Obydwaj kandydaci rozpoczęli swoją kampanię na Twitterze, podobnie zresztą jak i w tzw. realu, na długo przed oficjalnym ogłoszeniem daty wyborów. By ją śledzić, przygotowałem niewielki program, który poprzez tzw. API (narzędzie dla programistów do pobierania danych z serwera), cały czas pobiera wszystkie działania na kontach kandydatów, czyli to, co publikują, co podają dalej na Twitterze oraz to, co o nich publikują inni użytkownicy. Od początku maja do teraz (24 września) zebrałem na moim serwerze blisko 730 tysięcy tweetów, retweetów (podań dalej), i reply (odpowiedzi), których wspólną cechą jest to, że dotyczą Patryka Jakiego albo Rafała Trzaskowskiego. "Dotyczą" oznacza, że albo ich konta było wspomniane w treści tweeta, albo były to tweety któregoś z kandydatów do fotela prezydenta Warszawy. Jaki bije Trzaskowskiego W większości sieci społecznych, w tym też na Twitterze, internauci mogą wyrazić poparcie na dwa sposoby. Pierwszym jest upowszechniony przez Facebooka lajk (polubienie). Drugim, podanie dalej (retweet) do obserwujących nasze konto. Lajkując tweet polityka najczęściej internauta wyraża opinię, że się zgadza z treścią, albo po prostu, że popiera tego konkretnego polityka. Nieco inaczej, i z pewnością już nie tak jednoznacznie, możemy interpretować retweety (podania dalej na Twitterze). Najczęściej retweet też oznacza poparcie, ale są sytuacje, w których retweetujący dodaje do podanej publikacji swój komentarz, który nie zawsze jest wyrazem poparcia. Może to być krytyka, nieraz bardzo złośliwa. Wówczas, oczywiście, jest to raczej sygnał, że popiera raczej konkurenta. Retweet ma jednak inną cechę, która sprawia, że dla każdego autora tweeta jest cenniejszy niż polubienie: buduje zasięg, czyli sprawia, że jego słowa docierają do większej liczby osób. W mojej analizie pominąłem retweety z komentarzem. Jest ich na tyle mało, że specjalnie nie zmieniają ogólnego obrazu, a wymagałyby dokładnej analizy komentarza. Od początku maja Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski opublikowali 770 tweetów, z czego 560 to były publikacje, a 210 retweety innych osób. W tej puli jest również 38 odpowiedzi na tweety innych osób. Wskaźnikiem efektywności na Twitterze jest liczba reakcji na tweety w postaci polubień i retweetów. W obydwu przypadkach Jaki bije o głowę swojego konkurenta, przy porównywalnej liczbie tweetów. Te Patryka Jakiego internauci polubili aż 181 tysięcy razy, a Rafała Trzaskowskiego ponad dwa razy mniej, czyli 85 tysięcy razy. Jeszcze gorzej jest w liczbie retweetów, czyli podania dalej, gdzie tweety Jakiego były podane 56 tysięcy razy, a Trzaskowskiego 19 tysięcy razy. Dominację Jakiego zobaczymy wyraźniej na wykresie, który pokazuje jak w badanym okresie retweetowane były tweety kandydatów. Wyraźnie widać, że publikacje kandydata Prawa i Sprawiedliwości są kilka razy częściej podane niż jego konkurenta z Platformy Obywatelskiej. Do połowy sierpnia wpisy Rafała Trzaskowskiego tylko sporadycznie przekraczały liczbę 250 retweetów. W przypadku Jakiego bardzo często, a kilka dobijało do 750 retweetów. Podobnie wygląda w przypadku polubień. Od maja do teraz tweety Jakiego są mniej więcej na tym samym wysokim poziomie liczby polubień. U Trzaskowskiego widać duże wahania. Na początku czerwca i w połowie sierpnia jego przekazy cieszyły się sporą popularnością, ale poza tymi okresami praktycznie cały czas poniżej liczby polubień Jakiego. Kto ma większą publikę? Spora liczba retweetów powinna przekładać się na duży zasięg, czyli wpisy powinny docierać do dużej liczby osób. Praktycznie nie zawsze tak jest, co zauważymy na przykładzie Jakiego. Co prawda potencjalny zasięg jego tweetów (ponad 60 mln) jest o 7 mln większy od Trzaskowskiego (53 mln), ale przy tak dużych dysproporcjach w liczbie osób podających dalej tweety, jest to w