OBWE apeluje do prezydenta Kaczyńskiego
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zaapelowała do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, by skierował ustawę medialną do Trybunału Konstytucyjnego.
Nowe prawo medialne nie zabezpiecza finansowej i redakcyjnej niezależności mediów publicznych w Polsce - oświadczył dziś w Wiedniu przedstawiciel OBWE do spraw wolności mediów Miklos Haraszti. Prezydencki minister Andrzej Duda powiedział dziś, że opinia OBWE potwierdza zdanie prezydenta na temat ustawy.
Haraszti przypomina, że ustawa medialna, którą przyjął polski parlament, znosi od 2010 r. obowiązek opłacania abonamentu rtv i zakłada przekształcenie regionalnych oddziałów TVP w niezależne spółki.
Według niego stworzenie 35 oddzielnych nadawców publicznych (bo zgodnie z nową ustawą tylu byłoby w sumie publicznych nadawców radiowych i telewizyjnych) może prowadzić do rozdrobnienia i osłabienia mediów publicznych oraz ich dalszej komercjalizacji.
- Miałem nadzieję, że Polska przyjmie metodę automatycznego finansowania dla swoich nadawców publicznych, która powiąże wysokość wsparcia ze strony państwa z PKB. Jednakże ostateczna wersja ustawy nie gwarantuje minimalnego finansowania z budżetu państwa w celu zrównoważenia zniesienia abonamentu. Suma, jaką nadawcy będą otrzymywać, będzie musiała być negocjowana co roku, co może doprowadzić do upolitycznienia dotacji budżetowych w zamian za ustępstwa ze strony redakcji - ocenił Haraszti.
Demokracje nie mogą rozkwitać bez obiektywnej i pluralistycznej informacji, którą mogą zapewnić niezależne media publiczne - podkreślił przedstawiciel OBWE.
Minister w Kancelarii Prezydenta Andrzej Duda zaznaczył, że ustawa medialna jest niedobra, ponieważ nie zapewnia wystarczających środków finansowych na funkcjonowanie mediów publicznych.
- Prezydent cały czas podkreślał, że ta ustawa jest zła, że niesie w sobie ogromne niebezpieczeństwo dla mediów publicznych i opinia wydana przez przedstawiciela OBWE tylko to stanowisko potwierdza - podkreślił Duda.
Prezydencki minister przypomniał też, że Lech Kaczyński spotyka się w poniedziałek przedstawicielami mediów i dopiero po konsultacjach podejmie decyzję w sprawie ustawy medialnej. - Negatywna ocena tej ustawy jest więcej niż prawdopodobna (...). Ustawa zawiera zarówno wady, które kwalifikują ją do przekazania jej do Trybunału Konstytucyjnego, jak i do zawetowania. Oba scenariusze są rozważane - zaznaczył.
- Po wydaniu opinii przez OBWE szanse na to, żeby prezydent podpisał tę ustawę, są praktycznie żadne - dodał.
Komunikatem OBWE zaskoczona jest szefowa sejmowej komisji kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), która pilotowała ustawę medialną w parlamencie. - Każdy ma prawo do wyrażania własnej opinii. PO raz pierwszy spotykam się z tym, że OBWE zajmuje się wewnętrznym ustawodawstwem - powiedziała Śledzińska-Katarasińska.
Jej zdaniem OBWE została przez kogoś zainspirowana do wydania takiego komunikatu. - Na pewno ktoś o to poprosił OBWE. Nie sądzę, żeby taka międzynarodowa instytucja sama z siebie śledziła wszystkie akty prawne, jakie w Polsce powstają - powiedziała posłanka.
Pytana, jak odpowiedziałaby OBWE na wątpliwości wobec ustawy medialnej, powiedziała: "przedstawiłabym realia, które powodują taka, a nie inną sytuację i próbowałabym wytłumaczyć, że nie widzę tu niebezpieczeństw uzależnienia mediów".
- Powiedziałabym także, że każde państwo ma prawo ustanawiać sobie prawo dowolnie. OBWE mogłaby interweniować, gdyby były przykłady łamania niezależności mediów. Szkoda, że nie interweniowała do tej pory. Raz tylko podczas kampanii - o ile pamiętam w roku 2005 - ale innych interwencji w sprawie tego, co się dzieje w telewizji, nie pamiętam. Natomiast apelowanie do polskiego prezydenta, żeby skierował ustawę do Trybunału - trochę mnie to dziwi - dodała Śledzińska-Katarasińska.
Oświadczenie OBWE z satysfakcją przyjął z kolei szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. - Tekst komunikatu potwierdza bardzo wnikliwe zbadanie przez OBWE polskiej ustawy medialnej. Organizacja podnosi zarzuty, które formułowałem od początku parlamentarnych prac nad dokumentem: brak gwarancji minimalnego finansowania czy katastrofalne rozbicie mediów publicznych na 35 spółek - powiedział Kołodziejski.
Dodał, że reakcja OBWE nie jest jedynym krytycznym stanowiskiem europejskiej organizacji wobec ustawy medialnej. Także EBU (Europejska Unia Nadawców) przesłała KRRiT kilkunastostronicową, krytyczną opinię na temat dokumentu.
- Ta ustawa jest ewenementem na skalę europejską, jestem o tym przekonany. Myślę, że zaczęła ona być omawiana w Europie i wzbudziła powszechne oburzenie, stąd taki oddźwięk - ocenia Kołodziejski. Dodał, że on sam podczas spotkań z przedstawicielami europejskich mediów publicznych często jest pytany: "jak to się mogło stać i jaki jest cel ustawy, która grozi taką destrukcją mediów publicznych".
Przygotowana wspólnie przez PO, PSL i SLD ustawa likwiduje od 1 stycznia 2010 r. istniejący od momentu powstania polskiej radiofonii system abonamentowy. W zamian wprowadza się finansowanie mediów publicznych przez budżet państwa. Co roku Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wnioskować ma w projekcie budżetu o dowolną kwotę na media publiczne, jednak ile naprawdę dostaną TVP i Polskie Radio zdecyduje parlament uchwalając ustawę budżetową.
Nowy system finansowania - kwalifikowany jako pomoc publiczna - będzie musiał uzyskać zgodę Komisji Europejskiej. Także ze względu na swój charakter - pomocy publicznej - finansowanie budżetowe będzie podlegało zwrotowi w przypadku, gdyby TVP lub Polskie Radio wykorzystały je niezgodnie z przeznaczeniem. Ustawa zmienia filozofię finansowania TVP i Polskiego Radia - odchodzi od finansowania instytucji na rzecz finansowania zadań - wprowadza licencje programowe, które określić mają na co konkretnie idą publiczne pieniądze w radiu i telewizji.
10 proc. publicznych wydatków na media będzie rozdzielane w otwartych konkursach, o środki z tej puli będą mogli starać się nadawcy prywatni. Programów, które zrealizują za budżetowe pieniądze nie będzie im wolno przerywać reklamami.
Z dniem wejścia w życie ustawy wygasną obecne kadencje Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz zarządów i rad nadzorczych TVP i Polskiego Radia. Ich członkowie mają pełnić swoje funkcje do czasu powołania następców. Nowe zarządy w ogólnopolskich: TVP i Polskim Radiu mają być trzyosobowe, w spółkach regionalnych jednoosobowe.
INTERIA.PL/PAP