Wicepremier o przeliczeniu wszystkich głosów. "Nie ma żadnych podstaw"
– Jest chęć wyjaśnienia protestów wyborczych i to jest naturalne - powiedział minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując dużą liczbę skarg wyborczych w Sądzie Najwyższym. - Ale nie ma poczucia, żeby to było na taką skalę, która by zmieniała w wynik - dodał. Prezes PSL zaznaczył, że nie widzi powodów do przeliczania wszystkich głosów. Wcześniej rzecznik rządu Adam Szłapka stwierdził, że dopóki nie zostaną udowodnione nieprawidłowości, nie ma podstaw do kwestionowania wyników wyborów.

- Każdy protest wyborczy powinien być rozpatrzony. Obywatel musi mieć pewność sprawczości w tym zakresie - powiedział wicepremier, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, zapytany podczas konferencji prasowej o dużą liczbę protestów, które wpłynęły do Sądu Najwyższego.
Minister obrony narodowej dodał, że nie widzi powodów do przeliczania wszystkich głosów. - Nawet patrząc na skalę tych protestów wyborczych - zaznaczył.
- Nie mam takiego poczucia. Ja myślę, że też reprezentuję w tym głos większości Polaków - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
- Jest chęć wyjaśnienia protestów wyborczych u naszych rodaków i to jest naturalne. Ale nie ma poczucia, żeby to było na taką skalę, która zmieniałaby wynik wyborów - powiedział.
Szef MON przekazał, że dla niego wynik wyborów jest jasny. - On jest taki, a nie inny. Mogliśmy mieć swoje sympatie, większe, mniejsze w tych wyborach, ale dzisiaj nadmierne emocje, które są wzbudzane w tym temacie, moim zdaniem nie służą stabilności państwa i transparentności również procesu wyborczego - ocenił.
- Z tych sytuacji trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość. Ja do tej sprawy podchodzę ze spokojem. Nie ma tu dla mnie podstaw do unieważnienia - podsumował Kosiniak-Kamysz.
Protesty wyborcze. Rzecznik rządu: Nie ma żadnych podstaw do kwestionowania wyników
Rzecznik rządu Adam Szłapka przekazał, że dopóki nie zostaną udowodnione nieprawidłowości nie ma żadnych podstaw do kwestionowania wyników wyborów.
- To, co dotyczy rządu, to jest to, co może robić minister sprawiedliwości, prokurator generalny. I prokurator generalny sprawdza, do jakich doszło nieprawidłowości. Jeżeli są takie, jak na przykład sytuacja w Kamiennej Górze, to wszczyna postępowanie - powiedział.
- Prokurator generalny, z tego co wiem, zapoznał się w Sądzie Najwyższym z kilkoma, chyba z dziesięcioma protokołami i w kilku doszło do nieprawidłowości. Trzeba je po prostu wyjaśnić - dodał rzecznik.
Pytany o wypowiedź prezes Manowskiej, że większość złożonych protestów wyborczych to "giertychówki" stworzone na postawie wzoru udostępnionego w mediach społecznościowych przez posła KO Romana Giertycha, Szłapka odparł, że "nie do końca interesuje go zdanie Małgorzaty Manowskiej, co sądzi o tych protestach".
- Mnie interesuje zapis konstytucji, który mówi o tym, że każdy obywatel ma prawo do złożenia protestu. I interesuje mnie to, że Sąd Najwyższy jest zobowiązany do tego, żeby każdy taki protest rzetelnie rozpatrzył - wskazał rzecznik rządu.
Dodał, że "wszystkim powinno zależeć, żeby wszelkie nieprawidłowości zostały wyjaśnione". Nikt tu nie kwestionuje tych wyborów - powtórzył.
Skargi wyborcze w SN. Stwierdzone nieprawidłowości w liczeniu głosów
I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska poinformowała w poniedziałek w Radiu Zet, że do SN wpłynęło ponad 50 tysięcy protestów przeciwko wyborowi prezydenta RP. Czas na składanie protestów upłynął 16 czerwca.
W związku z wnoszonymi protestami wyborczymi Sąd Najwyższy zdecydował o oględzinach kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych, m.in. w komisjach z Krakowa, Mińska Mazowieckiego, dwóch komisji z Bielska-Białej i komisji w Kamiennej Górze. Ponadto - jak poinformował PAP rzecznik SN Aleksander Stępkowski - SN "jeszcze w kilku sprawach" poprosił o dokonanie takich oględzin odpowiednie sądy rejonowe albo sam dokonywał czynności sprawdzających.
Prokurator Generalny Adam Bodnar upoważnił prokuratora z Departamentu Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej do zapoznania się w Sądzie Najwyższym z protokołami oględzin kart do głosowania. Rzeczniczka PG prok. Anna Adamiak poinformowała w weekend, że prokurator zapoznał się w SN z protokołami ponownego przeliczenia kart do głosowania z 10 obwodowych komisji wyborczych ((Kraków, Tarnów, Katowice, Strzelce Opolskie, Mińsk Mazowiecki, Olesno, Grudziądz, Kamienna Góra, Wieniec-Brześć Kujawski, Gdańsk); w 7 z nich doszło do zamiany głosów, co skutkowało błędnym przyjęciem, że większą liczbę głosów w tych obwodach uzyskał Karol Nawrocki.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów wyborczych, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta RP - musi to zrobić w ciągu 30 dni od podania wyników wyboru do publicznej wiadomości. Oznacza to, że ostatnim dniem, do którego musi zapaść to rozstrzygnięcie jest 2 lipca.