Sprawę pochówków w Polsce reguluje ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959 roku. Zgodnie z nią zmarłych można grzebać wyłącznie na cmentarzach lub w katakumbach. Pod pewnymi (trudnymi obecnie do spełniania) warunkami możliwy jest także pochówek w morzu. Okazuje się jednak, że nie wszędzie na świecie przepisy są aż tak rygorystyczne. Przyjrzyjmy się tym rozwiązaniom. Biodegradowalna urna w lesie W Niemczech z roku na rok rośnie popularność leśnych cmentarzy. Niemiecka firma FriedWald od 2001 roku oferuje nowoczesny pochówek leśny. Polega on na grzebaniu biodegradowalnej urny z prochami zmarłych w pobliżu korzeni drzewa. Ekologiczna urna szybko rozpada się, a prochy stają się naturalnym nawozem. O miejscu pochówku świadczy tylko niewielka tabliczka przybita do drzewa z danymi osoby zmarłej. Popularność takiego pochówku stale rośnie o czym może świadczyć fakt, że obecnie firma FriedWald posiada ponad 70 leśnych cmentarzy w całych Niemczech, a od niedawna jest także obecna w Szwajcarii i Austrii. Ile kosztuje taki pochówek? Cena zależy od wybranych w ramach pakietu usług. Najtańszy wariant, zawierający wyłącznie miejsce pod drzewem, pod którym mogą zostać pochowani także inni niespokrewnieni ludzie, kosztuje 490 euro. Własne drzewo to koszt wynoszący minimum 2490 euro. Grób-doniczka i nawóz ze zmarłego Pewnym rozwinięciem koncepcji leśnego pochówku jest Bios Urna lub Capsula Mundi. Pod tymi nazwami towarowymi kryje się pomysł na pochówek, dający nowe życie. W przypadku Bios Urny prochy zmarłego są nawozem dla właściwie dowolnej rośliny, np. drzewa ale też zwykłej rośliny domowej. Do urny poza prochami wkłada się ziarno i odrobinę wkładu ogrodniczego dla przyspieszenia wzrostu, następnie podlewa i czeka. Firma oferująca urny dzieli się szeregiem wskazówek dla kupujących, jak dbać o uprawę, a także udostępnia teren, gdzie legalnie można zasadzić urnę z drzewem. Podobny pomysł przyświecał twórcom Capsula Mundi. Włoski duet projektantów, Anne Citelli i Raoul Bretzel, zaproponowali pochówek niespopielonych szczątków, ułożonych w pozycji embrionalnej w biodegradowalnej kapsule, na szczycie której jest nasiono lub sadzonka wybranego drzewa. Rozkładające się ciało zmarłego staje się źródłem sił witalnych dla rozwijającej się rośliny. Obie firmy oferują wysyłkę urn po całym świecie. Ich cena zaczyna się od 140 dolarów. Do tego należy doliczyć oczywiście koszt sadzonki. Nekrobiżuteria, czyli diament ze zmarłym Innym pojawiającym się coraz śmielej (choć nie nad Wisłą) pomysłem na zachowanie cząstki bliskiego zmarłego przy sobie jest nekrobiżuteria. Szwajcarska firma Algordanza od 2004 roku ma w swojej ofercie pamiątkowe diamenty (Memorial Diamonds). Wystarczy 500 g prochów lub 5 g włosów zmarłego, by wyprodukować wyjątkowy pod każdym względem diament, który następnie może stać się częścią np. pierścionka lub naszyjnika. Na rosnącą popularności takiej usługi mogą wskazywać liczne oferty Memorial Diamonds w internecie. Cena takiej pamiątki zaczyna się od 1400 euro. By uczyć żywych Polski system prawny także posiada alternatywną drogę postępowania w przypadku śmierci. Jest nią przekazanie ciała na cele naukowe. Okazuje się bowiem, że nawet w dobie najnowocześniejszych symulatorów i materiałów multimedialnych, trudno sobie wyobrazić zajęcia z anatomii bez udostępnionych zwłok. Tak jak w łacińskiej sentencji, to zmarli uczą żywych. Co trzeba zrobić, by przekazać ciało nauce? Osoba, chcąca by po jej śmierci ciało trafiło do instytucji naukowej, powinna sporządzić akt donacji, czyli darowizny. Z uwagi na to, że nie jest to zbyt popularne w Polsce rozwiązanie, uczelnie medyczne, chcąc zachęcić darczyńców, oferują opłacenie notariusza, a także zajęcie się pochówkiem po zakończeniu prac sekcyjnych. Jeśli nie jest to zbyt popularne, to skąd studenci medycyny mają dostęp do ciał na zajęciach? Polskie prawo zabezpieczyło instytucjom naukowym dostęp... z innych źródeł. "Możliwe jest [...] przekazanie zwłok osób pozbawionych wolności, które zmarły w zakładach karnych, aresztach śledczych oraz strzeżonych ośrodkach dla cudzoziemców. Zwłoki na ten cel przekazywane są także wtedy, gdy zmarły nie zostanie pochowany przez członków rodziny" - wyjaśnia w komunikacie prof. Iwona Sierpowska z Uniwersytetu SWPS. Nowe prawo Polska ustawa o cmentarzach i pochówku zmarłych po 60 latach obowiązywania, mimo licznych nowelizacji, trąci myszką. Próżno w niej szukać rozwiązań znanych na Zachodzie Europy. Zapowiadana szumnie w 2021 roku wielka nowelizacja utknęła po etapie konsultacji w (nomen omen) martwym punkcie. Zastąpił ją pomysł nowej ustawy w tej sprawie, ale jej także nie widać na horyzoncie. Czy znajdą się w niej nowe rozwiązania, poszerzające wachlarz możliwości pochówki? Czas pokaże. Agata Wilk