Konrad Piasecki: Pomożecie Tuskowi w rozprawie z Gowinem? Ryszard Kalisz: - To jest wewnętrzna sprawa Platformy. Trudno mi powiedzieć, w jaki sposób lewica mogłaby pomóc. Nie macie armat? -Tu nie o to chodzi. Każda partia tego rodzaju sprawy załatwia wewnątrz swojej struktury. A ja taką pomoc sobie wyobrażam. Gdyby było tak, że Tusk rozstałby się z Gowinem, to odejście frakcji konserwatywnej stanęłoby absolutnie na porządku dziennym, no a wtedy SLD mogłoby zaoferować: "jak nie konserwatyści, to my do koalicji". - No ale w SLD jest cała grupa ludzi, która nie chce wchodzić do koalicji z bardzo prostego powodu: ta koalicja trwa już ponad 5 lat i wejście do koalicji to byłoby przyjęcie na siebie wszystkich grzechów tej koalicji. Rozumiem, że pan należy do tej grupy, albo pan jest liderem tej grupy? - Ależ oczywiście. Ja jestem przeciwny wchodzeniu do koalicji. Bo jak czytam Leszka Millera dzisiaj w "Super Expressie", który pisze, że premier powinien Gowina zdymisjonować, Platforma będzie się kruszyć od środka, Tusk zostanie sam - no to wyraźnie to jest jakaś oferta. - Nie wydaje mi się, żeby to była jakaś wyraźna oferta. Myśli pan, że Leszek Miller nie chciałby jeszcze raz wejść do rządu? - Trudno mi powiedzieć. Jeszcze się taka bardzo wyraźna dyskusja w Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie odbyła. Ale jeszcze raz powtórzę: jak ja rozmawiam z koleżankami i kolegami, to jest powszechne przekonanie, że wejście do koalicji z Platformą dzisiaj, po tym, jak Platforma przechodzi dezintegrację, jest zmęczona rządzeniem, jest blokiem współpracy z rządem - jest po prostu politycznie nierozsądna. Leszek Miller też jest tego zdania? - Wie pan, nie było jeszcze dyskusji na ten temat. Z Leszkiem Millerem nie rozmawiałem, ale moim zdaniem ten mój pogląd jest racjonalny. A zakłada pan w ogóle taki scenariusz polityczny: dymisja Gowina, pęknięcie Platformy i pytanie, co dalej: czy przyspieszone wybory, czy jakaś inna koalicja? - Ja sądzę, że pan premier postąpi trochę inaczej, bardziej - powiedziałbym - filuternie. Było to widać już wczoraj na posiedzeniu Rady Ministrów - jak relacjonują to dziś gazety. Pan premier zganił. Ale myślę, że nie obejdzie się bez zmiany personalnej, ale wokół ministra Gowina. Wyrzuci mu czy zasugeruje wyrzucenie wiceministrów? - No może jednego. Królikowskiego. - Ja nie wnikam w wewnętrzne sprawy Platformy. Ja tylko mówię o pewnych mechanizmach. Oczywiście, nie wnikamy. A w ramach mechanizmów złożycie wniosek o wotum nieufności dla Gowina? - Ten wniosek w każdej chwili, kiedy takie podpisy zostaną złożone - bo ja jestem za tym... ...wisi ten wniosek. - Tak, oczywiście. Ja jestem za tym, żeby taki wniosek złożyć. Jak się zbierze właściwą liczbę podpisów, to trzeba taki wniosek złożyć, dlatego że po pierwsze pan minister Gowin popełnił mnóstwo błędów, one są już wyliczane w mediach: zniesienie małych sądów - zupełnie nieracjonalne, złe i niepoprawiające funkcjonowania sądów, a naruszające zasadę niezawisłości sędziowskiej; kwestia tej deregulacji, która została zrobiona ideologicznie, i tak dalej, i tak dalej. A związki partnerskie nie przelały czary goryczy lewicowej? - Też, też. Ja zauważam jedną prawidłowość: mianowicie, że ci, którzy pracowali nad tym artykułem 18 w trakcie prac nad konstytucją RP... ...przypomnijmy: artykuł mówiący, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. - Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzicielstwo, rodzina i macierzyństwo, ale chcę zwrócić uwagę, że tam nie jest powiedziane, że rodzina to jest tylko małżeństwo złożone z kobiety i mężczyzny. To też podlega interpretacji i wykładni prawnej. Ale