Ruch premiera po tragedii na UW. "Wystąpiłem do prezydenta"
Wystąpiłem właśnie do Prezydenta o przyznanie odznaczeń strażnikowi, który został ranny w czasie próby obezwładnienia mordercy z Uniwersytetu Warszawskiego oraz dla interweniującego oficera Służby Ochrony Państwa - ogłosił premier Donald Tusk. Szef rządu przyznał obu nagrody finansowe, a dzieci ofiary otrzymają renty specjalne.

Premier Donald Tusk poinformował w środę, że przyznał nagrody finansowe rannemu strażnikowi i oficerowi Służby Ochrony Państwa interweniującym podczas ataku na Uniwersytecie Warszawskim. Wystąpił też do prezydenta o przyznanie im odznaczeń.
Atak na Uniwersytecie Warszawskim. Premier chce odznaczyć strażnika i oficera SOP
"Wystąpiłem właśnie do prezydenta o przyznanie odznaczeń strażnikowi, który został ranny w czasie próby obezwładnienia mordercy z Uniwersytetu Warszawskiego oraz dla interweniującego oficera SOP" - napisał premier na portalu X.
Dodał, że przyznał także obu nagrody finansowe, a dzieci ofiary otrzymają renty specjalne.
Tragedia na UW. Studenci zabrali głos
We wtorek przedstawiciele Samorządu Studentów UW wydali oświadczenie ws. ataku na uczelni.
"W obliczu tak poważnej tragedii apelujemy o powściągliwość w ocenach i odpowiedzialność w przekazywaniu informacji. Prosimy o nieszerzenie niepotwierdzonych doniesień oraz powstrzymanie się od krzywdzących komentarzy pod adresem społeczności akademickiej. Powaga tej sytuacji wymaga od nas wszystkich rozwagi, empatii i poszanowania dla faktów oraz drugiego człowieka" - zaapelowali studenci w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
W ostatnich dniach w przestrzeni medialnej pojawiały się zarzuty wobec studentów, którzy byli świadkami zdarzenia, że je filmowali zamiast wezwać pomoc.
Samorząd Studentów Uniwersytetu Warszawskiego (a wcześniej Samorząd Studentów Wydziału Prawa i Administracji UW) odniósł się do tego. "Każde wydarzenie o tak dramatycznym charakterze rodzi falę spekulacji i nieprawdziwych doniesień. W ostatnich dniach pojawiły się liczne komentarze sugerujące, że studenci zachowali się biernie, nie reagowali na czas, bądź uciekali zamiast udzielić pomocy. Są to twierdzenia nie tylko niesprawiedliwe, ale także głęboko krzywdzące wobec całej społeczności akademickiej" - podkreślono w oświadczeniu.
Jak podano, "zgodnie z ustaleniami prokuratury, przedstawionymi podczas konferencji prasowej w dniu 8 maja, policja otrzymała telefony dotyczące zdarzenia, pierwszy o godzinie 18:39". "Wśród osób, które niezwłocznie poinformowały służby, byli również studenci naszego Uniwersytetu. Reakcja była szybka i adekwatna - studenci bez zbędnej zwłoki wezwali policję oraz powiadomili straż uniwersytecką" - wskazano. Dodano, że "jeden ze strażników został ciężko ranny wskutek bohaterskiej interwencji i przebywa obecnie w szpitalu".
Studenci UW komentują zarzuty. "Nieusprawiedliwione"
Samorząd odniósł się również do zarzutu dotyczącego "rzekomego ukrywania się studentów oraz biernego nagrywania zdarzenia". "Pragniemy zaznaczyć, że nagrania, które niestety krążą w internecie, są obecnie dowodami w postępowaniu i pełnią istotną rolę w wyjaśnianiu okoliczności tragedii. Apelujemy jednak o powstrzymanie się od dalszego udostępniania tych materiałów - ich rozpowszechnianie jest nie tylko nieetyczne, ale może również zaszkodzić śledztwu" - czytamy.
W ubiegły piątek Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że zabezpieczyła szereg nagrań - od monitoringu po nagrania zarejestrowane właśnie przez telefony komórkowe świadków.
Ponadto w oświadczeniu wskazano, że "nieprawdziwe są również informacje, jakoby sprawca przez dłuższy czas przemieszczał się po kampusie z siekierą w ręku bez reakcji otoczenia". "Jak potwierdziła prokuratura, narzędzie zbrodni było ukryte w torbie aż do momentu ataku. Potwierdzają to również zapisy z monitoringu" - czytamy.
Samorząd Studentów UW odniósł się również do wpisu na jednej z grup studenckich, "który niekiedy bywa przywoływany jako 'dowód' na wyżej wymienione zaniedbania". "W rzeczywistości został on opublikowany już po dokonaniu zbrodni i nie może stanowić potwierdzenia tezy o bierności studentów. W szczególności w tym kontekście apelujemy o powstrzymanie się od ataków personalnych, a przede wszystkim o całkowite zaniechanie kierowania gróźb i mowy nienawiści wobec poszczególnych osób. Nie może być przyzwolenia na to, aby jedna tragedia, stała się potencjalnym katalizatorem do kolejnych" - podkreślono.
"Z całą pewnością podkreślamy, że wszystkie dostępne procedury bezpieczeństwa zostały uruchomione, a studenci, będący świadkami wydarzenia, kierowali się troską o bezpieczeństwo swoje i innych. Zarzuty o bierność, w tak dramatycznej sytuacji, są nieusprawiedliwione" - podsumowali studenci.
Zabójstwo na UW. Interweniował strażnik
W środę 7 maja Mieszko R., 22-letni student wydziału prawa UW, zaatakował siekierą 53-letnią portierkę, która zamykała drzwi do Auditorium Maximum. Kobieta nie przeżyła ataku i zmarła na miejscu.
Na pomoc kobiecie ruszył 39-letni pracownik Straży UW, któremu napastnik również zadał dotkliwe rany. W interwencji pomógł obecny na miejscu funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa.
Agresor decyzją sądu na trzy miesiące trafił do zakładu psychiatrycznego przy areszcie.