Rozmowy koalicyjne przerwane
Kazimierz Marcinkiewicz, który w poniedziałek zamierza powołać rząd, będzie przekonywał PO do wznowienia przerwanych rozmów.
Desygnowany na premiera Marcinkiewicz zgodził się ze stwierdzeniem Jana Rokity, że rozmowy koalicyjne na dzisiaj trzeba zakończyć i zaproponował, by wznowić je jutro.
Marcinkiewicz powiedział, że zarówno w czwartek i piątek będzie namawiał polityków PO do powrotu do rozmów. - Jeśli te rozmowy nie zostaną wznowione, ja jestem zdeterminowany, by na poniedziałek przygotować to, co obiecywałem od czterech tygodni, powołanie Rady Ministrów - powiedział. - Wszystkie swoje działania w tym czasie skieruje właśnie na namawianie PO do wspólnego rządu - podkreślił.
Marcinkiewicz powiedział, że wyklucza rozmowy koalicyjne z kimkolwiek innym poza Platformą Obywatelską.
Rozmowy koalicyjne muszą zostać przerwane - twierdzi Jan Rokita. - W czasie pierwszej rozmowy z Kazimierzem Marcinkiewiczem uzgodniłem pierwszy punkt umowy koalicyjnej - nigdy Platforma nie będzie przegłosowywać PiS w Sejmie, i nigdy PiS nie będzie przegłosowywał Platformy w Sejmie. Jeśli któraś ze stron to spowoduje, to znaczy, że nie ma wspólnej koalicji, ani wspólnego rządu - powiedział na konferencji w Sejmie Rokita.
- To właśnie się stało. Tak naprawdę pierwszy punkt niezawartej jeszcze umowy koalicyjnej, ale uzgodniony przeze mnie z Marcinkiewiczem, dzisiaj został z powodów nieracjonalnych i nie do końca dla mnie zrozumiałych złamany - dodał. - W tym momencie nie ulega wątpliwości, że rozmowy nad powołaniem rządu muszą być przerwane - podkreślił.
Przyszły premier powiedział, że punkt o którym mówi PO jest 9, a nie pierwszy wśród 21 postulatów, które otrzymał od Jana Rokity. Zaznaczył też, że PiS i PO jeszcze koalicji nie zawarły, a Marek Jurek (PiS), który został ostatecznie marszałkiem Izby, powiedział, że jego osoba nie będzie przeszkodą w tworzeniu koalicji PiS i PO. Jak mówił Marcinkiewicz, PiS nie mogło poprzeć Komorowskiego, ponieważ jest "osobą, która atakuje PiS".
- PiS zaproponowało moją osobę na stanowisko premiera jako człowieka, który jest kojarzony programowo z PO. Liczyliśmy na to, że PO analogicznie wystawi kandydata na marszałka Sejmu przychylnego PiS - dodał Marcinkiewicz.
Rokita powiedział, że dotychczasowe rozwiązania programowe wypracowane przez ekspertów PiS i PO ocenia jako dobre. Jego zdaniem, nie wykluczały one możliwości powołania wspólnego rządu PO-PiS.
Jako nierozstrzygnięte rozbieżności między obiema partiami wymienił kwestie podatkowe, rynku pracy i bezrobocia, naprawy systemu prawnego, decentralizacji państwa, zdrowia, odpolitycznienia prokuratury.
- Ja ten materiał - biorąc pod uwagę tak daleko odmienne punkty startu obu partnerów - oceniam na czwórkę albo trochę poniżej - powiedział Rokita.
Jego zdaniem, materiał ekspercki nie wykluczył możliwości powołania wspólnego rządu, dlatego jest "smutno rozczarowany, że alergia PiS i jego przywódców na kandydata PO na marszałka realnie uniemożliwia dalsze prace nad rządem, bo trzeba otwarcie przyznać, że w dniu dzisiejszym je uniemożliwia".
Marcinkiewicz ma nadzieję, że PO "ostudzi emocje" i powróci do stołu negocjacyjnego. Powiedział dziś na konferencji prasowej w Sejmie, że chce wrócić do rozmów z PO już w czwartek.
Według niego, prace zespołów negocjacyjnych doszły do momentu, kiedy można podejmować decyzje, co do ewentualnej koalicji i rządu koalicyjnego.
Marcinkiewicz podkreślił, że do rozmów o podziale stanowisk przeszedł na wniosek PO.