gruncie rzeczy niewiele. To zresztą dowód na to, co interesujący się polityką i aktywni użytkownicy Twittera widzą gołym okiem. Patryka Jakiego popiera sporo osób, ale raczej tzw. zwykli ludzie, czyli osoby, które nie mają zbyt dużo obserwujących ich kont. Odwrotnie w przypadku Rafała Trzaskowskiego, którego popiera retweetami zdecydowanie mniej osób, ale są na ogół znani, jak dziennikarze, celebryci. Trzeba też pamiętać, że w obydwu przypadkach, mówiąc o zasięgu, mamy do czynienia z wartością teoretyczną i dlatego ten typ zasięgu zwany jest "teoretycznym" albo "potencjalnym". Dlaczego? Bo na Twitterze zasięg liczony jest jako suma osób obserwujących (followersów) konto, które retweetuje tweet kandydata. No i tu mamy dwa problemy. Po pierwsze nie wszyscy obserwujący konto obejrzeli retweetowanego tweeta. Ba, praktyka pokazuje, że jest to od kilku do kilkunastu procent obserwujących. Po drugie, w tak liczonym zasięgu są konta, które liczone są po kilka, pewnie nawet kilkanaście razy, bo występują w różnych kontach jako anonimowi obserwujący. Gdybym miał stawiać własne pieniądze, to przyjąłbym, że rzeczywisty zasięg to kilka, góra 10 proc. zasięgu teoretycznego. Czyli nie 61 mln osób, co oczywiście jest niemożliwe, bo wszystkich Polaków jest 38 mln, łącznie z niemowlakami, a pewnie koło miliona i to w przypadku najpopularniejszych tweetów obu kandydatów. W gruncie rzeczy niewielką różnicę w potencjalnym zasięgu widać dobrze na wykresie. Potencjalny zasięg tweetów obu kandydatów jest bardzo wyrównany, z kilkoma "pikami", które tak naprawdę robią różnicę na korzyść Jakiego. Plemiona Każdy z badanych kandydatów ma ponad 100 tysięcy obserwujących, co oczywiście wpływa na zasięg ich wpisów, ale nijak się ma do liczby aktywnie popierających kandydata. Policzyłem tak zwane "plemiona" czyli liczbę osób, które aktywnie wspierają Jakiego albo Trzaskowskiego. Badacze stosują bardzo różne metody do klasyfikacji poparcia. Często korzysta się z algorytmów uczenia maszynowego czy deep learning. Ja zastosowałem jedną z prostszych, bo przy takiej polaryzacji poglądów jest ona bardzo skuteczna. Polega ona na obserwacji, z której wynika, że osoby popierające jakiegoś kandydata to te, które retweetują - co ważne bez komentarza - tweet osoby, którą popierają. Bardzo ważne jest, że jest to retweet bez komentarza, bo zdarza się, i to wcale nierzadko, że przeciwnicy, retweetują tweet swojego adwersarza, opatrując go złośliwym komentarzem. Z drugiej strony niezwykle rzadko ktoś, kto nie popiera osoby lub nie zgadza się wyrażonymi w publikacji poglądami, retweetuje jego tweet. Reasumując, metoda wygląda tak: z 730 tysięcy badanych tweetów, wybrałem retweety bez komentarza. Następnie pogrupowałem konta retweetujące według konta kandydata, którego retweetowali. Na koniec jeszcze wyodrębniłem z tych grup te, które co najmniej raz retweetowały w badanym okresie... obydwu kandydatów. To symetryści. Dla obydwu skonfliktowanych obozów najgorszy gatunek człowieka. Wszystkich kont, które należą do jednego z dwóch plemion jest nieco ponad 10 tysięcy. Podział na plemiona jest kolejnym dowodem na dominację Patryka Jakiego. Plemię "Jakich" liczy bowiem 7152 a “Trzaskowskich" 2972 kont. Symetryści to margines, jest ich ledwie 297, czyli stanowią około 2,9 proc. kont plemiennych. Plemiona w Warszawie Bardzo często popularność w internecie Patryka Jakiego czy Rafała Trzaskowskiego próbuje się zdyskredytować stwierdzeniem, że wynikają one w dużej części z poparcia osób, które w Warszawie nie mieszkają, a tym samym na pewno nie będą głosowały w tym mieście. Trudno odmówić racji takiemu stwierdzeniu, ale z drugiej strony to oczywiste, że w plemionach "Jakich" i "Trzaskowskich" są również ich wyborcy z Warszawy. Postanowiłem sprawdzić, ilu ich jest. Spośród autorów wszystkich badanych tweetów zgeolokalizowałem tych, którzy albo podają w swoich tweetach współrzędne geograficzne Warszawy, albo po prostu mają w profilu konta słowo "Warszawa" lub "Warsaw". W ten sposób z pewnością nie wyłapie się wszystkich warszawiaków, bo często zdarza się, szczególnie przy kontach anonimowych, że jako lokalizację podają przypadkowe nazwy, albo np. nazwę dzielnicy w której mieszkają. Potwierdzenie widać w wynikach. Z wszystkich badanych unikalnych kont, których przypomnijmy, jest 36 tysięcy, tylko 1107 to warszawiacy. Przynajmniej tak się deklarują. 