Zatrzymanie Janusza Palikota. Prokuratura odmówiła śledztwa
Nie będzie śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez prokuratorów w związku z wykorzystaniem treści znajdujących się w telefonie podejrzanego Janusza Palikota i domniemanym naruszeniem tajemnicy obrończej. Jak uznała Prokuratura Krajowa, nie ma przesłanek wskazujących, że podczas zatrzymania byłego polityka doszło do złamania prawa.
Odmówiono wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez prokuratorów w związku z wykorzystaniem treści znajdujących się w telefonie podejrzanego Janusza Palikota i domniemanym naruszeniem tajemnicy obrończej - poinformowała w piątek Prokuratura Krajowa.
Sprawa Janusza Palikota. Nie będzie śledztwa ws. przekroczenia uprawnień
"Poczynione ustalenia nie wskazują na uzasadnione podejrzenie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA lub prokuratora prowadzącego śledztwo. Nie wskazują również na uzasadnione podejrzenie bezprawnego wykorzystania przed sądem informacji objętych tajemnicą zawodową" - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak.
7 października Prokuratura Krajowa informowała, że w związku z informacjami medialnymi dotyczącymi możliwości naruszenia tajemnicy obrończej w toku śledztwa prowadzonego m.in. przeciwko Januszowi Palikotowi z urzędu wdrożone zostało postępowanie sprawdzające.
Według jednego z obrońców Palikota, mec. Jacka Dubois, funkcjonariusze CBA po zatrzymaniu jego klienta zarekwirowali jego telefon, a zawarta w nim korespondencja z nim jako adwokatem trafiła do prokuratury. W ten sposób, w ocenie Dubois, doszło do złamania tajemnicy adwokackiej i przekroczenia uprawnień.
Na początku października prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati w piśmie do szefa MS, prokuratora generalnego Adama Bodnara zwracał się "o pilne wyjaśnienie sytuacji związanej ze złamaniem tajemnicy obrończej i adwokackiej" sygnalizowanej przez obrońcę Palikota mec. Dubois.
Dane z telefonu podstawą do aresztowania
Jak ujawnił w piątek prok. Nowak podczas zatrzymania Palikota nie zastrzegł on, iż na zabezpieczonym telefonie mogą znajdować się treści objęte tajemnicą obrończą lub adwokacką.
"Funkcjonariusze CBA dokonali oględzin zabezpieczonego telefonu. Celem czynności było uzyskanie dowodów w sprawie, w tym ustalenie treści i okoliczności kontaktów podejrzanego ze świadkami. W wyniku tej czynności ustalono, iż Janusz P. w pierwszej połowie sierpnia 2024 r. kontaktował się ze świadkami przesłuchiwanymi wówczas w niniejszej sprawie. To ustalone zachowanie podejrzanego prokurator przedstawił sądowi, jako przykład bezprawnego utrudniania postępowania uzasadniający zastosowanie tymczasowego aresztowania" - zrelacjonował rzecznik Prokuratury Krajowej.
Rzecznik podkreślił także, że dane z telefonu wpłynęły na decyzję o tymczasowym areszcie. - "Sąd w całości podzielił argumentację prokuratora, wskazując, iż obawa matactwa wynika m.in. z kontaktów podejrzanego ze świadkami. Sąd ten nadto wskazał, iż ujawniona w telefonie korespondencja podejrzanego pozostawała poza ochroną tajemnicy obrończej. Stanowisko to podzielił 28 października br. Sąd Okręgowy we Wrocławiu, nie przychylając się do zażalenia obrony" - podkreślił prokurator Nowak.
Zatrzymanie Janusza Palikota
Janusz Palikot, Przemysław B. i Zbigniew B. zostali zatrzymani przez CBA 3 października. Akcję przeprowadzono w Lublinie i Biłgoraju. Jeszcze tego samego dnia trafili do Prokuratury Krajowej we Wrocławiu, gdzie usłyszeli zarzuty.
Były poseł usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczenia mienia. Podobne zarzuty usłyszeli jego współpracownicy, czyli Przemysław B. i Zbigniew B. Sprawa dotyczy niekorzystnego rozporządzania mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł.
5 października sąd aresztował Janusza Palikota na dwa miesiące i ustanowił kaucję na milion złotych. Zażalenie wniosła zarówno prokuratura jak i obrońcy byłego polityka. 28 października sąd uwzględnił zażalenie prokuratury, odrzucając wnioski adwokatów.
Janusz Palikot pozostanie w areszcie co najmniej do 2 grudnia. Jeden z obrońców, mec Andrzej Malicki powiedział, że decyzja została podjęta ze względna na dobro śledztwa. - W ocenie sądu wolnościowe środki zapobiegawcze nie dają gwarancji zabezpieczenia prawidłowości postępowania. Obawa matactwa, obawa ucieczki, zagrożenie surową karą - takie argumenty padały w uzasadnieniu sądu - wyjaśnił.
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
INTERIA.PL/PAP