Robert Mazurek: Krzysztof Gawkowski, lider Lewicy. Nie wiem nawet, jaką pan pełni funkcję w nowej partii, która się jeszcze nie ukonstytuowała. Na pewno jest pan szefem klubu Lewicy. Krzysztof Gawkowski: - Dzień dobry panu, panie redaktorze, witam państwa. Cały czas Krzysztof. Cały czas Krzysztof. A, przepraszam, jakaś funkcja w Nowej Lewicy? - Jak wybierzemy Nową Lewicę, to będzie nowa funkcja. Dzisiaj jestem szefem klubu parlamentarnego, mam świetne koleżanki posłanki, posłów - i pozdrawiam Włodka Czarzastego, bo chory jest. Od tego zaczynam. Dużo zdrowia, panie Włodzimierzu. Za trzy miesiące druga tura wyborów prezydenckich i - jeśli oczywiście nikt nie wygra w pierwszej - jest pan przekonany, że Robert Biedroń znajdzie się w drugiej turze? - Jestem przekonany - chociażby wasz dzisiejszy sondaż to potwierdza - że Andrzej Duda nie jest już niezniszczalny. A kiedyś był? - Tak, myślę, że kilka miesięcy temu można było mieć wrażenie, że Andrzej Duda wygra te wybory - i nawet mógł mieć szansę na zwycięstwo w pierwszej turze. Dzisiaj już mówimy, po pierwsze, o drugiej turze i, po drugie, mówimy o tym, że Andrzej Duda przegra te wybory - a to jest zasadnicza zmiana narracji i to jest jeden ważny element... Żeby była jasność: kto mówi, ten mówi. Pan tak mówi, ja mogę tak mówić - ale sondaże na razie mówią, że Andrzej Duda te wybory wygra. - Tylko że jeżeli je wygrywał sondażowo na poziomie 51-52 procent pół roku temu, pod koniec roku te sondaże dawały mu 46-47 procent, a dzisiaj 41-42 (procent) - to to jest kiepska wiadomość dla obecnego prezydenta. Przypominam sobie tę drogę Komorowskiego - było bardzo podobnie. Ja rozumiem, że pan się martwi losem Andrzeja Dudy, a ja pana zapytałem - nie wiem, czy pan usłyszał - o Roberta Biedronia. Czy pan jest przekonany, że Robert Biedroń, kandydat Lewicy, wejdzie do drugiej tury? - Ja zrobię wszystko, jeżdżę po kraju i nasze koleżanki, koledzy również, żeby Robert Biedroń był w drugiej turze, bo to jest szansa na postępową Polskę. Gdyby Biedroń wygrał te wybory prezydenckie, to obudzimy się w innym kraju. Myśli pan, że wam się uda? - Zrobię wszystko w tej sprawie. Nie wiem, czy się uda, bo wie pan, jak to jest. To jest tak, że polityk musi być racjonalny. My robimy dzisiaj kampanię, która nie jest łatwa... Wy robicie kampanię, w której wy mówicie co innego, a wasz kandydat co innego. - Tylko jedno zdanie, panie redaktorze, jedno zdanie o Robercie Biedroniu. Jeżeli szukamy Polski, w której będzie więcej mieszkań, spokojniejsze życie, w której będzie więcej na onkologię, w której prezydent nie podpisuje złych ustaw - to jest prezydentura Biedronia. Ja rozumiem, że pan ma takie poczucie, że jak pan będzie powtarzał hasła, to ludzie w to uwierzą. - Nie, to jest prawda. Ja panu dam 30 sekund, powie pan te wszystkie hasła na raz, bez przerywania. - Ja po prostu jestem zdeterminowany, żeby wspierać Roberta Biedronia w tej kampanii wyborczej. To tak nie działa, naprawdę. - Działa. Porozmawiamy o tym za chwileczkę w konkretach - a na razie chcę panu pokazać fundamentalną różnicę zdań w jednej sprawie. Robert Biedroń mówi wprost: tak, uważam, że pary homoseksualne powinny mieć prawo do adopcji dzieci. To mówi wasz kandydat na prezydenta. Co mówi pan? - Mówimy, że w projekcie ustawy, który konsultujemy... Pytał mnie pan ostatnio, kiedy zostanie złożony, to właśnie w piątek ta ustawa została wysłana do organizacji pozarządowych, teraz jest przygotowana.Dopiero wtedy została im wysłana?