Donald Tusk deklarował rano w Sejmie, że chciałby współpracować z Kaczyńskimi, ale ich warunki są "trochę dyktatorskie". Obie partie podzieliła kwestia obsadzenia fotela marszałka Sejmu. Posłuchaj:
Platforma upierała się przy kandydaturze Bronisława Komorowskiego na marszałka. - Takie były ustalenia z PiS, że marszałkiem zostanie ktoś z Platformy - mówił Tusk. Jednak PiS głosami LPR, PSL i Samoobrony przeforsowało kandydaturę Marka Jurka marszałka Sejmu.
Przegrany kandydat PO na marszałka Sejmu, Bronisław Komorowski, uważa, że jego przeciwnicy polityczni niesłusznie starali się zrobić z niego przeciwnika kompromisu oraz koalicji PiS-PO.
- Jest mi niesłychanie przykro, że próbuje się robić ze mnie jastrzębia, przeciwnika koalicji - oświadczył Komorowski, występując w Sejmie po zgłoszeniu jego kandydatury. Podkreślił, że całe życie był i jest za budowaniem współpracy, co nie oznacza, że nie był też człowiekiem walki.
- Tam, gdzie jest walka, są jej prawa, tam gdzie jest polityka rządowa, parlamentarna, tam jest niezbędny kompromis i spolegliwość. Nie należy mylić wojowniczości w walce z niemożnością zawarcia kompromisów - dodał.
Tusk powiedział podczas briefingu prasowego w Sejmie, że jego partia nie widzi możliwości rozmowy z "partnerem, który jedno mówi, a inne robi". Jednocześnie podkreślił, że PO będzie szukać "metod i sposobów, aby Polacy czuli się bezpiecznie".
- Chcę potwierdzić, że w najbliższych dniach, tygodniach, jeśli pojawią się takie możliwości, okoliczności, będziemy z najlepszą wolą i otwartością szukali lepszych niż do tej pory rozwiązań. Dzisiejsze decyzje PiS i braci Kaczyńskich czynią te rozwiązania niemożliwymi, ale zobaczymy, może w przyszłości coś się zmieni - zaznaczył Tusk. Powiedział, że ze strony PiS od początku nie było woli tworzenia tej koalicji.
- Dzisiaj jestem bliski pewności, że od początku nie było intencji tworzenia rządu z Platformą, że od początku planem PiS było zagarnięcie całej władzy i stworzenie rządu mniejszościowego z poparciem LPR i Samoobrony. Ten scenariusz partnerzy realizują z całą stanowczością, konsekwentnie i ze szkodą dla Polski - oświadczył Tusk.
Według niego, kandydatura Komorowskiego na marszałka Sejmu miała ułatwić powstanie koalicji rządowej z PiS. Jak dodał Tusk, on sam byłby gorszym kandydatem na tę funkcję, bo jego poglądy - jako szefa partii - są w dużej mierze inne, niż poglądy PiS.
- Nie widzimy żadnego powodu, dla którego (kandydatura Komorowskiego) nie została przyjęta - podkreślił Tusk.
Czy jednak możliwa jest inna koalicja rządząca krajem? Już podczas debaty poprzedzającej wybór marszałka Sejmu przewodniczący SLD, Wojciech Olejniczak, zapytał szefa klubu PiS, Ludwika Dorna, jaką koalicję reprezentuje kandydat PiS na marszałka, Marek Jurek. - Polacy oczekują wiedzy, kto stoi za posłem Markiem Jurkiem i jakiej koalicji reprezentantem będzie Jurek. Czy koalicji PO-PiS, czy też koalicji PiS-PSL-Samoobrony-LPR - pytał Olejniczak. Na razie na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi nie ma.
- Doszły do mnie informacje, że Donald Tusk zabronił Janowi Rokicie rozmów ze mną - oświadczył w TVN24 premier Kazimierz Marcinkiewicz.
- PiS ma teraz pełnię władzy, jedyną strukturą niezależną jest chyba Kościół katolicki - replikował Bronisław Komorowski z PO. Takie wypowiedzi nie ułatwią niedoszłym koalicjantom ewentualnego wznowienia rozmów.
Mimo tej wymiany ciosów szef rządu zapewnia, że będzie namawiał Platformę do powrotu do rozmów z PiS. Także prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński, twierdzi, że w tym parlamencie możliwa jest tylko koalicja z PO albo rząd mniejszościowy. Dodał, że ma nadzieję, iż rozmowy koalicyjne z Platformą będą kontynuowane.
Jednak według Donalda Tuska, zbliżenie PiS, Samoobrony, LPR i PSL "utrudnia, jeśli wręcz nie uniemożliwia, tworzenie koalicji z PiS".