To kolejna odsłona sporu byłego ministra obrony narodowej z obecnym kierownictwem. W zeszłym tygodniu Mariusz Błaszczak twierdził, że w ministerstwie panuje chaos, a jego pracownicy krytykują poprzedni rząd za "szybką modernizację wojska". Tym razem poseł PiS zwrócił się bezpośrednio do wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. "Pan oraz pana główny doradca wojskowy gen. Gocuł zarzucacie mi brak przygotowania dokumentów strategicznych. Tymczasem w odpowiedzi na interpelację pańskiego kolegi z koalicji deklarujecie realizację swoich priorytetów w oparciu o dokumenty strategiczne przygotowane przeze mnie we współpracy z Prezydentem RP czyli o Strategię Bezpieczeństwa Narodowego RP i Program rozwoju Sił Zbrojnych RP na lata 2021-2035" - przekazał Mariusz Błaszczak we wpisie w serwisie X. Mariusz Błaszczak kontra MON. "Nie macie jasnego planu" Były minister stwierdził, że "takiego bałaganu i chaosu komunikacyjnego jeszcze w MON nie było" i "każdy mówi coś innego". "Nie macie jasnego planu i jednego stanowiska w żadnej z najważniejszych spraw - modernizacji technicznej, zwiększania liczebności Wojska Polskiego, planowania strategicznego i współpracy międzynarodowej" - dodawał. Następnie Błaszczak udzielił ministrowi "rady". Uznał, że "większość żołnierzy jest przeciwna" zatrudnieniu na głównych doradców osób takich jak gen. Gocul, gen. Majewski, czy gen. Drewniak. "Wiedzą, że klub emerytowanych generałów swoimi 'światłymi radami' sparaliżuje ich ciężką pracę. Wszyscy pamiętamy, że to między innymi ich działalność doprowadziła do drastycznego osłabienia Wojska Polskiego w latach 2007-2015" - podsumował. Oświadczenie MON po wpisie Błaszczaka Na reakcje MON nie trzeba było długo czekać. Rzecznik resortu w wydanym oświadczeniu postanowił odpowiedzieć na "wątpliwości pana posła Mariusza Błaszczaka". "Panie Ministrze, informuję, że w MON szanujemy wyrażanie różnorodnych opinii - a nie mam przekonania, że za pana czasów taka możliwość w ogóle była dopuszczalna. Proszę pozwolić nam działać autonomicznie, a za doradców wybierać osoby, które mają dorobek życiowy, osiągnięcia zawodowe, szerokie doświadczenie zdobyte w wieloletniej służbie i dzięki temu mogą formułować strategiczne sugestie. Z tego co wiem takie osoby właśnie Pan eliminował; otaczając się tymi, którzy bezrefleksyjnie przytakiwali, a w zamian otrzymywali błyskawiczne awanse" - komentował Janusz Sejmej. "Kolejny raz próbuje pan manipulować informacją w sprawie zakupów uzbrojenia dla naszej armii. To sianie dezinformacji. Szkoda, że nie był pan na SKON kiedy wstępnie podsumowaliśmy to, co zastaliśmy w resorcie i nakreśliliśmy plany na przyszłość. Tryb zakupów i zasady ich finansowania w wykonaniu poprzedniego rządu były wyjątkowo nieprzejrzyste" - dodawał zwracając się do byłego ministra. Rzecznik reaguje na słowa ministra Następnie rzecznik stwierdził, że skala zakupów wymaga "wyjątkowej transparentności", a koszt utrzymania, serwisu i szkoleń to wydatki trwające "długo po zakupie". "Nie wiem, skąd opinia, 'większości żołnierzy', którym wg pana zmiany się nie podobają - to za pana czasów żołnierze niezwykle licznie odchodzili ze służby, nie widząc możliwości normalnej ścieżki awansu i nie godzili na praktyki do bycia tłem na wiecach i niezliczonych politycznych piknikach" - ripostował rzecznik MON. Podsumowując oświadczenie Sejmej stwierdził, że MON chce by "szacunek dla munduru nie był pustym sloganem czy hasłem dla kolejnych akcji celowo wykorzystujących żołnierzy dla politycznych korzyści dla pana i najbliższych sowicie opłacanych współpracowników". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!