Najwyższa Izba Kontroli oceniła, że uwzględniając dotychczasowe tempo organizacji osiedlania repatriantów w Polsce (ok. 684 osoby rocznie), repatriacja czekających na nią i nią zainteresowanych 15,2 tys. osób może zająć w ocenie NIK około 22 lat. Do takich wniosków NIK doszła po przeprowadzeniu kontroli w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Ambasadzie RP w Kazachstanie i w dwóch ośrodkach adaptacyjnych dla repatriantów - w Pułtusku i w Środzie Wielkopolskiej. Kontrola obejmowała lata 20217-2023. Raport NIK. Ustawa o repatriacji. Marian Banaś komentuje Podczas wtorkowej konferencji szef NIK Marian Banaś ocenił, że "mimo wzniosłych deklaracji zawartych w preambule ustawy o repatriacji, system odpowiedzialny za te działania okazał się niewydolny". Wśród przyczyn tej niewydolności należy wymienić "braki finansowe, problemy organizacyjno-kadrowe oraz bierność organów państwowych w przeciwdziałaniu tym ograniczeniom". Poinformował, że w budżecie państwa na lata 2017-2022 zaplanowano na repatriację blisko 350 mln zł, jednak w latach 2018-2023 stopniowo obniżano kwoty przeznaczane na ten cel. W ubiegłym roku były one niższe o 18 proc. niż zaplanowano to w ustawie budżetowej w roku 2018. W ostatecznym rozrachunku na repatriację wydano 244 mln, co stanowiło blisko 70 proc. planowanego budżetu. Zbyt małe fundusze na repatriację sprawiały - zdaniem prezesa NIK - że mimo obietnic składanym repatriantom przez rządzących nie powstały kolejne ośrodki adaptacyjne mające ułatwić osiedlanie się w Polsce. Ponadto - jak dodał - dwa inne ośrodki były niewykorzystane i przez długie miesiące stały puste. Banaś przekazał, że w latach 2017-2022 rząd sprowadził do kraju zaledwie ponad 4,5 tys. repatriantów. Wyniki kontroli NIK wykazały, że niektórzy zakwalifikowani repatrianci musieli na przyjazd do Polski czekać nawet około 15 lat.- Procedury związane z repatriacją były nie tylko długotrwałe, ale w niektórych przypadkach wręcz przewlekłe - podsumował. Raport NIK. Repatriacje Polaków ze Wschodu. "Ogólna ocena negatywna" Wicedyrektor delegatury NIK w Rzeszowie Stanisław Jarzyna zaznaczył, że "ocena ogólna była negatywna". - Odpowiedzialne za repatriację organy państwa nie zapewniły sprawnego i skutecznego przeprowadzenia repatriacji Polaków ze Wschodu - dodał. W ocenie NIK minister spraw wewnętrznych i administracji nierzetelnie realizował swoje zadania, nie podjął interwencji w sprawie zwiększenia limitu środków na repatriację, nieterminowo udzielał pomocy finansowej repatriantom, którzy już do Polski trafiali, nieterminowo udzielał zgody na wydawanie wiz krajowych w celu repatriacji i nieterminowo przyznawał miejsca w ośrodkach dla repatriantów. Z kolei minister spraw zagranicznych, zdaniem kontrolerów, nierzetelnie i nieskutecznie realizował przypisane mu zadania. Co ważne, niewłaściwie zorganizował pocztę dyplomatyczną, przez co dochodziło do rażących wydłużeń w całej tej procedurze, które w indywidualnych przypadkach sięgały nawet 356 dni. Dwa działające w Polsce ośrodki adaptacyjne dla repatriantów w Pułtusku i w Środzie Wielkopolskiej mogły przyjąć jednorazowo w sumie około 250 osób. Mimo ogromnego zapotrzebowania na tę formę repatriacji wobec braku pieniędzy były długookresowo wyłączane z funkcjonowania i nie przebywali w nich repatrianci, a koszty utrzymania obu ośrodków były ponoszone. Średnio ośrodek w Pułtusku w ciągu siedmiu lat był nieczynny przez 313 dni, a w Środzie Wielkopolskiej przez 370 dni. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!