Relację ze Stronia Śląskiego zacznę od informacji najważniejszej dla osób chcących pomóc powodzianom. Wolontariusze przekazali mi, że obecnie mieszkańcy miasta najbardziej potrzebują: Środków do usuwania zniszczeń, łopat, rękawic;Baterii, powerbanków;Środków higienicznych i dezynfekcyjnych;Kuchenek turystycznych;Czajników. W Stroniu wiele osób gotowało na gazie, którego wciąż nie ma, ale przywracany jest prąd, więc czajniki elektryczne będą bardzo pomocne. Kolejna ważna informacja, to przekazywanie pomocy do zbiórek. Jeśli wolontariusze organizują sami transporty, niech jak najwięcej będzie zapakowane do jednego samochodu, tak by nie zwiększać ruchu i nie tamować dróg. Do Stronia Śląskiego można obecnie dojechać od Bystrzycy Kłodzkiej lub przez Lądek-Zdrój od czeskiego Javornika. Droga przed miastem jest podmyta i uszkodzona, więc trzeba bardzo uważać. I jeszcze raz, ograniczajmy ruch samochodów do minimum. Szczególnie, że do Stronia Śląskiego dociera coraz więcej służb. Stronie Śląskie. Obraz katastrofy Dojazd do miasta przyprawia o ciarki. Przy drodze widzę zerwane pobocza, zniszczone domy, powyrywane drzewa, a na tych, które ocalały, zatrzymały się śmieci, elementy konstrukcyjne i samochody. Centrum dystrybucji żywności dla mieszkańców jest przed ratuszem, punkt z zaopatrzeniem znajduje się też bliżej wjazdu, na rogu ulic Hutniczej i Kościuszki. Punkt wydawania żywności jest w szkole, ulica Strachocin 2. Kontakt z urzędem miejskim: Whatsapp: 600 016 417Tel. stacjonarny: 74 811 77 11 Mieszkańcy próbują sprzątać i ratować, co się da. Choć wielu straciło praktycznie wszystko. Na miejsce przyjechały służby z ciężkim sprzętem, które udrażniają ciągi komunikacyjne. Na ulicach miasta leży niezliczona liczba zniszczonych przez wodę przedmiotów i sprzętów codziennego użytku, w tym AGD i telewizorów. Na miejscu są osoby z zarządzania kryzysowego, wojska, straży pożarnej, wolontariusze i policjanci. Na razie jednak wszystko funkcjonuje dosyć chaotycznie. Mieszkańcy narzekają na problemy z komunikacją dla nich i ratowników. Na pewno świetną pracę wykonują osoby przygotowujące posiłki. Mieszkańcy pomagają sobie nawzajem, dzielą się. W środę widziałem żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy w grupach chodzą po mieście i w kolejnych budynkach pomagają usuwać zniszczenia. Błyskawiczna powódź i pomoc dla powodzian "To było jak tsunami" - mówią mi mieszkańcy, kiedy pytam jak wyglądał moment zalania. - Patrzyłem na osiedlu na sytuację z okna - wspomina pan Zygmunt. - Szedł radny i mówi, że tama puści. Mój sąsiad mówi, że idzie przestawić gdzieś do góry auto. No to ja do garażu i też podjechałem wyżej - opowiada. - Jak już tam byłem, to pomyślałem, że pójdę nad tamę zobaczyć. Przez tamę się przelewało, a jak wały się kończyły, przelewało się na ulicę. Ulicą płynęła, ale chodnikiem można było iść. To chodnikiem wróciłem do domu. Wszedłem na swoje czwarte piętro, wchodzę na balkon. Patrzę, a tam auta pływają - podkreśla Zygmunt i dodaje, że wszystko trwało kilka minut. Opowiada też o znajomych, którzy próbowali wchodzić do swoich zniszczonych domów, ale boją się, bo uszkodzone konstrukcje "trzeszczą". - Moja sąsiadka wszystko straciła. Przyszła i mówi: Zygmunt, patrz, tylko to co mam na sobie, zdążyłam wziąć - mówi dalej. Kiedy rozmawiamy o pomocy wolontariuszy, mężczyzna nie może powstrzymać łez wzruszenia. Inni mieszkańcy zwracali uwagę, że wciąż nie mają informacji o wielu swoich sąsiadach. Twierdzą, że ludzie zniknęli, "wyparowali". Kacper Bryg opowiedział mi o swojej rozmowie ze strażakiem, który miał widzieć jak woda porywa samochód z ludźmi w środku. Radna miasta w rozmowie z Polsat News mówiła o 100 zaginionych. Straż pożarna i policja te informacje dementuje. W środę podinspektor Wioletta Martuszewska z Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku przekazała Interii, że według stanu na godz. 16:00 nie mają zgłoszeń o zaginięciach. Szabrownicy i problemy z komunikacją Do Stronia Śląskiego powoli wraca prąd. Natomiast wciąż są ogromne problemy z komunikacją i internetem. Powoli, ale służby starają się wprowadzić jakiś porządek. Zabezpieczają możliwe przeprawy nad wodą, a na rogatkach miasta WOT kontroluje wjeżdżające samochody. Mieszkańcy twierdzą jednak, że cały czas dochodzi do prób szabru, a sytuacja ma być szczególnie trudna w południowej dzielnicy Morawka. Przemysław Stercuła opowiedział mi jak mieszkańcy sami, w kilkadziesiąt osób zorganizowali straż obywatelską przed szabrownikami. Historię o straży i szabrownikach potwierdziło mi kilka innych osób. Podinspektor Martuszewska zapewniała Interię, że policja czuwa całą dobę. Natomiast Stercuła mówi, że dziś w nocy również będzie ze znajomymi pilnować ulic. Na koniec wracam do rozmowy z panem Zygmuntem i jego obawy. - Jak Wrocław zaleje, to o nas zapomną - mówił mi. Oby nie miał racji. Jakub Krzywiecki Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na jakub.krzywiecki@firma.interia.pl ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!