Opuścił SLD i wszedł do Senatu z list PO. Sposób na sukces Grzegorza Napieralskiego
Rezultat Zjednoczonej Lewicy w tegorocznych wyborach parlamentarnych to najsłabszy wynik w historii lewicy po 1989 roku. W Senacie znalazł się jednak polityk, który jeszcze kilka lat temu stał na czele SLD. Grzegorz Napieralski wygrał w wyborach do Senatu, startując z list Platformy Obywatelskiej.

Grzegorz Napieralski kandydował w okręgu nr 98, obejmującym powiaty: Świnoujście, goleniowski, gryficki, gryfiński, kamieński, łobeski, myśliborski, pyrzycki i stargardzki. Zdobył 56 112 głosów, co dało mu poparcie na poziomie 30,32 proc.
Po ogłoszeniu oficjalnych wyników Napieralski mógł świętować swój sukces, w przeciwieństwie do ugrupowania, którego przez wiele lat był czołowym politykiem. Sojusz Lewicy Demokratycznej, który wszedł w koalicję z Twoim Ruchem, PPS, UP i Zielonymi tworząc Zjednoczoną Lewicę nie przekroczył wymaganego progu 8 proc. Zabrakło im 0,48 proc. głosów.
- Był w stanie zbudować sobie poparcie lokalnie, w swoim okręgu i dzięki temu dostał się do Senatu - skomentował wynik Grzegorza Napieralskiego politolog z UW dr Olgierd Annusewicz.
- Wygląda na to, że lokalnie, wyborcom lewicy nie przeszkadzało z list jakiej partii startuje Napieralski - mówi ekspert. - W 2011 r. w tym okręgu mieliśmy do czynienia z rywalizacją między Napieralskim - wówczas liderem SLD, a Bartoszem Arłukowiczem, który wtedy dopiero co z lewicy przeszedł do Platformy - przypomina.
Przyznaje jednak, że gdyby nie poparcie PO, Napieralski nie miałby "wystarczającej siły, aby wystartować w tych wyborach, bo nie miał własnych struktur".
- Ja nie startuję z list Platformy Obywatelskiej, nie zapisuję się do Platformy Obywatelskiej; startuję w jednomandatowym okręgu wyborczym do Senatu i reprezentuję moje środowisko polityczne - mówił Napieralski po tym, gdy ogłosił swój start w wyborach.
Co w Sojuszu, do której tak długo należał Napieralski mówi się o sukcesie swojego dawnego partyjnego kolegi? - Grzegorz Napieralski dostał się z list PO. Gratuluję mu i tyle - komentuje krótko rzecznik SLD Dariusz Joński.
Ale natychmiast dodaje: - My mamy w SLD inne standardy. Chcemy naprawiać lewicę od środka, a nie uciekać do innych partii. Jeśli zależałoby nam tylko na tym, by dostać się do parlamentu, to wielu z nas mogłoby startować pod innymi szyldami, bo takie propozycje mieliśmy. Nie chodzi tyko o to, by być w Sejmie, ale by reprezentować określony program i poglądy, i móc patrzeć w lustro - tłumaczy.