O słowach kaliskiego księdza napisały w tym tygodniu lokalne media. W minioną niedzielę podczas mszy św. orionista miał krytykować polityków opozycji. Jak podała "Gazeta Wyborcza", Ewie Kopacz wyrzucił, że "obiecała przekopać ziemię smoleńską na dwa metry w głąb i tego nie zrobiła", a kandydatce PO na prezydenta RP Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, że "zapomniała, jaki ma program wyborczy". Kandydata Lewicy na prezydenta Roberta Biedronia ksiądz miał natomiast nazwać "pedałem" i mówić o "tęczowej zarazie". Według lokalnych mediów, wierni, którzy uczestniczyli we mszy św. w parafii Opatrzności Bożej przy ul. Polnej w Kaliszu, oburzeni wyszli z kościoła, zaś orionista w trybie natychmiastowym miał zostać usunięty z parafii. Robert Biedroń: Celowo jadę dzisiaj do Kalisza Goszczący w sobotę w Wielkopolsce Robert Biedroń odniósł się na konferencji prasowej w Gnieźnie do słów kaliskiego orionisty i podkreślił, że jeszcze w sobotę spotka się z mieszkańcami Kalisza, by osobiście podziękować im za reakcję w trakcie niedzielnej mszy św. "Celowo jadę dzisiaj do Kalisza. Tydzień po tej wypowiedzi zdecydowałem się pojechać tam przede wszystkim, żeby podziękować mieszkańcom, którzy okazali swoją siłę i chyba posłuchali apelu pana prof. Turskiego, który powiedział, że jest jeszcze 11. przykazanie, o którym najczęściej zapominamy, czyli: nie bądź obojętny" - podkreślił Biedroń. Jak mówił, "ci mieszkańcy, którzy uczestniczyli w tej mszy nie byli obojętni. Oni wykazali się solidarnością, wyszli z tej mszy, nagłośnili tę sprawę i pokazali, że nie ma zgody na tego typu praktyki". "Polityka wkracza do Kościoła" Biedroń podkreślił, że "źle się dzieje, kiedy szczególnie duchowny używa tego typu słów". "Ewangelia mówi jasno i wyraźnie: miłuj bliźniego swego, jak siebie samego. [Słowa kaliskiego księdza] to nie jest ekumenizm, to nie jest w duchu papieża Franciszka, ale to też pokazuje, jak polityka wkracza do Kościoła. I jak trzeba naprawdę, i w końcu, i nareszcie, rozdzielić państwo od Kościoła. Żeby księża nie mieli poczucia, że mają mandat do tego, żeby kreować naszą polityczną rzeczywistość, żeby obrażać, żeby dzielić, żeby wykorzystywać Kościół do polityki. Bo miejsce księdza jest w kościele, a miejsce polityka jest na scenie politycznej. I te dwie sfery trzeba po prostu rozdzielić" - powiedział. Biedroń pytany był także o komentarz do zachowania radnej Miasta Poznania Haliny Owsiannej, która w piątek na konferencji prasowej w stolicy Wielkopolski, stojąc obok niego, wykonała tzw. gest Lichockiej, mówiąc o potrzebach ochrony zdrowia. "Ja to potępiłem, to jest głupie" - skomentował zachowanie lewicowej radnej Biedroń. "Nie powinno się stosować takich gestów. Nigdy państwo nie usłyszycie ode mnie jakiegokolwiek wsparcia dla jakiegokolwiek tego typu gestu. Nie pozwalam. Nie ma miejsca na takie rzeczy i nie będę dawał na to przyzwolenia w jakiejkolwiek sytuacji - nie ma wymówek w tych kwestiach" - podkreślił.