- Nie, skończyliśmy ustawę i pytał pan, kiedy będzie ustawa - jest wysłana. Teraz są konsultacje i myślę, że w najbliższym czasie będzie złożona. W tym projekcie nie ma tej części dotyczącej adopcji. Czy w naszym programie były adopcje, równość małżeńska, te elementy wszystkie pojawiały się, o nich rozmawiamy, ale projekty ustaw, które będziemy zgłaszali, będziemy zgłaszali w sposób taki, który jest przygotowany w strategii, nie wszystko na raz.Proszę mi odpowiedzieć na pytanie, czy to jest tak, że pan jest przeciw adopcji dzieci przez pary homoseksualne?- Myślę, że żebyśmy mogli rozmawiać o adopcji, to powinniśmy przeprowadzić bardzo dużą dyskusję społeczną. Taką, która będzie dawała też poczucie, że to nie jest temat, który ma dzielić Polaków. Dzisiaj, moim zdaniem, nie przeprowadzimy tego w sposób miękki. Pan jest politykiem od dawna, człowiekiem wykształconym, na pewno ma pan zdanie na ten temat wyrobione. Pytam o pańskie zdanie, o zdanie Krzysztofa Gawkowskiego, nie musi pan zrobić konsultacji w tej sprawie.- Ale panie redaktorze, moje zdanie jest bardzo proste: w przyszłości będziemy rozmawiali o adopcjach, dzisiaj w projekcie ustawy Lewicy tego nie ma.To jest Paweł Rabiej: najpierw związki partnerskie, później małżeństwa, a na końcu adopcja.- Nie, byłem u pana redaktora tutaj w studiu i nigdy nie miałem z tym problemów powiedzieć o tym, że cztery lata lewicy w parlamencie to są ustawy, które złożymy, między innymi o związkach partnerskich.W przyszłości będzie adopcja dzieci przez pary homoseksualne, rozumiem. Donald Tusk zameldował pełną gotowość do wsparcia Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Czy to jest ten sztych ostateczny, który zada Robertowi Biedroniowi i on się już nie podniesie, bo Małgorzata Kidawa-Błońska wejdzie do drugiej tury i będzie rosła?- Ja nie chcę nabierać takiego wielkiego niuansu, do tego, co zrobił pan Donald Tusk.Nabierać niuansu.- Tak, bo mam wrażenie, że poparcie Donalda Tuska czasami bardziej szkodzi niż pomaga. Ale wiem jedno - gdyby Biedronia chciał popierać Tusk, mogłoby być tak jak z Wałęsą, który chciał popierać Kosiniaka. Biedroń idzie swoją drogą i na pewno na tej drodze nie potrzebuje poparcia ani Wałęsy, ani Tuska.Czyli ja rozumiem, że pan jak Adam Bielan też się cieszy, że Donald Tusk popiera Małgorzata Kidawa-Błońską, bo to ją osłabia?- Ja się cieszę, że Biedronia popiera Zandberg, popiera Czarzasty.Ja mówię o Donaldzie Tusku. - Ale naprawdę, panie redaktorze, jak w środowisku Platformy będziemy się cieszyli, że ktoś kto jest członkiem Platformy Obywatelskiej, a przypominam że Donald Tusk jest członkiem Platformy Obywatelskiej, popiera swojego kandydata bądź kandydatkę na prezydenta i z tego mamy news, to znaczy, że wszyscy ludzie, którzy popierają Biedronia i są dzisiaj w partii, powinni być w tym programie na jedynkach. Szanowny panie pośle, ja jakiejś ekscytacji tym faktem nie przejawiam, ja tylko pana pytam grzecznie i z dystansem.- Ale z drugiej strony muszę panu powiedzieć, że robienie newsa z tego, że jeden członek Platformy popiera drugiego...Czy możemy porozmawiać o Robercie Biedroniu?