W piątek "Gazeta Wyborcza" opublikowała tekst związanego z redakcją reportera i autora książek Marcina Kąckiego. W artykule zatytułowanym "Moje dziennikarstwo - alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem" Kącki pisał o swojej pracy i doświadczeniach związanych z kobietami. Jak dodał, "dziennikarstwa nie uprawiał bezkarnie". "Kochałem flirt, podbój i napięcie erotyczne, które buduje piętrowe zagadki na pół nocy, i wiem, że wiele kobiet tą tarczą i przez te noce poraniłem" - można przeczytać w tekście. Marcin Kącki dodał również: "Nie byłem przemocowcem, nie wykorzystywałem podwładnych, bo takich w zasadzie nie miałem, ale znałem morfologię wykorzystywania, bo, do cholery, trzy książki o tym napisałem, kilku zwierzaków do więzienia lub grobu odprowadziłem, a z mechanizmu patologicznych maszyn społecznych karmiących się trującym tabu mogłem pisać doktorat". Burza wokół tekstu Marcina Kąckiego. "Gazeta Wyborcza" zdecydowała o zawieszeniu reportera Opublikowany tekst wywołał spore oburzenie. W niedzielę po godz. 12:00 do sprawy odniosła się "Gazeta Wyborcza". Jak przekazano, od sobotniego popołudnia, po tym, jak Karolina Rogaska opublikowała w sieci wpis dotyczący redaktora, przeprowadzono "szereg rozmów z Marcinem Kąckim oraz osobami zaangażowanymi w redagowanie i publikację tekstu, wreszcie z osobami, z którymi Marcin Kącki pracuje jako redaktor". Zanim Rogaska oraz Polska Szkoła Reportażu wydały oświadczenie, nikt w redakcji "Gazety Wyborczej" miał nie mieć świadomości, że Kącki został oskarżony przez dziennikarkę "Newsweeka" o napaść seksualną i że został zawieszony przez Polską Szkołę Reportażu. "Marcin Kącki, oddając gotowy tekst, nikogo o tym nie poinformował, czym nadużył zaufania naszego i Czytelników. W efekcie redakcja 'Gazety Wyborczej' opublikowała jego 'spowiedź' nieświadoma, że może mieć drugie dno - wyprzedzające usprawiedliwienie własnych występków" - pisze w niedzielnym oświadczeniu redakcja gazety. Jak dodaje GW "postanowiliśmy zawiesić Marcina Kąckiego i odsunąć go od pracy z autorkami i autorami. Będziemy informować o dalszych krokach wobec Marcina Kąckiego, czekamy też na wyjaśnienie zarzutów przez Polską Szkołę Reportażu". W oświadczeniu podkreślono także, że do żadnego z redaktorów naczelnych ani przełożonych Kąckiego "nie dotarły żadne skargi na jego niewłaściwe zachowanie wobec kobiet podczas pracy w 'Gazecie Wyborczej'". Oburzenie po tekście Marcina Kąckiego. Komentarz Karoliny Rogaskiej W sobotę do publikacji Marcina Kąckiego odniosła się dziennikarka "Newsweeka" Karolina Rogaska. "Nie mogę już milczeć, chociaż wiem, że może się to wiązać z linczem. Wiem, niestety, jak traktuje się ofiary. Ale mam już dość, jestem zmęczona kultem oprawców" - zaczęła swój wpis w mediach społecznościowych. W dalszej części możemy przeczytać: "Marcin, skoro byłeś tak szczery w swoim tekście, dlaczego nie napisałeś wprost, co zrobiłeś mi i innym dziewczynom? Czemu nie napisałeś, że moje wielokrotne "NIE" potraktowałeś jak niebyłe, czemu nie padło, jak rzuciłeś do mnie, że 'teraz odmawiasz, a po trzydziestce nie będziesz już tak wybrzydzać i będziesz ru**** się, jak popadnie'? Jak za stosowne uznałeś rozebranie się i masturbację mimo mojego ewidentnego przerażenia? Obrzydliwe zachowanie". Karolina Rogaska dodaje również, że ma poczucie, iż "ta rozmowa, te telefony, to było tylko kolejne 'zbieranie materiału' do tekstu". "Że tekst wynika tylko ze strachu, że prawda wyjdzie na jaw więc trzeba ją wyprzedzić, że trzeba postawić sobie mocny pomnik, żeby trudniej byłoby go obalić" - wskazuje. "Niestety, ten tekst sprawił, że nie mogę zapomnieć, tym tekstem naplułeś mi Marcinie w twarz" - podkreśliła dziennikarka. Tekst Marcina Kąckiego. Zareagowała Polska Szkoła Reportażu Do publikacji Marcina Kąckiego odniosła się w sobotę także Polska Szkoła Reportażu. W oświadczeniu nadmieniono, że już wcześniej podjęto względem niego kroki. "Karolina Rogaska jest absolwentką Polskiej Szkoły Reportażu i naszą koleżanką. Kilka tygodni temu dowiedzieliśmy się, że została skrzywdzona przez Marcina Kąckiego. Odsunęliśmy go od pracy ze studentkami i studentami PSR, poinformowaliśmy go o powodach tej decyzji" - przekazano w oświadczeniu Instytutu Reportażu. Podpisał się pod nim m.in. Mariusz Szczygieł, prezes zarządu Fundacji Instytutu Reportażu. Koordynatorka Polskiej Szkoły Reportażu, Aleksandra Pakieła dodała z kolei: "Wiecie co? Rozmawiałam dziś z dziewczynami, które doświadczyły ze strony Marcina 'nieprzyjemności'. Są zdruzgotane. Nie mogą się uspokoić". "Wychodzę z internetów, bo nie zniosę widoku kolejnych udostępnień tego tekstu z komentarzem o tym, jaki to Marcin jest odważny. PS. Marcin nie współpracuje już z PSR" - dodała we wpisie. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!