Gawkowski odniósł się do słów Donalda Tuska, który w wywiadzie dla "Polityki" powiedział, że ma doświadczenie, jak wygrywać wybory z PiS. "Wydaje mi się, że wygramy, jeśli będziemy razem. Trzeba to zrobić. Pójść razem" - podkreślił przewodniczący PO, mówiąc o jednej liście wyborczej opozycji. - Lewica idzie swoja drogą obraną w 2019 roku, to znaczy żadna opozycja totalna, a racjonalna i opozycja taka, która chce PiS odsunąć od władzy - podkreślił szef klubu Lewicy, pytany w Radiu Plus, czy widziałby się na proponowanej przez Tuska jednej liście opozycji oraz czy Lewica powinna startować z jednej listy z PO i całą opozycją. Dopytywany, czy może odpowiedzieć kategorycznie, odparł: "Nie czuję, że dzisiaj jedna lista to jest dobre rozwiązanie". Węgry punktem odniesienia Jak dodał Gawkowski, "węgierskie rozwiązanie pokazało, że wspólna lista straciła 800 tys. głosów". Nawiązał w ten sposób do wyników kwietniowych wyborów do węgierskiego Zgromadzenia Krajowego, w których rządząca koalicja Fidesz-KDNP uzyskała najsilniejszy dotychczas mandat społeczny, natomiast zjednoczony blok opozycji osiągnął wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań. Gawkowski zadeklarował, że jego formacja jest przygotowana do sprawowania władzy w Polsce i jest "odpowiedzialną opozycją". - My jesteśmy gotowi jako Lewica rządzić z Platformą, z Hołownią, z PSL-em, możemy odsunąć PiS od władzy. W rządzie przyszłym Lewica się widzi, bo jest odpowiedzialną opozycją, ale wspólna lista niekoniecznie - oświadczył. - Opowiadanie o tym, że dzisiaj jakaś wspólna lista jest potrzebna, kiedy każda z partii politycznych dokłada do tego koszyczka więcej, niż na wspólnej liście, to na tę chwilę błąd - dodał. Z ostatniego sondażu Kantar Public wynika, że na Prawo i Sprawiedliwość (wraz z Solidarną Polską i Republikanami) zagłosowałoby w kwietniu 30 proc. ankietowanych deklarujących udział w wyborach, na Koalicję Obywatelską - 26 proc., na Polskę 2050 - 9 proc., na Lewicę - 8 proc., na Konfederację - 6 proc.