- Oczywiście.Robert Biedroń obiecał na konwencji w Słupsku, że chciałby, żeby była taka sytuacja, żeby już za parę lat, ktoś, kto zakłada rodzinę, mógł pójść do urzędu, odebrać klucze i mieć własny dach nad głową. Pytanie, ile mieszkań rozdał Robert Biedroń, jako prezydent Słupska? - Nie sądzę, żeby rozdał, bo prezydent nie może rozdawać mieszkań. A tutaj mówi, że już za parę lat ktoś jak tylko weźmie ślub, będzie mógł pójść do urzędu i powiedzieć: "Dzień dobry. Mam tutaj akt ślubu. Kluczyki proszę" . - Jestem głębokim zwolennikiem, a byłem 12 lat samorządowcem, żeby samorządy budowały i angażowały się w mieszkalnictwo komunalne. Jeżeli tych mieszkań komunalnych powstawałoby więcej, Polakom by się łatwiej żyło. I o tym jestem przekonany i o tym mówił Biedroń. Robert Biedroń obiecał, że będzie rozdawał mieszkania. Ja mam do pana pytanie - czy pan wie, ile mieszkań w Polsce się buduje rocznie? - Nie wiem. Szef klubu Lewicy nie ma pojęcia, ile się mieszkań buduje. Nie ma pojęcia, ile mieszkań trzeba wybudować, żeby zaspokoić potrzeby. - Nie, nie, stop, stop, stop. To jest inna sprawa. Bo mogę nie wiedzieć, ile jest budowanych rocznie mieszkań w Polsce, ale odpowiem panu na pytanie dotyczące, ile trzeba, żeby ludzie mieli... Ale zaraz, pan wie, ile trzeba, a nie wie pan, ile jest? - Rozmawialiśmy o tym nie raz, jeśli chodzi o program Lewicy. To ile trzeba? - Kilkaset tysięcy mieszkań, których brakuje dzisiaj na polskim rynku, to są ludzie którzy nie mogą znaleźć swojego "m". Po pierwsze dlatego, że są zmuszani do kredytów, a po drugie dlatego, że gminy często nie angażują się w budownictwo komunalne. A czy w Polsce buduje się 100 czy 200 tysięcy mieszkań, to pan doskonale wie, że nie rozwiążemy tym problemów. W ubiegłym roku po raz pierwszy przekroczyliśmy od dawna granicę 200 tysięcy mieszkań. - A wie pan, kto je buduje? Budują je deweloperzy. - Czyli wie pan, co trzeba zrobić? Wziąć kredycik najczęściej. No oczywiście. - I ten kredycik sobie później spłacać i mieć odpowiednie pensje, żeby go dostać. Ja jestem przeciwko temu. Przepraszam bardzo, pan z takim współczuciem ogromnym mówi o tym, jak to jest ciężki los ludzi, którzy muszą kupować mieszkania. - Nie, kiedy się zmusza ich do kredytów. Przypominam panu, że lewica rządziła w Polsce, tej sytuacji nie zmieniła. - 15 lat temu, tylko przypominam. Przypominam panu, że Robert Biedroń w zeszłym roku skończył rządzić Słupskiem i tam 400 mieszkań oddali, ale wie pan jak? Wyremontowali te sypiące się kamienice. - Po pierwsze Robert Biedroń skończył dwa lata temu prezydenturę, w 2018 r. panie redaktorze. Przypomnę panu, że później jeszcze radnym Słupska miał być. - Po drugie - 400 mieszkań w jednej gminie. Gdybyśmy pomnożyli razy te wszystkie gminy, które są w Polsce, dawałoby olbrzymią... Ale on ich nie wybudował! - Ale oczywiście, że na tym polega odpowiedzialna polityka komunalna. Nie, on ich nie wybudował! - Ja panu powiem, na czym to polega. Polega na tym, że masz jakiś zasób komunalny. Jeżeli widzisz, że jest nie wyremontowane - remontujesz, wymieniasz, dajesz szansę, żeby ludzie godniej żyli. A jeżeli ktoś mówi tak: "deweloper i masz tam kupować na kredyt", to jestem przeciwko. Polska powinna dawać Polakom mieszkania. Szansę na mieszkania. Tak jest! Robert Biedroń będzie państwu rozdawał mieszkania tak, jak dotychczas je rozdawał w Słupsku! - Nie rozdawał, tylko będziemy robili politykę. Robert Mazurek Opracowanie: Jonasz Jasnorzewski, Sara Bounaoui, Karol Pawłowicki, Arkadiusz Grochot, Edyta Bieńczak Czytaj na stronie RMF24.pl