Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Bohaterowie są zmęczeni

Ostatnie posiedzenie Sejmu zapowiadało się niezwykle gorąco. Planowano debatować o aborcji, agentach i śmierci generała Papały. Debata się odbyła, jednak uwagę mediów nieoczekiwanie przykuli wicemarszałek Kotlinowski i przebywający w szpitalu poseł Bestry.

/INTERIA.PL

Prawie na każdym sejmowym biurku leży najnowszy numer "Super Expressu", gdzie obok zdjęcia posła bije w oczy wielki tytuł: "Bestry skatował kobietę".

Bogaty konduktor

Janusz Bestry (lat 52), przewodniczący klubu Ruchu Ludowo-Narodowego, dostał się do Sejmu z list Samoobrony. Startując z okręgu w Bydgoszczy, uzyskał 6941 głosów.

Z wykształcenia matematyk, ten były nauczyciel i konduktor należy do najbogatszych posłów w Sejmie.

Jak wynika z oświadczenia majątkowego z 28 kwietnia 2006 r., jego oszczędności zgromadzone w polskiej walucie wynosiły 1 167 488,04 zł. Mieszkanie o powierzchni 235 metrów kwadratowych poseł wycenił na 963 500 zł. Bestry jest właścicielem dwóch dużych gospodarstw rolnych, które oddał w długoterminową dzierżawę.

Większe - jak wynika z niezbyt czytelnego oświadczenia - składa się z dwóch kawałków o powierzchni 239 i 300 hektarów, wartych 8 250 000 zł. Mniejsze ma 45 hektarów i jego wartość według posła wynosi 344 000 zł.

W rubryce "z tego tytułu w ubiegłym roku osiągnąłem przychód i dochód w wysokości" widnieją następujące dane: dochód 1) 1 242 952,55; 2) 56 200.

Pierwsza kwota to prawdopodobnie suma otrzymana za dzierżawę większego, a druga mniejszego gospodarstwa.

Według deklaracji z 2005 roku - łączny dochód z obu gospodarstw w 2004 roku wyniósł 994 000 zł.

Majątek Bestrego stanowią też udziały w spółkach: 40 w spółce Goop, 3740 udziałów w WCUR VOR sp. z o.o. (nazwa nieczytelna), 375 w Strautmann Polska i 100 w Orange Holidays Polska, z których według deklaracji dochód przeznaczony był na rozwój tych firm.

Z wartościowych składników mienia ruchomego pan poseł wpisał komplet gabinetowy z 1856 roku i mercedesa E 320 z 2000 r.

Prócz tego, jak każdy zawodowy parlamentarzysta, pobiera poselskie uposażenie, które razem z dietą wynosi ponad 11 000 zł.

Po pierwszej publikacji w "Super Expressie" pełniący na czas choroby Bestrego obowiązki przewodniczącego klubu Ruchu Ludowo-Narodowego Józef Cepil powiedział dziennikarzom, że według niego to polityczna prowokacja.

Po drugim artykule w RLN już nikt nie broni Jana Bestrego.

- I co mam panu powiedzieć? - wzdycha poseł Bogusław Kowalski. - Nie jestem sędzią. Zresztą tu nie ma już zarzutów prawnych, tylko moralne, a to o wiele gorzej. Rozumiem, że jest w trudnej sytuacji, ale trzeba pamiętać, że na jej wyjaśnienie jako poseł miał ponad rok.

Posłanka Anna Sobecka nie kryje swego oburzenia:

- Pan Bestry zrezygnował z funkcji przewodniczącego klubu, ale według mnie to za mało. Będziemy zastanawiać się, czy nie wydalić go z naszych szeregów. Za całą sytuację winę ponoszą ci, którzy wzięli go na swoją listę, to znaczy politycy Samoobrony. Trzeba wiedzieć, kogo rekomenduje się do Sejmu. Tyle mogę powiedzieć jako poseł. Jako człowiek, czuję się okrutnie nieswojo. Jest mi przykro, że tacy ludzie są w Sejmie.

