Aktem oskarżenia, który trafił do płockiego Sądu Okręgowego z krakowskiego oddziału Prokuratury Krajowej pod koniec czerwca 2021 r., objęto pięć osób, w tym Jacka K., bliskiego znajomego i wspólnika Krzysztofa Olewnika. Proces planowany jest do grudnia 2023 r. Akta sprawy wraz z załącznikami liczą ponad 400 tomów. Zabójstwo Krzysztofa Olewnika. Jacek K. stanie przed sądem Jacek K. był na przyjęciu w domu Krzysztofa Olewnika przed uprowadzeniem. Zjawił się też pierwszy na miejscu po porwaniu i powiadomił o tym telefonicznie ojca Krzysztofa - Włodzimierza Olewnika, przedsiębiorcę branży mięsnej z Drobina pod Płockiem. Jacek K. i Krzysztof Olewnik byli wspólnikami w firmie KrupStal. - Nie wiem, jak to będzie? Czy Jacek. K. zostanie skazany? Dla mnie dowody są jasne i dobitne - powiedział Włodzimierz Olewnik. Przyznał jednocześnie, że mimo upływu już wielu lat od tragicznych wydarzeń, które doprowadziły do śmierci jego syna, czas nie zagoił ran. - Byłem bardzo mocno zżyty z synem i on ze mną - podkreślił. Włodzimierz Olewnik zwrócił uwagę, iż ważne byłoby ustalenie powodów, dla których uprowadzono jego syna. Jak zaznaczył, on sam domyśla się, co mogło do tego doprowadzić. - Tyle lat minęło i jaki był powód, co było przyczyną? Uważam, że były dwa powody: Stal i to, że nie poddałem się być słupem - stwierdził. Jak wspomniał Włodzimierz Olewnik, kiedy jego syn został wspólnikiem Jacka K., chciał, aby specjalny program komputerowy gwarantował transparentność transakcji. - Tym nadepnąłem komuś na odcisk - powiedział. - Jak Krzysio był uprowadzony, to od razu wymówiono mi kredyt, żeby zakład upadł i żeby można go było przejąć za parę groszy - dodał. Ocenił przy tym, że w tym przypadku ktoś popełnił błąd, bo zabezpieczeniem kredytu nie był zakład, a lokaty. Gdy w marcu ruszał proces przed płockim Sądem Okręgowym Włodzimierz Olewnik podkreślał, że wśród oskarżonych brakuje osób, które zdecydowały o porwaniu. - Nadal ta ława oskarżonych jest za krótka. Nie ma decydentów - mówił wtedy Włodzimierz Olewnik. W procesie występuje on jako oskarżyciel posiłkowy. Sprawa Krzysztofa Olewnika. "Kochałem go, jak brata" W akcie oskarżenia krakowski oddział Prokuratury Krajowej zarzucił Jackowi K. udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym oraz udział we wzięciu przy użyciu przemocy, Krzysztofa Olewnika jako zakładnika, przetrzymywanie go do zapłaty okupu w wysokości 300 tys. euro. Okres i sposób przetrzymywania uprowadzonego, poprzez m.in. przykucie łańcuchem do ścian oraz umieszczenie pokrzywdzonego w zbiorniku na nieczystości, łączył się z jego szczególnym udręczeniem, a ostatecznie został on pozbawiony życia. Podczas pierwszej rozprawy Jacek K. nie przyznał się do zarzucanych czynów. Zarzuty określił, jako absurdalne. - Krzysztof Olewnik był moim przyjacielem. Kochałem go, jak brata. Robiłem wszystko, żeby go uwolnić - powiedział przed sądem. Podobne zarzuty, jak w przypadku Jacka K., w tym udziału w grupie zbrojnej, która porwała Krzysztofa Olewnika, krakowski oddział Prokuratury Krajowej przedstawił też Eugeniuszowi D., ps. "Gienek". Aktem oskarżenia objęto również Grzegorza K., byłego samorządowca z Sierpca, któremu zarzucono m.in. wykorzystanie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, stanu emocjonalnego i położenia Włodzimierza Olewnika, czyli ojca uprowadzonego, i przekazywanie mu nieprawdziwych informacji oraz wyłudzenie 160 tys. zł. Zarzuty doprowadzenia Włodzimierza Olewnika do niekorzystnego rozporządzenia mieniem przedstawiono też dwóm innym oskarżonym, w tym Andrzejowi Ł. - chodzi m.in. o ponad 120 tys. zł i nieprawdziwe zapewnienie o możliwości doprowadzenia do uwolnienia porwanego oraz Mikołajowi B. - chodzi m.in. o przekazanie 13 tys. zł i wprowadzenie w błąd, co do możliwości zidentyfikowania miejsc logowań telefonu używanego przez sprawców uprowadzenia. Sprawa Krzysztofa Olewnika. Zagadkowe samobójstwa Na pierwszej rozprawie przed płockim Sądem Okręgowym nie stawił się, jako jedyny z pięciu oskarżonych, Mikołaj B. Według ówczesnych ustaleń, w 2020 r. wyjechał z Polski się do Wlk. Brytanii. Z nieoficjalnych informacji wynika, iż aktualnie miejscem jego pobytu może być też Afryka. Sąd, mimo nieobecności Mikołaja B., zdecydował o rozpoczęciu procesu. Jednocześnie wyłączył wątek obejmujący zarzuty wobec niego do odrębnego postępowania. Mikołaj B., jako oskarżony, będzie poszukiwany celem tymczasowego aresztowania i doprowadzenia do sądu. Do porwania 25-letniego wówczas Krzysztofa Olewnika, syna Włodzimierza, przedsiębiorcy z Drobina pod Płockiem, doszło w nocy z 26 na 27 październiku 2001 r. Po tym, jak został uprowadzony z własnego domu, sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, został zamordowany miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie) - zwłoki odnaleziono dopiero w 2006 r. Pierwszy proces w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, oparty na akcie oskarżenia Prokuratury Okręgowej z Olsztyna, toczył się od października 2007 do marca 2008 r., także przed Sądem Okręgowym w Płocku. Na ławie oskarżonych zasiadło 11 osób. Sąd skazał wówczas dwóch zabójców Krzysztofa Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywocia, ośmiu innych oskarżonych na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności, a jednego z oskarżonych uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych w Olsztynie i w Płocku: szef grupy Wojciech Franiewski jeszcze przed procesem - w 2007 r., a po ogłoszeniu wyroku - Kościuk w 2008 r. i Pazik w 2009 r.