Bogdan Rymanowski w poniedziałkowym wydaniu "Gościa Wydarzeń" nawiązał do rosnącej popularności Szymona Hołowni w rankingach zaufania. - Ja się cieszę, że ludzie chcą oglądać Sejm - mówił marszałek i dodał, że "stało się to co powinno". - Ludzie częściej niż raz na cztery lata oglądają demokrację, uczestniczą demokracji, wypowiadają się, co do tej demokracji. Moim zdaniem to jest fantastyczne zjawisko. Cieszę się, że to widzę na żywo - podkreślił. Hołownia zdradził, że również jego żona i córki oglądają jego poczynania w Sejmie. Podkreślił, że "jesteśmy najchętniej oglądanym parlamentem w Europie". Pytany, czy nie boi się, że jego popularność szybko przeminie, odpowiedział, że przez ostatnie trzy lata został "zaszczepiony przeciwko wszelkim palmom, odbijaniom, sodówkom". - Tego było tyle, też takich bardzo trudnych momentów. Przegrałem moje pierwsze wybory, później było bardzo mocno pod górkę - wspominał. - Najważniejsze jest, żeby pilnować dwóch rzeczy, jakie masz: imienia i nazwiska oraz być wiernym swoim poglądom - dodał. Szymon Hołownia o Sejmie. Wskazał na grupę posłów Padło też pytanie o atmosferę panującą w Sejmie oraz "zeskanowanie" ław i zasiadających w nich posłów. - Myślę, że jest w Sejmie 30-50 posłów o powiedziałbym dość powikłanej ekspresji, stosunkowo łatwo pobudliwych i dających wyraz - jakby to powiedziała młodzież - bez poczucia obciachu tego, co w danym momencie w ramach strumienia wiadomości przychodzi im do głowy. Krzyczą na siebie, wyzywają się, wstają, wymachują rękami, komentują na bieżąco, jakby siedzieli przed telewizorem, mieli ten osławiony popcorn i oglądali mecz - ocenił. - Cała reszta, kilkuset posłów i posłanek obserwuje to czasem z zażenowaniem, czasem z niemym aplauzem dla jednej albo drugiej strony. A czasem z przekonaniem, żebyśmy zaczęli już załatwiać te ważne rzeczy, bo nie przyszliśmy po to, żeby robić show, tylko głosować, decydować i iść dalej - tłumaczył Hołownia. Hołownia wspomniał też o pierwszym dniu swojej sejmowej pracy. - Zwróciłem się do zastępcy szefa kancelarii Sejmu, który siedzi zawsze obok mnie i który siedzi tam od 30 lat i słyszał niejedno - mówił marszałek. Jak relacjonował Hołownia, w pewnym momencie zapytał go: "czy to jest moment, w którym powinienem zacząć reagować na poziom hałasu?". - On popatrzył na mnie z takim politowaniem i pozwiedzał: Panie marszałku, to się zaczyna... - wspominał lider Polski 2050. - Szczerzę współczuję tym, którzy w tych okresach wyższego pobudzenia (niektórych posłów na sali sejmowej - red.) próbują coś powiedzieć. Muszą mieć świadomość, że jak nawet sala nie słucha, to mówią do tych kilkudziesięciu czy nawet kilkuset tysięcy, którzy oglądają nas teraz przez internet - zaznaczył. Szymon Hołownia o obradach. "Ludzie patrzą" Szymon Hołownia odniósł się także do sposobu prowadzenia przez siebie obrad. - Może być żart, złośliwość, szpilka dla politycznego oponenta, ale nie pogarda, nie brak szacunku - mówił. - Chciałbym, żeby posłowie, posłanki mieli takie wrażenie, że nigdy nie przekroczyłem granicy szacunku wobec nich, powiedziałem to też w moim pierwszym wystąpieniu - tłumaczył. Dodał, że Sejm jest miejscem , gdzie "ludzie patrzą na nas i liczą, że zaczniemy zmieniać ich życie na lepsze". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!