- Ten raport jest tak chaotyczny, że nie można wyciągać poważnych wniosków (...) Nie traktuję tego dokumentu jako wiarygodnego i obiektywnego - powiedział Kwaśniewski w programie "Kropka nad i" w TVN24. B. prezydent wymieniony został w raporcie wśród osób, które ponoszą "szczególną odpowiedzialność" za nieprawidłowości w WSI. Odnosząc się do tego, Kwaśniewski podkreślił, że będąc prezydentem, przez dziesięć lat był zwierzchnikiem sił zbrojnych i przyjmuje za ten okres odpowiedzialność. Stwierdził jednocześnie, że "nie ma żadnego tytułu" do tego, by postawić go przed Trybunałem Stanu. - W tym czasie - i mówię też o moim poprzedniku Lechu Wałęsie - wojska radzieckie z Polski wyszły, Polska weszła do NATO, żadna z polskich granic nie płonęła, staliśmy się członkiem Unii Europejskiej, uczestniczyliśmy w koalicji antyterrorystycznej i działaniach w Iraku, Polscy żołnierze służyli skutecznie, mając pełną opiekę kontrwywiadowczą, w Afganistanie, Kosowie, Bośni i Hercegowinie w Libanie, w Syrii, także na Haiti - podkreślił. Kwaśniewski przyznał, że z raportu wynika, iż w WSI dochodziło do nieprawidłowości. - Od tego są wewnętrzne służby kontrolne, żeby takie nieprawidłowości wyłapywać i zmieniać - stwierdził. Według Kwaśniewskiego, wycofywanie ambasadorów, którzy zostali wymienieni w raporcie jako współpracownicy WSI, to działanie "przeciwko polskim interesom". - Dlaczego polski dyplomata reprezentujący Polskę za granicą miałby nie współpracować z legalną polską instytucją, jaką jest wywiad wojskowy? - pytał były prezydent.