Olga Legosz, przedsiębiorczyni i influencerka znana jako nomadmum pokazała na portalu X, jakie dyplomy dostał pewien uczeń Szkoły Podstawowej nr 48 im. Adama Próchnika w Warszawie. Zaznaczyła, że jest to osoba "z diagnozą". Został "okrzyknięty" uczniem roku w kategorii Marzyciel oraz Drzemacz lekcyjny. "Uczeń wiecznie w chmurach, który zdaje się funkcjonować w swojej własnej rzeczywistości. Zwykle jest nieprzygotowany do lekcji i wyrwany przez nauczyciela odpowiada nie na temat" - to opis z pierwszego wyróżnienia. Na drugim czytamy: "Uczeń wiecznie zmęczony, ciągle śpi na lekcjach". "Powiedzcie, jak można w taki sposób potraktować ucznia z diagnozą, w tym przypadku jeszcze na lekach" - skomentowała nomadmum. Kuratorium oświaty reaguje. "Niezwłocznie zwróciliśmy się do dyrektora" W sprawie zabrała też głos znana psycholożka Joanna Flis. "Dostałam to od jednej z obserwatorek, więc reaguję - napisała na Instagramie. "Kiedy kreatywność zastępuje profesjonalizm, a ludziom wydaje się, że praca z zasobami dziecka to wolna amerykanka. Jestem porażona i mam nadzieję, że ktoś tego młodego człowieka przeprosi i wskaże jego zasoby w sposób, który pozwoli mu się rozwinąć. Praca z zasobami drugiego człowieka wymaga wrażliwości i profesjonalizmu, a takie cyniczne koszmarki nic wspólnego z wrażliwością nie mają. Cały czas powtarzam, że zmiany w szkole muszą mieć swój początek w dobrym przygotowaniu pedagogów do wykonywania swojej pracy" - wskazała. Chcąc nagłośnić sprawę Olga Legosz oznaczyła w swoim wpisie zastępczynię prezydenta Warszawy Renatę Kaznowską, minister edukacji Barbarę Nowacką i Monikę Horną-Cieślak, rzeczniczkę praw dziecka. Kaznowska odpowiedziała: "To sprawa podlegająca pod nadzór kuratorium, a nie miasto. Niezwłocznie poproszę o jej wyjaśnienie". Poprosiliśmy Kuratorium Oświaty w Warszawie o odniesienie się do sprawy. "W związku z informacjami prasowymi dotyczącymi kontrowersyjnych 'dyplomów', które mieli otrzymać uczniowie Szkoły Podstawowej nr 48 w Warszawie, niezwłocznie zwróciliśmy się do dyrektora placówki o szczegółowe przekazanie informacji w tym zakresie" - poinformował Interię Andrzej Kulmatycki, dyrektor Biura Kuratora Oświaty. "Sprawa ta jest przez nas wyjaśniana w trybie nadzoru pedagogicznego" - dodał. - Dyplomy "drzemacza" albo "marzyciela" dla uczniów budzą we mnie niesmak. To nie jest zabawne, może mieć znamiona stygmatyzacji - powiedziała w programie "Graffiti" w Polsat News minister edukacji Barbara Nowacka. Jak dodała, szkoły powinny dbać o uczniów ze specjalnymi potrzebami. Szkoła: To inicjatywa uczniów Do tematu odniosła się już szkoła, wydając oświadczenie w mediach społecznościowych. Jak czytamy, pomysł z wręczaniem dyplomów to inicjatywa samorządu uczniowskiego klas IV-VIII. W szkole zorganizowano konkurs na ucznia i nauczyciela roku. "Przedstawiciele samorządu uczniowskiego z własnej inicjatywy przygotowali sześć kategorii (np. lider, uczeń społecznik, drzemacz lekcyjny czy marzyciel), w których dzieci wybierały spośród swoich kolegów i koleżanek na poziomach klas. Dla nauczycieli przygotowano osiem kategorii, np. diamentowa piła, mega magiel, mistrz ciętej riposty. Nauczycieli Roku w poszczególnych kategoriach dzieci wybierały spośród wszystkich nauczycieli uczących w klasach IV-VIII" - informuje dyrekcja szkoły. W oświadczeniu dodano, że przedstawiciele samorządu przygotowali kategorie, zasady wyboru i głosowania, przekazali i wyjaśnili je dokładnie wszystkim uczniom. "Szczególnie wyraźnie i dobitnie podkreślano, że należy traktować ten konkurs z dystansem, ma on konwencję żartu i w żadnym wypadku nie ma na celu ośmieszenia czy upokorzenia kogokolwiek" - czytamy. Uczniowie mieli przyjąć tę propozycję z entuzjazmem i zrozumieniem, żaden nauczyciel nie zgłaszał uwag, rodzice również o konkursie byli poinformowani poprzez dziennik Librus. "Mogło się zdarzyć, że ktoś poczuł się niesprawiedliwie oceniony" Podkreślono: "Uczniowie nie mają dostępu do dokumentacji obejmujących dane wrażliwe, a nauczycielom nie wolno przekazywać takich informacji". Wskazano też, że nie można było wykluczać z udziału w konkursie nikogo, bo mogłoby to stygmatyzować uczniów. A wśród nich wielu ma orzeczenia i opinie. Dyplomy zostały rozdane przez samych uczniów. "Niefortunnym okazał się fakt, że jeden z uczniów odebrał ten dyplom na zakończenie roku. Ale tylko dlatego, że nie brał udziału w spotkaniu uczniów" - dodaje dyrekcja. "Zostało wyjaśnione, że należy przydomki i opisy traktować z przymrużeniem oka, jak naukę dystansu do siebie oraz pokazanie jak widzą inni, a na pewno nie mają na celu obrażanie kogokolwiek. Mogło się zdarzyć, że ktoś mógł poczuć się niesprawiedliwie oceniony. Jako dyrektor szkoły biorę odpowiedzialność za jej wszystkie działania i jeżeli ktokolwiek poczuł się urażony przepraszam w imieniu swoim i nauczycieli" - podsumowano. Pod oświadczeniem zablokowano możliwość publikowania komentarzy. Jednak pozostawiono opcję udostępniania i zrobiło to kilkadziesiąt osób. "Czy ktoś zabezpieczył dzieci z tego samorządu przed hejtem, który dorosły człowiek, odpowiedzialny za prowadzenie szkoły teraz próbuje przekierować na nich?" - pyta jedna z internautek. Inny wskazuje: "Wszystko wina 12-letnich dzieci z samorządu szkolnego, a w ogóle to 'jeżeli ktokolwiek poczuł się urażony to przepraszam'".