Hołownia pod koniec ubiegłego tygodnia był "Gościem Wydarzeń" Polsatu. W wielowątkowej rozmowie zaproponował przeprowadzenie referendum, które ostatecznie, jego zdaniem, rozwiązałoby sprawę aborcji. Jego zdaniem pozwoli to zdecydować w bardzo ważnych sprawach bez pośrednictwa partii politycznych. - Jeżeli nie głosujemy w referendum, to nie głosujemy też w Sejmie, bo i tu, i tu jest głosowanie - powiedział. - Najtrudniejsze będzie napisanie pytań - przyznał lider Polski 2050. Przypomniał, że m.in. w Irlandii w takim przypadku zastosowany został mechanizm "bardzo szerokich konsultacji". Według niego pytania były "na tyle otwarte, aby ludzie mogli na nie odpowiedzieć" oraz "nie sugerujące odpowiedzi". - Tego niestety nie można zrobić w tym Sejmie. Bo ten Sejm ma prawo korygować pytania referendalne i nie chcielibyśmy, żeby ten Sejm w ten sposób postępował - dodał polityk. Tymczasem jednym z największych zwolenników referendalnych rozwiązań jest Paweł Kukiz. To on proponował m.in. dzień referendalny, a także kilka innych rozwiązań, które miałyby być rozstrzygane w drodze referendum. Czy w takim razie przychyliłby się do propozycji Hołowni? - Kiedyś publicznie zadałem pytanie Szymonowi Hołowni m.in. o referendum, a on przyznał, że referenda są za drogie i nie powinno się ich robić. Nie wiem, co mu się nagle odmieniło - zastanawia się lider Kukiz’15. - Jestem zwolennikiem referendów, ale nie w sprawach etyki i spraw dotyczących np. kary śmierci. Dopuszczałbym referendum w tej kwestii jedynie z pytaniem, "czy jesteś za zachowaniem kompromisu aborcyjnego z 1993 roku". Jestem więc za referendum, ale jako potwierdzenie woli zachowania kompromisu aborcyjnego z 1993 roku - przyznaje Kukiz. - Ale absolutnie jestem przeciwnikiem referendum z pytaniem sformułowanym np. "czy jesteś zwolennikiem bezwarunkowej aborcji?" - zaznacza polityk.