- Wpisując Bestrego na naszą listę, nie znaliśmy dokładnie jego przeszłości, nie był przecież naszym wieloletnim działaczem - ripostuje poseł Krzysztof Filipek, wiceprzewodniczący Samoobrony. - Żadna partia polityczna nie ma środków pozwalających na grzebanie się w osobistym życiu kandydata, zwłaszcza gdy dotyczy to faktów sprzed ponad 20 lat. Dlatego nie mamy sobie niczego do zarzucenia. Mogę się tylko cieszyć, że pan Bestry nie jest w naszym klubie.

Pracownik klubu Ruchu Ludowo-Narodowego na temat posła Bestrego wypowiada się bardzo lakonicznie.

- Pan przewodniczący jest chory, ale nie wiem, w jakim leży szpitalu, bo nie odbiera telefonu. Jestem przekonany, że jak wyzdrowieje, to będzie chciał spotkać się z dziennikarzami. Taka konferencja może mieć miejsce już 30 października.

Zakuć w dyby

Zygmunt Wrzodak odszedł z RLN kilka dni przed wybuchem afery. Mówił wówczas, że nie podoba mu się styl, w jakim Bestry kieruje klubem. Dziś jest bardziej rozmowny.

- W momencie opuszczania klubu nie wiedziałam, że Bestry jest pedofilem - mówi Wrzodak.

Na pytanie, czy to jest uprawnione oskarżenie, Zygmunt Wrzodak nie ma wątpliwości.

- To, co zrobił Bestry przed laty w szkole, to ewidentna sprawa pedofilska - dodaje. - A do tego ta próba gwałtu w wagonie sypialnym. Ten człowiek jest tak ochlapany brudem, że powinno się go zakuć w dyby i wyrzucić z Sejmu. Trzeba też zadać sobie pytanie, jak to się stało, że nauczyciel i konduktor dzisiaj ma samolot i setki hektarów ziemi. Chciałbym też wiedzieć, czy odprowadza podatek za jej dzierżawę. Gdy w latach osiemdziesiątych ktoś dopuścił się zboczeń pedofilskich, to natychmiast stawał się przedmiotem zainteresowania komunistycznych tajnych służb, które już miały go w ręku. Ja nie twierdzę, że to dzięki służbom pan Bestry dorobił się majątku, nie stawiam takich zarzutów. Domagam się tylko, żeby w świetle faktów, które poznała cała Polska, organy państwa wyjaśniły, czy pan poseł zgromadził tak wielki majątek zgodnie z obowiązującym prawem. Gdy Bestry odchodził z Samoobrony, chciał wstąpić do PiS. Może Kaczyńscy coś wyczuli, gdyż nie przyjęli go swego klubu. Dziś to może wyglądać jako prowokacja wymierzona w Prawo i Sprawiedliwość, jako gra starych służb. Może, ale nie musi, dlatego osobę pana Bestrego trzeba prześwietlić na wszystkie strony.

W PiS coraz bardziej nerwowo. Wicepremier Ludwik Dorn spóźniony wpada do Sejmu i, nie bacząc na obecność dziennikarzy, ruga na korytarzu przewodniczącego klubu Marka Kuchcińskiego i wiceprzewodniczącego partii Adama Lipińskiego. Obaj w postawie na baczność wysłuchują krytycznych uwag.

Zbiera się komisja infrastruktury. Jednym z punktów jest odwołanie Jana Bestrego z funkcji wiceprzewodniczącego.

- Odwołany - mówią po zakończeniu obrad posłowie SLD.

- Proszę zapytać się szefów PiS, dlaczego dwóch ich posłów głosowało za pozostawieniem Bestrego na funkcji wiceszefa komisji - radzi wicepremier Roman Giertych.

- Bo w tej sprawie nie było dyscypliny i każdy głosował według własnego sumienia - wyjaśnia zastępca przewodniczącego klubu PiS, poseł Krzysztof Tchórzewski.

Podczas przerwy zbiera się klub Ruchu Ludowo-Narodowego.

- Poseł Bestry wystąpił do marszałka Sejmu o udzielenie mu urlopu do 29 grudnia - informuje Józef Cepil.

