Od 1 września nauczyciele i uczniowie klas IV-VIII szkoły podstawowej oraz wszystkich klas szkół ponadpodstawowych (liceum ogólnokształcącego, technikum, branżowej szkoły I stopnia, branżowej szkoły II stopnia) będą pracować ze zmienioną podstawą programową. Chodzi w sumie o 18 przedmiotów. Największe emocje zdaje się budzić "odchudzona" lista lektur. Tu doszło do licznych zmian. W szkole średniej z listy wypadły m.in. następujące pozycje: William Szekspir "Romeo i Julia", Adam Mickiewicz "Konrad Wallenrod", Juliusz Słowacki "Kordian". We fragmentach, a nie w całości uczniowie omawiać będą "Potop" Henryka Sieniewicza, "Chłopów" Władysława Reymonta i "Inny Świat" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. A jak się ma sytuacja w szkole podstawowej? "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza usunięto, tak samo jak "Katarynkę" Bolesława Prusa czy "Żonę modną" Ignacego Krasickiego. "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza zostaje we fragmentach razem z "Syzyfowymi pracami" Stefana Żeromskiego czy też "Quo vadis" Henryka Sienkiewicza. Nowa lista lektur. Polonistka: Mam drobne zastrzeżenia, ale... O te zmiany pytamy Annę Ryłek, polonistkę i egzaminatorkę CKE z Łodzi. - Nie ma rozwiązań, które zadowalałyby wszystkich - komentuje na wstępie. - Drobne zastrzeżenia mam, ale wydaje się, że ta lista lektur jest możliwa do realizacji. Poprzednia taka nie była, trzeba było się przez nią dosłownie przeczołgać. Widziałam, że nawet ambitne dzieci były udręczone, tego było za dużo - wskazuje w rozmowie z Interią nauczycielka. - Przyznam, że w przypadku "Potopu" byłam realistką: wymagałam znajomości I tomu i obejrzenia filmu Jerzego Hoffmana - mówi nauczycielka. Cieszy się, że ta lektura wymagana będzie teraz tylko we fragmentach. - To pozwoli i uczniom i nauczycielom uczciwie potraktować tę ważną pozycję - ocenia. - Jeżeli chodzi o "Chłopów", krzywdę robiono tej powieści omawiając ją tylko na podstawie I tomu. Uszczuplenie tylko do jednej pory roku było pomysłem chybionym. Chciałabym wiedzieć, jakie fragmenty będą tu sugerowane - komentuje. Czego polonistce żal? - Trochę "Kordiana" Juliusza Słowackiego, który przeszedł na poziom rozszerzony. Wydaje się, że ten dawny bohater jest bliski młodzieży, szczególnie tej, która nie zna jeszcze swojego celu w życiu - mówi nauczycielka. Pytana o usunięcie "Romea i Julii" z listy lektur obowiązkowych odpowiada: - Do tej pory był też "Makbet", skreślony niedawno, a na rozszerzeniu jeszcze "Hamlet". Szekspir był dość szeroko reprezentowany. To są postacie tak kanoniczne, że liczę na samokształcenie uczniów. "Pan Tadeusz" tylko we fragmentach. Wyrzucone teksty Wojtyły Polonistka uczy w szkole średniej, ale skomentowała też krótko zmiany dotyczące szkoły podstawowej: - Te najważniejsze pozycje obowiązkowe zostają. Duże zamieszanie jest pewnie wokół "Pana Tadeusza", bo zostaje sześć ksiąg z dwunastu. Myślę, że te księgi są tak wybrane, że główne wątki uczeń będzie w stanie zrozumieć - komentuje nauczycielka. W jej ocenie wymaganie znajomości całości tej lektury na etapie szkoły podstawowej było pomyłką. - Jakby zrobić uczciwe badania, kto to przeczytał w całości w szkole podstawowej, to pewnie wyników nie chcielibyśmy znać - wskazuje. - "W pustyni i w puszczy" wypada, ale jeśli są dzieci czytające powieści przygodowe, to może po tę też sięgną. Sienkiewicz jest reprezentowany, bo został "Latarnik" i fragmenty "Quo Vadis" - komentuje. - Podsumowując: jestem zadowolona, że podstawa programowa została uszczuplona. Jest to dobry krok. Nauczyciele nareszcie mogą patrzeć w oczy uczniom i uczciwie wymagać. Bo to, co jest zaproponowane, jest do przeczytania przez każdego, nawet przeciętnego ucznia - ocenia Anna Ryłek. - Niektórzy będą dopatrywać się klucza politycznego, według którego doszło do zmian w liście lektur. Wyrzucenie tekstów Wojtyły, Kossak-Szczuckiej czy Rymkiewicza może na to wskazywać. Ja jednak będę bronić tezy, że chodzi o wrażliwość młodego człowieka. Trzeba znać współczesną młodzież i wiedzieć, co czyta, a co jest dla niej zupełnie niestrawne i kłóci się z ich wrażliwością - podsumowuje. Cięcia "do 20 procent", ale od ilu? W piątkowym komunikacie MEN wyjaśniono, że ograniczony o około 20 proc. zakres treści nauczania - wymagań szczegółowych - da nauczycielom i uczniom więcej czasu na spokojniejszą i bardziej dogłębną realizację programów nauczania. Później, jeszcze tego samego dnia, wiceminister Katarzyna Lubnauer w wywiadzie dla Gazety Wyborczej powiedziała, że cięcia obejmują nie "około 20 proc.", ale "do 20 proc.". - Nie wiadomo, od ilu. I chyba poza listą lektur - zwłaszcza w liceum i technikum - nauczyciele mają poczucie, że jest to daleko mniej - komentuje Renata Czaja-Zajder z inicjatywy nauczycielskiej "Protest z Wykrzyknikiem". Tak jest chociażby w przypadku fizyki w liceum i technikum. Leszek Olpiński, filozof i fizyk komentuje Interii: - Sporo jest zmian redakcyjnych, które nie wnoszą nic istotnego w praktyczną realizację podstawy programowej. Rzeczywiste cięcie z fizyki jest marginalne (trzy punkty podstawy). Zmniejsza się nacisk na rozwiązywanie złożonych zadań wymagających wiedzy matematycznej, ale nie o 20 procent. Nie jest wymagane opanowanie kilku bardziej złożonych pojęć. Mówi też o filozofii. Obliczył: - Tu realne cięcia to około 10 proc. Znika kilka zagadnień dotyczących filozofii poznania i estetyki. Zmiany redakcyjne pozwalają na zmniejszenie wymagań opanowania pamięciowego pojęć filozoficznych, a więcej ich używania w praktyce. Ograniczono odniesienia do współczesnych nauk przyrodniczych. Zmniejszona jest też lista lektur, tu jest nawet o więcej niż obiecane 20 procent. Pod postem "Protestu z Wykrzyknikiem" nauczyciele także komentują zmiany w podstawie programowej. Jeden z nich napisał: "To jak taka promocja w sklepach. Obniżki do 20 proc. - czyli jeden produkt o 20 proc., a pozostałe 1-3 proc."