- Tej części Europy potrzebna jest współpraca oparta o partnerstwo - podkreślił Kaczyński w kolejnej części wywiadu dla portalu salon24.pl. Na pytanie jak rozumie pojednanie między Polakami i Rosjanami, odparł: "Mam nadzieję, że pojednanie obu narodów, które rozgrywa się na naszych oczach, wpłynie także na politykę obu państw. To kwestia długiego procesu, jeśli sprawy historyczne zostaną rozwiązane w przyzwoity sposób, pozwoli to na łatwiejsze rozwiązanie problemów, które dotyczą współczesności". Dopytywany co by uznał za znak tego, że Rosja uznaje naszą podmiotowość, Jarosław Kaczyński zauważył, że w ciągu ostatnich 20 lat stosunki Polski z Rosją trzeba widzieć w szerszym kontekście. - Mieliśmy już do czynienia z rosyjską polityką wychodzącą z założenia, że ta część Europy nie jest specjalnie ważna. To widać wyraźnie, gdy się czyta odtajnione dziś dokumenty. To przeświadczenie się w Rosji zmienia. I trzeba z tego korzystać. To jest ważne. To może mieć wiele konsekwencji w kwestiach gospodarczych czy energetycznych, a także w sferze polityki historycznej. Kluczowa jest kwestia naszego bezpieczeństwa energetycznego. To będzie bardzo dobry wskaźnik tego, jak traktują nas Rosjanie - uważa lider PiS. - Trzeba wykorzystywać szanse tam, gdzie są. Stąd moje przesłanie do Rosjan. Łatwo obudzić w Polakach bolesne wspomnienia, ja mam w takich sytuacjach własną receptę: ożywiam te dobre wspomnienie, jednym z nich jest historia mojego dziadka - powiedział. Jak wspominał, dziadek był dość wysokim rangą urzędnikiem kolejowym; kiedy przyszli bolszewicy, zdegradowali go i postawili nad nim Rosjanina. - Dziadek mówił bardzo dobrze o po rosyjsku. (...) A ten Rosjanin, bardzo uprzejmy człowiek, powiedział w tym momencie: "Aleksandrze Piotrowiczu, uciekajcie". Dziadek znał ten kraj i wiedział, jaka jest sytuacja, więc wziął rodzinę i uciekł przez zieloną granicę. To było ostrzeżenie przed pierwszą wywózką. Gdyby ten Rosjanin go nie ostrzegł, zostałby wywieziony. Być może dzięki temu człowiekowi dziś rozmawiamy - mówił. Pytany czy gdyby został prezydentem, spotkałby się z Dmitrijem Miedwiediewem, Kaczyński podkreślił, że polski prezydent, bez względu kto nim będzie, powinien spotykać się ze wszystkimi ważnym politykami na świecie. - I z prezydentami USA, Rosji, z rządzącymi Chinami, Indiami, Brazylią. Spotkania z przywódcami państw UE uważam za oczywistość. W Rosji porozmawiałbym o sprawach historycznych, ale także bardzo konkretnie o tym wszystkim, co jest ważne dla naszych interesów, czyli przede wszystkim o bezpieczeństwie energetycznym Polski - dodał. Na pytanie czy będzie zabiegał o zmianę stanowiska USA w sprawie tarczy antyrakietowej podkreślił, że był i jest zwolennikiem tarczy. - Jest tylko kwestia pewnej jednostronności decyzji Amerykanów w tej sprawie - ocenił. - Według mnie należy do sprawy tarczy podchodzić spokojnie. Nie obrażać się. Nie należy też prowadzić ryzykownych gier, które mogłyby zasugerować, że Polska zgadza się na inny status niż dotychczas i czekać, aż się sytuacja zmieni - powiedział. Jarosław Kaczyński był też pytany m.in. czy w związku z rozszerzającym się kryzysem ekonomicznym nastąpią znaczące przegrupowania wewnątrz UE. Jak ocenił, Unia jest dziś rzeczywistością i jest olbrzymim sukcesem Europy. - Żeby ją oceniać, trzeba spojrzeć na Europę dwóch wojen w XX wieku. Z tej perspektywy sukces jest ogromny. Natomiast kryzys euro to ogromne wyzwanie. Tu nie ma prostych rozwiązań. Nad tym trzeba pracować - zaznaczył. Według lidera PiS, Polska ma w Unii bardzo konkretne sprawy do załatwienia. - Bezpieczeństwo energetyczne, podtrzymanie polityki spójności pozwalającej na wyrównanie poziomów życia, utrzymanie dopłat do rolnictwa, które pchnęły wieś cywilizacyjnie do przodu. Polska wieś bardzo mądrze wykorzystała te środki, zachowała się bardzo racjonalnie. Mamy wszelkie podstawy, bo swoją obecność w Unii dobrze wykorzystywać. Ale też musimy brać czynny udział we wszystkim, co się w Unii dzieje, zachowując swoją podmiotowość. To jest kluczowe - podkreślił polityk. Na pytanie o jakiej Europie marzy zaznaczył, że Europa to organizm, na który składają się narody, kultura i państwa. - To nie jest coś, co można zmieniać na zasadzie radykalnej inżynierii społecznej. UE powinna stworzyć dobry mechanizm współpracy państw europejskich przy jednoczesny mocnym przypominaniu reguł, które legły u jej podstaw. Na początku było to sześć państw i Luksemburg miał takie samo prawo głosu, jak Niemcy czy Francja. W praktyce to bywało różnie, ale tę regułę trzeba pielęgnować. Nie pozwólmy, by europejska solidarność psuły hasła, że "jeden bawi się i pije a inni pracują". Nawet jeśli zawierają cień prawdy, to jest to tylko cień i są ogromnym uproszczeniem - mówił Kaczyński. Pytany czy UE powinna wzmocnić swoje funkcje obronne ocenił, że pod warunkiem, że to nie naruszałoby pozycji NATO. - Choć ta idea jest mi bliska, to teraz jest jednak za wcześnie by o tym mówić. Ten projekt jeszcze nie dojrzał. Nie ma gotowości do tego wśród przywódców europejskich, więc nie ma sensu, by czynny polityk o tym mówił. Gdybym był publicystą, to chętnie bym o tym napisał. Ale jestem politykiem i wiem, że to dziś jest nierealne - dodał. Kaczyński był też pytany jak długo powinna potrwać nasza obecność w Afganistanie. - Polska musi, w najczarniejszych scenariuszach - a one są istotą polityki bezpieczeństwa, liczyć na solidarność innych państw. Dlatego też musimy być solidarni wobec innych państw. Trzeba oczywiście zastanowić się, ile czasu potrzeba by Afganistan stał się bezpiecznym i w miarę przewidywalnym państwem i dopomóc mu w osiągnięciu takiego stanu. Warto też pamiętać, że misja w Afganistanie jest prowadzona w ramach NATO, a nasze decyzje w tej sprawie powinny być uzgadniane z naszymi sojusznikami. W sprawach bezpieczeństwa nie można zaskakiwać sojuszników - oświadczył.