- Zauważyłem, że ataki opozycji i sympatyzujących z nią mediów na posła Bestrego i marszałka Kotlinowskiego przeprowadza się podobnymi metodami, chociaż skala zarzutów jest zupełnie inna - dedukuje poseł Henryk Młynarczyk, dawniej Samoobrona, a dziś RLN.

Najuczciwszy z uczciwych

Rzeczywiście, wicemarszałek Marek Kotlinowski (LPR) też nie ma łatwego dnia. Za kilka godzin, na dziewięcioletnią kadencję, Sejm wybierze trzech nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Wśród sześciu zgłoszonych kandydatów jest popierany przez LPR i Samoobronę Marek Kotlinowski.

- Sprytny pomysł - śmieją się w Platformie. - Przez 9 lat będzie brał po 12 tysięcy. A jak skończy kadencję, to o Lidze będą pamiętali tylko historycy.

We wszystkich klubach wertuje się stare wydanie "Wyborczej".

W sierpniu 1999 r. w krakowskim oddziale banku PBK Kotlinowski - jako osoba fizyczna - zapłacił 700 tys. zł za zdjęcie hipoteki z kamienicy w centrum Krakowa (ul. Kopernika 8). Kamienica należała do Ryszarda Warykiewicza - zadłużonego biznesmena, od lat poszukiwanego przez wierzycieli z Polski i z Rumunii. Dzięki ściągnięciu hipoteki Warykiewicz mógł oddać kamienicę lichwiarzom, którym był winien 800 tys. Skąd Kotlinowski, wtedy skromny adwokat, wziął 700 tys. zł w gotówce? - pytali w "Gazecie Wyborczej" Marcin Kowalski i Marcin Kącki.

W odpowiedzi na zarzuty Kotlinowski pisze oświadczenie, w którym czytamy:

(...) Zawsze w moim działaniu przestrzegałem prawa. W mojej sprawie nie toczyło się i nie toczy postępowanie, które zarzucałoby mi naruszenie prawa. (...) Materiał w "Gazecie Wyborczej" dotyczy spraw objętych tajemnicą adwokacką.

Lecz opozycji to nie wystarcza.

- (...) Pan Kotlinowski, wykupując dług swojego kolegi, nie występował jako adwokat, lecz osoba prawna - atakuje z sejmowej mównicy Julia Pitera (PO). - Mamy na to potwierdzenie w dokumentach. (...) Do tego wszystkiego mam przed sobą pismo z 29 czerwca 2006 roku, kiedy na papierze firmowym wicemarszałka Sejmu, pan marszałek Kotlinowski, co mówię z przykrością, występuje do ministra budownictwa w interesie konkretnej firmy. Zwraca się z prośbą o analizę stanu faktycznego i prawnego w sprawie krakowskiej firmy "Holding Liwa", spółka z o.o., której prezesem jest pan Wiesław Likus. Z góry pan marszałek wyraża podziękowanie za pozytywne załatwienie sprawy. (...) Zwracamy się do pana marszałka o rezygnację ze swojej kandydatury.

- Ataki na Marka Kotlinowskiego to typowa gra polityczna - zapewnia Rafał Wiechecki, minister gospodarki morskiej (LPR). - Nawet opozycja przyznaje, że marszałek jest jednym z najbardziej uczciwych ludzi na tej sali. Przedstawione przez media i opozycję dokumenty są bardzo naciągane i niewiarygodne. Za tym wszystkim prawdopodobnie stoi Platforma Obywatelska.

Marek Jurek ogłasza kolejną przerwę. Koalicja przelicza głosy i wydaje się, że trójka rekomendowanych przez nią kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego nie będzie miała problemów z uzyskaniem największej liczby głosów. Mimo to Marek Kotlinowski jest bardzo zdenerwowany.

- Od czterech miesięcy wiadomo, że będę kandydował, a atakujące mnie informacje pojawiły się na kilka dni przed głosowaniem, gdy praktycznie nie mam możliwości odpowiedzi - mówi Kotlinowski. - Żeby odpowiedzieć dziennikarzom na stawiane zarzuty, musiałbym uzyskać zgodę mojego klienta. Inaczej złamałbym tajemnicę adwokacką.

