W sieci pojawiło się wideo przedstawiające - jak twierdził początkowo autor wpisu - białoruskie śmigłowce, które we wtorek krążyły w okolicy Białowieży (woj. podlaskie). Na Facebooka wrzucił je jeden z użytkowników, który jednak potem edytował swój wpis i dodał, że maszyny na niebie mogą być polskimi Mi-2. To samo na Telegramie napisał "Białoruski Gajun" - grupa, która zajmuje się monitorowaniem aktywności wojskowej w Białorusi. "W sieci krąży nagranie przedstawiające śmigłowiec Mi-2, który nie jest związany z Siłami Powietrznymi Białorusi, prawdopodobnie jest to śmigłowiec polski" - przekazała. Wizyta Łukaszenki przy granicy powodem aktywności śmigłowców? Grupa przenalizowała też wtorkową sytuację w Białowieży. Uważa, że aktywność śmigłowców przy polskiej granicy była związana z wizytą Alaksandra Łukaszenki w miejscowościach przygranicznych na terenie Białorusi. Donosili, że około 9:40 z bazy wojskowej we wsi Kamieniec wystartowały dwa śmigłowce Sił Powietrznych Białorusi: Mi-24 oraz Mi-8. Poleciały patrolować granicę w rejonie kamienieckim w obwodzie brzeskim. Mogły wlecieć na terytorium Polski przez przypadek, bo - jak podkreśla grupa - gdyby to była prowokacja, "byłaby niezwykle niebezpieczna, mając na uwadze fakt, że Łukaszenka znajdował się zaledwie 10 kilometrów od granicy". Niejasności co do wizyty białoruskich śmigłowców przy granicy We wtorek rano białoruskie śmigłowce pojawiły się niedaleko polskiej granicy w okolicach Białowieży. Początkowo informowano, że o szkoleniu strona białoruska informowała wcześniej stronę polską. Kilka godzin później Ministerstwo Obrony Narodowej podało jednak, że doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa śmigłowce białoruskie. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!