684 z nich zaklasyfikowanych zostało do plemienia "Jakich", a 423 do "Trzaskowskich". Różnica w gruncie rzeczy niewielka. Jak rosła baza obserwujących Jakiego i Trzaskowskiego Najlepsze czasy jeśli chodzi o przyrost obserwujących obydwaj kandydaci mają już za sobą. Wyraźnie widać, że ci, którzy mieli zacząć obserwować swojego kandydata na Twitterze, już to dawno zrobili i argumenty z kampanii nie zachęcają specjalnie nowe osoby do obserwowania. Patryk Jaki najlepszy okres miał mniej więcej do połowy maja. Od tego czasu z niewielkimi wyjątkami zyskuje przeważnie do kilkunastu nowych obserwujących dziennie. Jego konkurent - Rafał Trzaskowski również sporo zyskiwał w maju, ale miał też kilka momentów, gdy stracił kilka razy ponad 400 obserwujących. W takich sytuacjach bardzo często pojawiają się zarzuty, że to efekt "kupowania" obserwujących - praktyka nagminnie stosowana w wielu krajach przez polityków, którzy chcą jak najszybciej pokazać duże audytorium, wiedząc, że jest ono czysto teoretyczne. W przypadku znikania kont na koncie Rafała Trzaskowskiego najprawdopodobniej nie mamy do czynienia z odpływem fejkowych kont, ale z... działalnością Twittera. Serwis od późnej wiosny, po fali krytyki, zaczął dość dokładnie sprawdzać i usuwać boty i inne podejrzane konta. Politycy, szczególnie w trakcie kampanii, są bardzo często "ofiarami" procederu "przyklejania" się botów do kont znanych i aktywnych osób. Twitter takie konta sukcesywnie usuwa - stąd te spadki. Od połowy sierpnia Trzaskowski miał dobrą passę i zyskał zdecydowanie więcej niż konkurent obserwujących. Obecnie poziom jest bardzo wyrównany z lekką, ale minimalną przewagą kandydata PO. Trzaskowski przeprasza, Jaki buduje dzielnicę Na koniec przyjrzałem się najpopularniejszym tweetom kandydatów. Gdyby jako kryterium wziąć tylko liczbę retweetów, które przecież budują zasięg, to pierwszą piątkę stanowiłyby tweety Patryka Jakiego. Jego zwolennicy więcej retweetują. Najpopularniejszym jego tweetem jest ten, w którym zapowiada budowę w Warszawie nowej dzielnicy. Jeśli jednak za kryterium popularności wybierzemy polubienia, to sytuacja jest nieco inna. Tu Rafał Trzaskowski ma sporo do powiedzenia. Najpopularniejszym tweetem jest wysłany przez niego w Święto Wojska Polskiego, 15 sierpnia, w którym sarkastycznie "przeprasza" ministra obrony narodowej Joachima Brudzińskiego. Wyniki działalności polityków w sieciach społecznych są od kilku lat przedmiotem wielu analiz - często naukowych - na całym świecie, próbujących na ich podstawie przewidzieć faktyczne wyniki wyborów albo przynajmniej ocenić aktualne poparcie. To, że poparcie Patryka Jakiego na Twitterze jest większe niż jego konkurenta zupełnie nie znaczy, że tak też będzie w rzeczywistych wyborach. Gdyby poparcie w internecie przekładało się na wynik wyborczy, to przecież Janusz Korwin-Mikke byłby najprawdopodobniej prezydentem, a przedstawiciele jego partii, wchodziliby w skład Rady Ministrów. Z pewnością jednak aktywność wyborców w mediach społecznościowych pokazuje trendy i w pewnym stopniu fluktuacje nastrojów społecznych. Dlatego na miejscu Patryka Jakiego nie "meblowałbym" jeszcze gabinetu w warszawskim Ratuszu, a Rafała Trzaskowskiego nie zawieszał rękawic na kołku. Stanisław M. Stanuch Obserwuj autora na Twitterze