Zbudujmy w Polsce kosmodrom. "To inwestycja strategiczna"
Czas na polskim kosmodrom? To nie scenariusz science-fiction. W Polsce jest rozwijanych kilka projektów rakietowych, ale te w kosmos latają z zagranicznych ośrodków. Tymczasem branża coraz szybciej rośnie. Rosną też ambicje polskich konstruktorów, o których rozmawiamy z Michałem Pakoszem, kierownikiem Działu Technologii Rakietowych w Sieć Badawcza Łukasiewicz - Instytucie Lotnictwa.

Globalna firma doradztwa strategicznego McKinsey prognozuje, że do 2035 roku branża kosmiczna w skali całego świata będzie warta 1,8 biliona dolarów. W 2023 roku było to 630 mld dolarów. Oznacza to, że sektor kosmiczny urośnie niemal trzykrotnie.
Tymczasem według szacunków Polskiej Agencji Kosmicznej, sektor ten nad Wisłą w 2024 roku był wart 2 mld złotych. Jak zwiększyć udział w światowym "torcie" kosmicznej gospodarki? Jak wskazywała w rozmowie z Interią Biznes w czerwcu tego roku prezes POLSA dr Marta Ewa Wachowicz, jednym z elementów branży, na który Polska może położyć nacisk, jest sektor rakietowy.
O jego potrzebach rozmawiamy z Michałem Pakoszem, kierownikiem Działu Technologii Rakietowych w Sieć Badawcza Łukasiewicz - Instytucie Lotnictwa.
Loty suborbitalne z polskiego kosmodromu?
W lipcu ubiegłego roku rakieta BURSZTYN opracowana przez Instytut, startując z Norwegii, dotarła do granicy kosmosu. Na przyszły rok polska firma SpaceForest zaplanowała misję suborbitalną własnej rakiety. Będzie wystrzelona z morskiej platformy startowej u wybrzeży Danii.
W obu przypadkach chodzi o loty suborbitalne. Oznacza to, że statek kosmiczny dociera do kosmosu, ale trajektoria jego lotu przecina atmosferę i statek wraca na Ziemię. W lotach orbitalnych statek dociera do trajektorii, dzięki której może pozostać na orbicie.
Ze względu na warunki geograficzne trudno byłoby oczekiwać, że z Polski będą realizowane loty orbitalne. Ale suborbitalne już tak. Michała Pakosza pytamy, czy w Polsce mógłby powstać kosmodrom - lądowy lub w formie morskiej platformy startowej, który pomógłby w rozwoju krajowych konstrukcji.

- Rakiety suborbitalne jak najbardziej latają w kosmos i miejsce ich startu można nazwać kosmodromem. Natomiast oczywiście mamy podział na rakiety suborbitalne i orbitalne. Jestem zdania, że należy budować kompetencje, infrastrukturę i zasoby równolegle. Zapewniać je wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Z Polski raczej na orbitę nie polecimy. Gdyby nam przyszło realizować projekt rakiety orbitalnej, to powinniśmy rozważyć albo stałe miejsce za granicą, albo metodę wejścia ona orbitę poprzez tzw. air launch, czyli wystrzelenie rakiety z samolotu - tłumaczy nasz rozmówca.
- Natomiast jest szereg potrzeb, które można zaadresować lotem suborbitalnym - takim jak zeszłoroczny lot rakiety BURSZTYN na wysokość 101 kilometrów. Na przykład badania mikrograwitacji, sondaż atmosfery oraz walidacja nowych technologii. Przy bardzo dobrze sprawdzonych rakietach, z odpowiednimi systemami sterowania i systemem bezpieczeństwa lotu, takie testy będzie można za jakiś czas przeprowadzać z Polski - mówi dalej Pakosz.
Spaceport nad Bałtykiem. Przeszkodą nie tylko pieniądze
Dodajmy, że w przeszłości w Polsce funkcjonował już kosmodrom. W Rąbce koło Łeby testowano na nim rakiety meteorologiczne Meteor. Budowa nowego kosmodromu oczywiście wiązałaby się z kosztami, ale nasz rozmówca zaznacza, że to niejedyny problem.
- Faktycznie można byłoby spróbować w Polsce zbudować spaceport komercyjny dla Europy Środkowej, grupy państw, które nie mają takich możliwości jak my. Ale trzeba mieć na uwadze, że aktualnie mamy możliwość realizacji lotów rakietowych tylko na poligonach wojskowych. Nie mamy regulacji, które określałyby warunki funkcjonowania spaceportu na zasadach komercyjnych. Według mojej wiedzy nikt nad nimi nie pracuje, a bez nich taki spaceport nie powstanie - podkreśla Pakosz.
Jeśli tę prawno-formalną przeszkodę udałoby się pokonać, czy na polskim kosmodromie będzie się w stanie zarobić?
- Uważam, że nie byłby przedsięwzięciem stricte biznesowym, komercyjnym. To raczej inwestycja strategiczna i wspierająca dotychczasowe możliwości testowe, bo to, że możemy skorzystać z poligonu nie oznacza, że on jest ciągle dostępny. W Drawsku czy Ustce jest bardzo duże obciążenie - wyjaśnia Pakosz.
