Problemy szefa resortu nauki zaczęły się, gdy ujawniono, jak ministerstwo postąpiło z kobietą, która informowała o nieprawidłowościach na zachodniopomorskiej uczelni. Chodzi o 71-letnią Gabrielę Fostiak, przewodniczącą uniwersyteckiego związku zawodowego. Jak ujawniła Wirtualna Polska, pismo sygnalistki, która prosiła o anonimowość, trafiło bezpośrednio do rektora Uniwersytetu Szczecińskiego, Waldemara Tarczyńskiego. Efekt? Fostiak miała zostać oskarżona o donosicielstwo, a uczelnia miała rzekomo poinformować prokuraturę. Sprawa wywołała też spore poruszenie wśród polityków, co więcej, podzieliła nawet klub Nowej Lewicy w Sejmie. - Mam nadzieję, że pan minister to wyjaśni, bo decyzje o tym, kto zasiada w rządzie koalicji 15 października, oczywiście podejmują współszefowie partii Nowa Lewica i Lewicy w szerokim tego słowa znaczeniu, oraz pan premier Donald Tusk. Na pewno będziemy rozmawiać o tej sytuacji - na antenie TVN24 wyznała Katarzyna Kotula, ministra ds. równości. Jak stwierdziła, popełniono błąd, więc "minister powinien przeprosić". Podobne stanowisko przedstawiła m.in. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, szefowa resortu pracy. Przeprosiny ministra jak "policzek dla sygnalistki" - Na konferencji prasowej podsumowującej rok rządów lewicy Krzysztof Gawkowski powiedział jasno, że wzywa ministra Dariusza Wieczorka do złożenia wyjaśnień - w rozmowie z Interią przyznał Łukasz Michnik, rzecznik Nowej Lewicy. - Dobrze, że szef resortu nauki stanął po stronie związku zawodowego, przychylił się do kontroli na Uniwersytecie Szczecińskim. Długim cieniem na sprawie kładzie się jednak sposób i procedura, w jakiej zostało to wszystko wykonane. Minister Wieczorek przedstawił swoje wyjaśnienia na konferencji prasowej - dodał. Rzecznik zapewnił nas również, że sprawa będzie wyjaśniania wewnątrz partii. Czy należy spodziewać się dymisji? - próbowaliśmy ustalić. - Te decyzje są w gestii liderów partii - odpowiedział Michnik. Faktem jest, że publiczne tłumaczenia polityków Nowej Lewicy, którzy na co dzień walczą o ochronę sygnalistów, mocno ubodły najbliższe otoczenie Gabrieli Fostiak. - Pani Gabriela nie ma parcia na szkło, nie chciała występować w radio czy prasie. Tylko nie mogła dłużej milczeć. Liczyła, że po zmianie ministra nauki Dariusz Wieczorek spowoduje audyt w uczelni - słyszymy od jednego z pracowników Uniwersytetu Szczecińskiego. - Tak się nie stało. Kiedy w lipcu ujawniono deficyt w kwocie 25 mln zł, pękła. To, co ujawniła, to i tak wierzchołek góry lodowej. Na pewno potrzeba nam solidnej kontroli - twierdzi. Nasz rozmówca, który pragnie zachować anonimowość uważa, że przeprosiny dla Gabrieli Fostiak od ministra są teraz jak siarczysty policzek. - "Ciemny lud" nie kupuje tłumaczeń resortu. Nie chciała mieszać do sprawy związku, dlatego nie pada jego (związku zawodowego - red.) pełna nazwa. Nie wystąpiła w imieniu zarządu, ale jako przewodnicząca - tłumaczy nasz rozmówca. Z informacji, które nam przekazano wynika, że Gabriela Fostiak nie chciała występować jako związek zawodowy, żeby ochronić swoich współpracowników. - Członkowie zarządu związku podlegają rektorowi, Gabriela nie chciała ich narażać na nieprzyjemności. Próbowała odciąć od siebie zarząd - argumentuje pracownik Uniwersytetu Szczecińskiego. - Zdarzyło się już, że jeden z członków zarządu został wyrzucony z pracy, bo powiedział rektorowi, że na wydziale prawa jest nepotyzm. Wskazał konkretny przykład, a potem otrzymał zwolnienie dyscyplinarne - dodaje. Dariusz Wieczorek. Ani dymisji, ani przeprosin - Zgadzam się ze stanowiskiem Agnieszki Dziemianowicz-Bąk czy Katarzyny Kotuli. Jako Lewica walczyliśmy o prawa sygnalistów, oni muszą być bezwzględnie chronieni. Sytuacja, w której dochodzi do ujawnienia danych sygnalisty jest, co do zasady, niedopuszczalna - mówi Interii Katarzyna Ueberhan z Nowej Lewicy. Jak przekazała nam szefowa sejmowej komisji rodziny, sprawę należy dokładnie zbadać. Jeśli doszło do naruszeń proceduralnych, niezbędne są przeprosiny i wyciągnięcie konsekwencji. Minister Dariusz Wieczorek nie ma sobie jednak nic do zarzucenia. - Otrzymywaliśmy tylko i wyłącznie pisma podpisane przez przewodniczącą związku i sygnowane przez ten związek zawodowy. Przypomnę, że zgodnie z obowiązującym prawem przewodniczącej związku obowiązuje ustawowa ochrona - przekazał minister nauki. Jak podkreślał polityk, wszystkie wiadomości przychodziły do resortu z uniwersyteckiego maila. - Kiedy weźmiemy to wszystko pod uwagę, to w tej sprawie nie mamy do czynienia z sygnalistą, tym bardziej, że ustawa o sygnalistach zewnętrznych nie weszła jeszcze życie - tłumaczył Wieczorek. - W naszej ocenie w tej sprawie nie mamy do czynienia z sygnalistami, tym bardziej jeśli mówimy o przewodniczącej związku, która z mocy prawa może żądać wszelkich wyjaśnień, jeśli chodzi o rektora i władze uczelni - powiedział. Polityk Nowej Lewicy zapewniał, że "sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan", a resort wszczął postępowanie wyjaśniające. Pytany czy poda się do dymisji, jednoznacznie zaprzeczył. Udało nam się skontaktować bezpośrednio z Gabrielą Fostiak, ale odmówiła komentarza. Jakub Szczepański ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!