszytnie.
Prokuratura oczekuje na przekazanie mężczyzny i uspokaja, że w warunkach europejskich proces ekstradycyjny trwa około 60 dni. Oznacza to, że prawdopodobne, iż Łukasz Ż. trafi do Polski pod koniec listopada.
W przeszłości Ż. odpowiadał przed sądem za oszustwo, kradzież, groźby karalne czy posiadanie narkotyków. Jeździł samochodem pomimo sądowego zakazu. W sumie na swoim koncie ma cztery wyroki.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!