Awantura o raport
Próba przyjęcia raportu komisji śledczej badającej aferę Rywina skończyła się kolejną sejmową awanturą. Na placu boju zostały raporty posłanki Błochowiak i posła Ziobro. Ale wciąż nie wiadomo co dalej z ich przyjęciem.
Przełomowym momentem wczorajszego posiedzenia było przyjęcie przez Sejm wniosku Romana Giertycha (LPR), zakładającego głosowanie nie tylko nad raportem autorstwa Anity Błochowiak (SLD), ale także nad alternatywnymi raportami zgłoszonymi w formie wniosków mniejszości.
Za wnioskiem Giertycha głosowało 200 posłów, przeciw było 175, a 7 wstrzymało się. Gdyby w głosowaniu wzięło udział więcej posłów Sojuszu, wniosek opozycji mógłby zostać odrzucony.
- Izba uznała, że może wszystko przesądzać i przesądziła. Teraz mamy zupełnie inną, nową sytuację, dramatyczną z punktu widzenia proceduralno-prawnego. Nie ma przepisów i reguł postępowania - taka jest sytuacja - powiedział wczoraj marszałek Sejmu Józef Oleksy.
Słowa Oleksego okazały się prorocze. Jego partia próbowała zablokować głosowanie, a następnie pogrążyć wszystkie wnioski mniejszości. W drugim i trzecim głosowaniu część eseldowskich posłów głosowała za raportem Łącznego z Samoobrony - to ci, którzy siedzą a ławach poselskich opatrzonych numerem parzystym, a reszta poparła raport Nałęcza. W czwartym i piątym już wszyscy w SLD głosowali tylko za raportem Łącznego, żeby w szóstym głosowaniu raport Łącznego w cyniczny sposób odrzucić.
Jako pierwszy w głosowaniu przepadł wniosek mniejszości do raportu komisji śledczej badającej aferę Rywina autorstwa Bohdana Kopczyńskiego. W drugiej turze głosowania posłowie odrzucili wniosek Józefa Szczepańczyka (PSL). W trzeciej turze głosowania Sejm odrzucił wniosek Jana Rokity. W czwartej posłowie odrzucili wniosek mniejszości autorstwa szefa komisji Tomasza Nałęcza (SdPl).
Do ostatniej tury przeszły wnioski Zbigniewa Ziobro oraz Jana Łącznego. W tym momencie pojawiła się pogłoska, że Samoobrona zagłosuje na Ziobrę. Szef SLD Krzysztof Janik zażądał przerwy i pobiegł na rokowania do Andrzeja Leppera. Bez skutku.
- Raport Ziobro jest taki jak nasz raport i dlatego poparliśmy Ziobro - powiedział Lepper. - Nasz raport by nie dostał bezwzględnej większości, może by i
wygrał, ale wtedy nie byłoby żadnego raportu - a tak stoimy przed faktem, że do Trybunału idzie prezydent, premier Miller, minister Kurczuk - tłumaczył szef Samoobrony.
W ostatniej turze posłowie 190 głosami wybrali raport Zbigniewa Ziobro, wobec 142 Łącznego. Bezwzględna większość wynosiła 188 głosów.
W tym momencie marszałek Oleksy, ku zdumieniu wszystkich, zarządził kolejne głosowanie, nad projektami Błochowiak i Ziobry.
Posłowie opozycji opuścili salę obrad, uważając, że bezwzględna większość głosów, jaką zebrał raport posła Ziobro kończy sprawę przyjęcia raportu komisji śledczej w sprawie afery Rywina.
Brak kworum spowodował, że Oleksy odroczył zakończenie głosowania nad raportem komisji śledczej badającej aferę Rywina do następnego posiedzenia Sejmu.
Z dwóch raportów, które zostały ostatecznie na placu boju - raport Ziobro i posłanki Błochowiak - tylko sprawozdanie posła PiS uwzględnia istnienie grupy trzymającej władzę. Ziobro zaliczył do niej byłego premiera Leszka Millera, byłego ministra Lecha Nikolskiego oraz Aleksandrę Jakubowską, Roberta Kwiatkowskiego i Włodzimierza Czarzastego.
Zdaniem Ziobro, w związku z aferą Rywina, prezydent Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller i były minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk powinni stanąć przed Trybunałem Stanu. Natomiast Miller, Jakubowska, Czarzasty, Kwiatkowski i Nikolski powinni stanąć przed sądem powszechnym z zarzutem łamania prawa w pracach nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji.
Przebieg głosowania i jego zawiłości w relacji reporterki RMF Beaty Lubeckiej:
INTERIA.PL/RMF/PAP