Nowe informacje po dywersji. "Kilka osób zatrzymanych"
Po akcie dywersji na trasie Warszawa-Lublin "trwają intensywne czynności operacyjno-rozpoznawcze i dochodzeniowo-śledcze, w tym zatrzymania osób oraz zabezpieczanie i analiza dowodów" - przekazał w najnowszym komunikacie rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. Powiedział też o zatrzymaniu kilku osób.

W skrócie
- Polskie służby zatrzymały kilka osób po akcie dywersji na trasie Warszawa-Lublin.
- Trwają intensywne czynności operacyjno-rozpoznawcze i zabezpieczanie dowodów.
- Rzecznik służb apeluje o powściągliwość i ostrzega przed rosyjską dezinformacją.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
"W związku z aktami dywersji na trasie kolejowej Warszawa - Lublin, w miejscowości Mika oraz pod Puławami, które wypływają z miejsca w miniony weekend, informuję, że istnieją czynności operacyjno-rozpoznawcze i dochodzeniowo-śledzone, w tym zatrzymania osób oraz śledzenia i analizy" - przekazał Dobrzyński w mediach społecznościowych.
Akt dywersji na kolei. Trwają zatrzymania
Podczas zorganizowanej w Sejmie konferencji prasowej rzecznik zapewnił, że sprawa jest traktowana priorytetowo.
- Polskie służby mają już więcej informacji, są na tropie zleceniodawców, są na tropie sprawców. Dochodzi do pierwszych zatrzymań. Osoby są zatrzymywane przez ABW i policję - powiedział i dodał, że niewykluczone są kolejne zatrzymania.
Jacek Dobrzyński zapewnił, że czynności cały czas trwają, a sprawą zajmują się najlepsi policjanci z CBŚ, funcjonariusze ABW i prokuratorzy. Zaapelował też o niepowielanie rosyjskiej dezinformacji.
- Apelujemy o powściągliwość. Nie możemy przekazywać informacji niesprawdzonych, nie możemy spekulować. (...) Rosyjskie wywiadownie chcą dokładnie wiedzieć, w którą stronę polskie służby idą, które tropy badają - stwierdził.
Sabotaż na kolei. Uszkodzone szyny, doszło do eksplozji
Premier Donald Tusk poinformował w poniedziałek, że na trasie kolejowej w miejscowości Mika w woj. mazowieckim doszło do aktu dywersji. Maszynista jednego ze składów zauważył uszkodzone szyny. Nikt nie odniósł obrażeń. Z ustaleń służb wynika, że doszło do eksplozji ładunku wybuchowego, a za detonację odpowiedzialni sa obywatele Ukrainy, współpracujący z rosyjskimi służbami.
W innym miejscu, w niedzielę, niedaleko stacji kolejowej Gołąb na Lubelszczyźnie (pow. puławski) pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.
Szef rządu przekazał we wtorek w Sejmie, ze potencjalnym sprawcom udało się uciec na Białoruś. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował, że w związku z dywersją podjął decyzję o wycofaniu zgody na funkcjonowanie ostatniego rosyjskiego konsulatu, znajdującego w Gdańsku.
Sikorski zapowiedział, że Polska nie planuje zerwania stosunków dyplomatycznych z Rosją. - Nie planujemy zerwania stosunków dyplomatycznych, tak jak nie zrywają ich inne kraje, na których terytorium doszło do aktów dywersji, czy terroryzmu - mówił.