- Przykładem takiej inwestycji strategicznej jest ośrodek Andøya Space Sub-orbital w Norwegii. To nie tylko spaceport komercyjny, ale wspiera też ćwiczenia wojskowe. Udział finansowy mają w nim spółki państwowe i utrzymuje się nie tylko z naukowych lotów suborbitalnych - wskazuje dalej rozmówca Interii.
Polskie rakiety. Trzy główne projekty
Oprócz ewentualnych, zagranicznych klientów z Europy Środkowej, z polskiego kosmodromu korzystaliby przede wszystkim krajowi konstruktorzy. To nie jest pieśń przyszłości, tylko teraźniejszość. Obecnie w Polsce rozwijane są trzy główne projekty rakietowe.
- BURSZTYN - realizowany przez Instytut Lotnictwa - Sieć Badawczą Łukasiewicz;
- PERUN - realizowany przez firmę SpaceForest;
- Trójstopniowa Rakieta Suborbitalna - projekt realizowany przez Wojskowe Zakłady Lotnicze, Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia i firmę ZPS GAMRAT.
Michał Pakosz zaznacza, że polskie rakiety, choć wszystkie są suborbitalne, nie stanowią dla siebie bezpośredniej konkurencji.
- Jeżeli spojrzy się głębiej, to okazuje się, że te rakiety mogą spełniać różne zadania, mają różne architektury. Rakieta konsorcjum WZL, WITU i ZPS GAMRAT jest oparta o trzy stopnie na silniki na stały materiał pędny, co ma zalety związane przede wszystkim z wykorzystaniem wojskowym. Rakieta PERUN jest największą z tych rakiet i może sporo ładunków użytecznych zabrać na pokład. Mamy też naszego BURSZTYNA, który jest zaprojektowany do lotów dedykowanych i z dużą częstotliwością, wystrzeliwania kilku rakiet jednego dnia, co często przeprowadza na przykład NASA - wymienia kierownik Działu Technologii Rakietowych w Łukasiewicz - Instytucie Lotnictwa.
Jest szereg potrzeb, które można zaadresować lotem suborbitalnym (...). Przy bardzo dobrze sprawdzonych rakietach, z odpowiednimi systemami sterowania i systemem bezpieczeństwa lotu, takie testy będzie można za jakiś czas przeprowadzać z Polski
Co więcej, polskie konstrukcje są nośnikami dla nowych rozwiązań technologicznych. Jak chociażby paliwo rakiety BURSZTYN.
- Jednym z celów budowy BURSZTYNA była demonstracja wykorzystania bardzo efektywnego, ekologicznego utleniacza, którym jest wysoko stężony nadtlenek wodoru. Opatentowaliśmy metodę jego wytwarzania i skomercjalizowaliśmy. Realizujemy szereg projektów dla Europejskiej Agencji Kosmicznej, gdzie właśnie ten nadtlenek wodoru jest wykorzystywany jako utleniacz, jest on alternatywą dla toksycznych materiałów pędnych, które są aktualnie wykorzystywane na świecie, także w satelitach - wskazuje Pakosz.
Polskie ambicje kosmiczne. Czas na projekt orbitalny?
Ambicje polskich konstruktorów nie kończą się na rakietach suborbitalnych. Michał Pakosz nakreśla bliższą i dalszą perspektywę rozwoju polskiej branży rakietowej.
- Aktualnie zbliżamy się do decyzji związanych z finansowaniem polskich przedsięwzięć w ramach Europejskiej Agencji Kosmicznej. Chodzi o skalę środków przeznaczonych na współpracę z ESA oraz wybór programów, które będziemy realizować. W tym kontekście mówimy o planach na najbliższe trzy lata. Z perspektywy technologii rakietowych ważne jest kontynuowanie projektów związanych z rozwojem i komercjalizacją napędów - mówi Interii.
- Powinniśmy też kontynuować nasze działania w obszarze rakiet suborbitalnych. W wielu krajach w ten sposób zdobywa się ulepszenia w zakresie technologii awionicznych, nawigacji, coraz bardziej efektywnych napędów. Dla przykładu w Niemczech państwo cały czas wspiera rozwój zajmujących się rakietami suborbitalnymi zespołów, aby zapewnić krytyczne kompetencje. Szczególnie jeśli mówimy o technologiach podwójnego zastosowania - dodaje.
To jednak nie koniec, bo polscy naukowcy chcą pracować również nad najtrudniejszymi projektami.
- Myślę, że znajdujemy się w miejscu i czasie, w którym powinniśmy rozpocząć dyskusję o dostępie do orbity. Łukasiewicz - Instytut Lotnictwa jest członkiem międzynarodowego projektu REACTS realizowanego w ramach Europejskiego Funduszu Obronnego, który dotyczy systemów responsywnych, czyli rakiet, które byłyby w stanie w ciągu 72 godzin wynieść przygotowanego satelitę na orbitę. Uważam, że podjęcie decyzji o rozwoju rakiety orbitalnej jest śmiałe, ambitne, ale zarazem realne i pozwoliłoby na zwiększenie innowacyjności polskiej gospodarki. Miałoby też wpływ na geopolityczną pozycję Polski - mówi Interii Michał Pakosz.
Jakub Krzywiecki
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na jakub.krzywiecki@firma.interia.pl









