Na ulicach Wrocławia mówi się właściwie tylko o powodzi. - Jak nas zaleje to przynajmniej będziemy mieli nową zmywarkę - "pocieszał" młody mężczyzna. Adresatką była jego partnerka, spoglądająca w nurt przybierającej wciąż Odry. Rzeka mieściła się jeszcze w korycie, lecz mknące z jej prądem rozpędzone konary i całe drzewa przypominały patrzącym na nią przechodniom o zbliżającej się wielkiej wodzie - w przeciwieństwie do pogody, bo wtorek w stolicy Dolnego Śląska upłynął pod znakiem słońca oraz niemal bezchmurnego nieba. Powódź 2024. Worki z piaskiem na ulicach Wrocławia. "Ludzie sami się zgłaszają" W centrum miasta przy coraz większej liczbie budynków kładzione są worki z piaskiem. Czasami zasłaniają tylko drzwi i najniższe okna, gdzie indziej rozstawiono już długie pasy takich prowizorycznych zabezpieczeń. Na Ostrowie Tumskim, tuż przy Odrze, harcerze uwijali się w pocie czoła, wypełniając piachem kolejne worki. Kolejny dzień z rzędu pomagali siostrom elżbietankom ochronić budynki ich zgromadzenia, jak i cały najstarszy fragment Wrocławia. W środę zaczną wolontaryjną pracę od 6:30 rano. - Ludzie są niesamowici, przechodnie zgłaszają się sami, by pomagać harcerzom. Jesteśmy im bardzo wdzięczne - mówiła mi jedna z zakonnic, gdy nagle - niczym na potwierdzenie jej słów - podeszła do nas dziewczyna i zapytała, czy może się na coś przydać. Niestety, piasek wtedy już się skończył, podobnie jak worki do układania. Zadeklarowała więc, że przyjdzie następnego dnia. - W 1997 roku worki przy Odrze ułożone były na całą wysokość barierki, teraz - na razie - są do jednej trzeciej. Mam nadzieję, iż tak pozostanie - stwierdziła elżbietanka. Jak dodała, cieszy się, że wśród martwiących się o Wrocław w kontekście nachodzących fal wezbraniowych na Odrze, Bystrzycy czy Oławie są również studenci, którzy z tego miasta nie pochodzą. - Widocznie na tyle się z nim związali, że nie chcą, aby zostało zniszczone - uzupełniła siostra zakonna. Niektóre jej towarzyszki też zakasały rękawy: sięgnęły po łopaty oraz taczki i zwoziły piach. Powódź we Wrocławiu. Zamykają się firmy i biura. "Zagrożenie zalania ulicy" Załogi kładące tymczasowe wały napotkałem również w innych lokalizacjach. Być może w ich składzie byli przedsiębiorcy martwiący się o swoje firmy. We Wrocławiu są pierwsze sklepy i punkty usługowe, które zamknęły się z obawy przed zalaniem. Uczyniła tak chociażby siłownia przy ulicy Podwale. "Z powodu obecnej sytuacji hydrologicznej jesteśmy zmuszeni zamknąć klub od 16 września. Niezwłocznie poinformujemy o ponownym otwarciu" - czytam na wywieszonym ogłoszeniu. Lokatorzy nie załatwią też spraw w siedzibie Spółdzielni Mieszkaniowej "Cegiełka". Jest nieczynne "w związku z zagrożeniem falą powodziową", "zagrożeniem zalania ulicy Dworcowej" oraz "doświadczeniem z powodzią z 1997 roku". Także z kwitkiem odejdą głodni pukający do restauracji przy ulicy Świętej Jadwigi. Jej drzwi obwarowano workami z piachem, a na nich wywieszono informację po angielsku, że lokal jest nieczynny. W środku z kolei krzątało się kilka osób, chcących najpewniej uchronić wyposażenie przed nadejściem wody. Wrocław. "Powodziowa turystyka". Przyjechały zrobić zdjęcia na usypanym wale We Wrocławiu czuć napiętą atmosferę, a przyczyniają się do tego również hałas latających często śmigłowców, jak i syreny uprzywilejowanych pojazdów jeżdżących co rusz głównymi arteriami. Dla najmłodszych mieszkańców widok ulic obstawionych stertami worków to pewnego rodzaju "atrakcja", starsi jednak - z doświadczeniem tragedii z końca XX wieku - najczęściej patrzą na wszystko z zamartwieniem. "Najczęściej", bo zdarzają się wyjątki, o czym mówiła siostra elżbietanka. - Wczoraj przyjechały tutaj panie, ale nie, by pomóc. Przez pół godziny robiły sobie zdjęcia na workach. Zrobią kilka fotografii i jadą gdzie indziej - powiedziała z lekkim uśmiechem. Jak przyznała, była świadkiem "powodziowej turystyki", uprawianej przez ludzi, którzy nie chcą pomagać w ratowaniu osiedli i zabytków, lecz przyglądać się kryzysowej sytuacji w różnych miejscach. Z tego względu władze Wrocławia wydały zakaz wchodzenia na wały, o czym przypominał rozesłany we wtorek wieczorem alert RCB. Na razie dodatkowych zabezpieczeń nie widziałem przy jednej z największych atrakcji Wrocławia, czyli Panoramie Racławickiej. Funkcjonują też bary tuż przy Odrze, tamtejszymi bulwarami przechadzają się zresztą tłumy. Tam właśnie starszy pan na chwilę zatrzymał się, by wymienić kilka zdań ze znajomym. - Wczoraj byłem w Opolu, tam są trzy metry wody. Wszędzie! - mówił z niemałymi emocjami. Kiedy fala na Odrze dotrze do Wrocławia? Prognozowany termin to czwartek lub piątek, lecz żywioł nigdy nie jest do końca przewidywalny. Z Wrocławia Wiktor Kazanecki, Interia ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!