Marszałek Jurek zarządza głosowanie. Do Trybunału Konstytucyjnego kandydują Stanisław Biernat, Maria Gintowt-Jankowicz, Wojciech Hermeliński, Marek Kotlinowski, Irena Lipowicz, Bogusław Moraczewski i Andrzej Rzepliński.

Każdy z posłów może oddać głos na nie więcej niż trzech kandydatów.

Na tablicy ukazuje się wynik głosowania.

Hermeliński - 237 głosów

Kotlinowski - 231

Gintowt-Jankowicz - 224

Rzepliński - 152

Biernat - 140

Lipowicz - 109.

Koalicja bije brawo, a Marek Kotlinowski dostaje od partyjnych kolegów wielki bukiet żółtych kwiatów.

- Marszałek Kotlinowski złożył odpowiednie wyjaśnienia i całą sprawę uważam za zakończoną - mówi w przerwie obrad Marek Kuchciński. - Koalicjantów musimy darzyć zaufaniem. Pamiętajmy, że bez wsparcia LPR i Samoobrony do Trybunału Konstytucyjnego nie wybralibyśmy naszych kandydatów, którzy odpowiadają najwyższym moralnym i merytorycznym standardom.

* * *

Gdy Marek Kotlinowski, sędzia elekt, uśmiechnięty wraca do rodzinnego Krakowa, w warszawskim szpitalu leży poseł Bestry.

Szpital Wolski składa się z kilku oddzielnych pawilonów. Poseł jest na "szóstce", na oddziale wewnętrznym.

Piątkowy wieczór, w budynku nie ma odwiedzających, więc personel medyczny łatwo lokalizuje każdego intruza.

- Pan do kogo? - pyta nieufnie pielęgniarka.

Gdy wyjaśniam, że chciałbym zobaczyć się z Janem Bestrym, w gabinecie pielęgniarek wszyscy przerywają swoje zajęcia i świdrują mnie niezbyt życzliwymi spojrzeniami.

- Pan Bestry nie spodziewa się dziś żadnych wizyt i wymaga spokoju. Bez zgody lekarza dyżurnego nie można wejść do jego pokoju - wyjaśnia pielęgniarka.

Dyżurna lekarka nie jest zaskoczona moją wizytą.

- Pacjent wymaga spokoju, ale proszę go zapytać, czy zechce z panem rozmawiać - informuje lekarka. - Jeżeli odmówi, to proszę zaraz opuścić jego pokój.

Sala numer 14 znajduje się na końcu korytarza. W ciemnym, małym pomieszczeniu leży czterech pacjentów.

Jan Bestry spokojnie rozmawia przez telefon komórkowy.

Proszę o wyjaśnienie zarzutów przedstawionych przez media.

Znamy się z kilku sejmowych rozmów, jednak przez parę sekund poseł nie bardzo wie, o co chodzi.

- Przepraszam pana bardzo, ale teraz nie czuję się najlepiej - stwierdza Bestry.

Po pierwszych słowach zaczyna z trudnością łapać powietrze.

- Jak wyjdę ze szpitala, to postaram się wszystko wyjaśnić - dodaje poseł. - Przyszłość pokaże, ale dziś mogę tylko powiedzieć, że zdecydowanie czuję się niewinny.

Do pokoju wchodzą kierowca i ratownik z karetki pogotowia, którzy przyjechali po pacjenta z sąsiedniego łóżka.

- Nie wiem, w jakim stanie jest pan poseł, ale coś tam stękał i nic dziwnego, bo słyszę, że sporo nawywijał - mówi pacjent Waldemar Warakoński. - Nie chciał przyjmować żadnych gości. Dziś była u niego tylko żona i jakiś facet. Ale uczciwie trzeba powiedzieć, że nie miał tu żadnych przywilejów.

14 listopada rozpocznie się jedno z najdłuższych w tej kadencji, pięciodniowe posiedzenie Sejmu. Który z posłów zostanie kolejnym medialnym bohaterem, tego nie wiadomo. Wiadomo, że niemal każdy z 460 wybrańców narodu jest w stanie jeszcze nas zaskoczyć.

Krzysztof Różycki

Angora

Zobacz także