Mariusz Błaszczak stwierdził w czwartek, jak - jego zdaniem - wygląda obecnie sytuacja w Ministerstwie Obrony Narodowej, którym szefował przed zmianą władzy. "Czy leci z nami pilot? MON w ciągu jednego dnia przedstawia dwie zupełnie inne wizje rozwoju Sił Zbrojnych RP" - uznał w facebookowym wpisie. "Szef Sztabu Generalnego RP gen. Kukuła mówi o budowie 300-tysięcznej armii zawodowej (plus 150 tys. rezerwy). Z kolei główny doradca wojskowy MON gen. Gocuł krytykuje plan 300-tysięcznej armii i wraca do narracji, że zakupy sprzętu wojskowego przeprowadzone przez rząd Prawa i Sprawiedliwości to megalomania" - porównał. Błaszczak zapytał też wicepremiera, obecnego ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza, czy "panuje nad tym", co dzieje się w kierowanym przez niego resorcie. "Niech pan zrobi z tym porządek! Z dzisiejszego sondażu wynika, że prawie połowa Polaków uważa, że Putin zaatakuje Polskę. A wy zamiast się zbroić przeglądacie dokumenty, tworzycie dwa ośrodki decyzyjne odpowiedzialne za sprawy wojskowe i krytykujecie mnie za to, że szybko modernizowałem Wojsko Polskie i tworzyłem nowe jednostki" - ocenił. MON odpowiada Mariuszowi Błaszczakowi Do wypowiedzi Błaszczaka odniosło się w czwartek MON. Jak czytamy w jego oświadczeniu, treści wysunięte przez byłego szefa tego resortu "nie pokrywają się z prawdą, a wręcz mogą manipulować i umyślnie wprowadzać w błąd opinię publiczną". Zdaniem rządowej instytucji "jest to tym bardziej niezrozumiałe i szkodliwe dla polskiej racji stanu, że dotyczą polskiej obronności oraz spraw bezpośrednio związanych z Wojskiem Polskim". Pod komunikatem podpisał się rzecznik MON Janusz Sejmej. Jak podkreślił, modernizacja naszej armii jest jednym z "kluczowych priorytetów" ministerstwa, dlatego prowadzi ono "niezbędny audyt wydatków i umów zbrojeniowych, w tym tzw. kontraktów koreańskich". "Jednocześnie podkreślam, że istnieje wola kontynuacji zamówień dla wojska, a nie ich ograniczania" - zapewniono. Jak wskazał rzecznik, wspomniany audyt "ma pomóc udzielić odpowiedzi m.in. na pytanie, czy szybkie zamówienia z początkowego okresu wojny poprzedzone były dostateczną analizą perspektywy wykorzystania takiego sprzętu w przypadku przedłużającego się konfliktu". "Ma również sprawdzić finansowanie tych projektów oraz zapewnienie niezbędnego zaplecza dla kontraktowanego sprzętu" - podkreślił. MON: Poprzedni rząd nie opracował niezbędnych planów Sejmej zapewnił, iż tryb zakupów i zasady ich finansowania w wykonaniu rządu PiS były "wyjątkowo nieprzejrzyste", a ich skala oraz środki publiczne, jakie są w nie zaangażowane "wymagają, w naszej ocenie, wyjątkowej transparentności i racjonalności". Jak podkreślił, modernizacja wojska musi być "skorelowana z naszym potencjałem gospodarczym i stanem finansów publicznych". MON w oświadczeniu nawiązał też do "odniesień do wypowiedzi prasowej gen. Gocuła", jakimi posłużył się Błaszczak. "Zaznaczamy, że poprzednia ekipa rządowa nie opracowała niezbędnych dokumentów i planów strategicznych. To niewytłumaczalne i dalece nierozsądne, szczególnie, że mijają dwa lata od pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Nadrabiamy te zaległości. Uporządkujemy ten chaos po dwóch ministrach z PiS. Przywrócimy przy tym transparentność i zaufanie opinii publicznej" - wyliczył. Resort wskazał, że Wojsko Polskie "to ludzie i to na ich sile budujemy nasze bezpieczeństwo". "Zwiększamy liczebność żołnierzy. Pod koniec tego roku nasza armia będzie liczyła około 220 tysięcy żołnierzy. Liczebność armii jest bardzo ważna, ale nie ważniejsza od jej zdolności operacyjnych i sprawnej obrony cywilnej. Uprawiamy realną politykę kadrową, a nie pusty PR" - wyliczył. Rzecznik MON krytykuje Błaszczaka. "Brak szacunku" Jak dodał rzecznik ministerstwa, ograniczona zostanie "skala odejść doświadczonych żołnierzy". "Zadbamy o ich wyposażenie indywidualne i godne zarobki. Kończymy również z 'papierowymi' jednostkami". Wspomniał także o konieczności zmiany struktur i "'przelewaniu' personelu na potrzeby słupków i mapek". Janusz Sejmej uznał ponadto, że podczas niedawnej kampanii wyborczej Błaszczak, będący wówczas szefem MON, "do celów propagandowych i partyjnych celowo odtajnił tylko część dokumentu wojskowego". "Użył przy tym głębokiej manipulacji i fałszywych tez. Na marginesie dodam, że określanie mianem 'generałów ośmiogwiazdkowych', m.in. gen. Gocuła, jest niestosowne i nietaktowne, ale to tylko - po raz kolejny - świadczy o tym, jakim szacunkiem, a raczej jego brakiem, darzy polskich żołnierzy i oficerów były minister obrony narodowej" - podsumował. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!