Pół Sejmu jest zadłużone
Posłów trzyma w Sejmie nie tylko troska o państwo czy pieniądze podatników, ale i obawa o własne, niespłacone kredyty.
Kredyty na łączną kwotę 38 mln zł wzięło 235 z 460 posłów. Najczęściej pożyczają na dom lub mieszkanie. Potem na samochód. Trzeci cel kredytu to kampania wyborcza, donosi najnowszy "Przekrój".
Listę otwierają (głosujący w ostatni czwartek przeciw rozwiązaniu Sejmu) członkowie Samoobrony i PO, którzy pożyczyli łącznie ponad 23 mln zł. W pierwszej partii kredyty ma 58 proc. posłów, w drugiej - 56 proc.
W PiS 55 proc. klubu jest zadłużone na ponad 9,5 mln zł. W SLD kredyty ma 47 proc. członków klubu, ale SLD-owcy pożyczyli "tylko" 3 mln zł. Zadłużony jest jedynie co piąty poseł LPR. Razem wzięli nieco ponad pół mln zł, a prawie połowę sam Roman Giertych (na budowę domu). Jedna trzecia posłów PSL zadłużyła się razem na 800 tys. zł.
W dziesiątce największych kredytobiorców także dominują politycy PO i Samoobrony. Listę otwiera Józef Pilarz (Samoobrona) - rolnik przedsiębiorca zadłużony na ponad 4 mln zł. Politycy PO razem wzięli prawie 15 mln zł, z czego ponad połowę czterech najbogatszych biznesmenów Platformy. Mirosław Koźlakiewicz, hodowca drobiu, pożyczył ponad 3 mln zł na inwestycje i zakup sprzętu rolniczego. Janusz Palikot, przedsiębiorca i właściciel Polmosu Lublin - 2 mln zł. Kolejni posłowie wzięli po ponad pół mln zł - Leszek Korzeniowski na zakup ziemi i Stanisław Lamczyk na rozbudowę domu.
W pierwszej dziesiątce znalazło się też miejsce dla dwóch posłów PiS. Wojciech Mojzesowicz, rolnik, pożyczył ponad 800 tys. zł na kombajn, dwa ciągniki, opryskiwacz i samochód. Marek Matuszewski, przedsiębiorca, wziął ponad 600 tys. zł kredytu na inwestycje.
Kredytu nie ma ani lider PiS Jarosław Kaczyński, ani szef tego klubu Przemysław Gosiewski. "Nie dotyczy" wpisują w rubryce zadłużenia także liderzy PO Donald Tusk i Bronisław Komorowski oraz szef SLD Wojciech Olejniczak - wylicza "Przekrój".