o kobiecie i mężczyźnie tam jest, tak czy inaczej. - Ale małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny, a rodzina nie jest tożsama z małżeństwem. Ale zostawmy to na boku. Krótko mówiąc. Wszyscy Ci, którzy pracowali nad konstytucją: profesor Winczorek, profesor Wojciech Sadurski, dzisiaj doskonała analiza w Gazecie Wyborczej, ja, nie znajdzie Pan, jak widzę, żadnego prawnika, do tej pory się nie ujawnił taki, który pracował nad konstytucją i miałby wątpliwości co do tego, że artykuł 18 powoduje, że w Polsce nie może być związków partnerskich. Tyle, że jeśli by ktoś rozstrzygał o zgodności ustawy o związkach partnerskich z konstytucją to nie będą to Ci, którzy pracowali, tylko Ci, którzy zasiadają w Trybunale Konstytucyjnym. Wielu prawników mówi, że nie da się pogodzić artykułu 18 z tą ustawą. - No ale wie Pan, że na tym polega dyskusja. Ja bardzo cenię również tych prawników, którzy mają inny pogląd niż ja. Niestety, tu Pan ma rację, ze względu na to, że w Polsce już od siedmiu lat rządzą konserwatyści i od siedmiu lat wybierany jest Trybunał Konstytucyjny... Konserwatyści wepchnęli konserwatystów do Trybunału. - Tak to można określić. Może nie wepchnęli, ale zgodnie z prawem wybrali. Taka jest konstytucja i ja to szanuję. Ale uważa Pan, że jest problem zgodności tej ustawy z Konstytucją, czy w ogóle można nad tym przejść do porządku dziennego? - Uważam, że jest bardzo duża literatura na ten temat, doktryna, jest wykładnia autentyczna, można poczytać stenogramy posiedzeń komisji konstytucyjnej. Ja żadnych wątpliwości nie mam. Związki partnerskie, te wszystkie trzy ustawy są zgodne z konstytucją. Czytał Pan analizę, na przykład, Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego? Tam wprost jest właściwie napisane: bez zmian konstytucji nie ma mowy o związkach partnerskich. - Tam jest coś innego napisane panie redaktorze. Skracam, bo to jest sześciostronicowy wywód prawniczy. - Ja wiem, tam jest napisane: Jeżeli związki partnerskie miałyby wszystkie takie same prawa, wszystko takie same... Albo się choćby zbliżały do tych samych praw. - ...jak małżeństwo, to wtedy. Ja też się zresztą z tym poglądem nie do końca zgadzam, dlatego, że - jak już tu powiedziałem - nie jest tożsame na podstawie artykułu 18., bo oddzielnie jest wymieniona rodzina. Rodzina może być zupełnie inną formą niż małżeństwo. Anna Grodzka może mieć pewność, że ją poprzecie na wicemarszałka? - Tak. Bez dwóch zdań? - Tak, to wspaniała polityczka muszę powiedzieć. Ja na co dzień z nią pracuję, utworzyła zespół zrównoważonego społeczeństwa "Fair", jest w mojej komisji... ze względów po prostu merytorycznych naprawdę nadaje się na wicemarszałka. Silna postać? Silna tak jak Krystyna Pawłowicz, z którą tam pan też kiedyś pracował? - Ale niech pan nie porównuje, ja bardzo pana proszę. Anna Grodzka jest naprawdę wybitną polityczką, wspaniałą kobietą. A Krystyna Pawłowicz? - Jest prawnikiem. Koleżanką po fachu, po wydziale... - Ja ją znam od lat oczywiście. Wiele lat pracowała na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, później odeszła dwa czy trzy lata temu, przeniosła się na UKSW, czyli Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, teraz jest podobno w Ostrołęce, ale to już tak nie śledziłem dalej. Ja z panią profesor Pawłowicz prowadziłem zawsze polemiki i ona zresztą się z tego powodu też cieszy, bo w piątek ja już mówiłem o sytuacji, podeszła do mnie. Rano jeszcze, w czwartek przed debatą i powiedziała: "No, będzie fajna polemika." No i była... Pytanie czy fajna. Ale polemika była. - Z jej strony z tą fajnością to mam dużo wątpliwości. Po prostu przekroczyła granicę.