Dziesięcioletnia dziewczynka stoi na scenie ośrodka kultury w Guttentag, małym miasteczku na wschód od Opola na Śląsku. Nieśmiała i wycofana, śpiewa po niemiecku z wyraźnym polskim akcentem piosenkę dla dzieci "Ich habe einen kleinen Papagei" (Mam małą papugę - przyp. red.). "W okolicach Opola mieszka około 30 000 osób, większość mniejszości niemieckiej w Polsce" - tak zaczyna się reportaż korespondentów publicznej stacji ARD w Polsce Martina Adama i Kristin Joachim, którzy odwiedzili odbywający się w Guttentag (Dobrodzień) festiwal piosenki niemieckojęzycznej. Rafał Bartek: Polski rząd zawsze potrzebuje kogoś do obwiniania Autorzy przypominają, że dopiero po upadku komunizmu Niemcy w Polsce mogą swobodnie dbać o rozwój swojej kultury i języka. Cytują Rafała Bartka, przewodniczącego Związku Niemieckich Towarzystw Społeczno-Kulturalnych w Polsce, który obawia się, że wiele z tego, co dotychczas osiągnięto, może wkrótce przepaść. Rafał Bartek uważa, że wprawdzie fakt istnienia wspólnej Europy zbliżył do siebie ludzi i narody, ale z drugiej strony "przeżywamy w tej chwili bardzo krytyczną fazę, w której polityka, szczególnie tutaj w Polsce, znowu bardzo mocno gra na resentymentach antyniemieckich i prowadzi politykę w ten sposób". Bartek nazywa styl polskiego rządu "czarno-białą polityką", która zawsze potrzebuje kogoś do obwiniania - a w tej chwili są to niestety Niemcy. "W Polsce jest czas wyborów, a lider rządzącej partii PiS, Jarosław Kaczyński, w szczególności atakuje Niemcy jako wroga. A więc Niemców w Polsce" - piszą dziennikarze ARD. "Jarosław Kaczyński przedstawia Niemcy jako wroga" Korespondenci przypominają słowa Jarosława Kaczyńskiego z końca listopada, gdy powiedział, że długo mu nie wierzono, ale Niemcy planują zjednoczoną Europę pod niemieckim przywództwem. "Kaczyński mówi, że Polska i tak musi się podporządkować, że to stara środkowoeuropejska koncepcja Niemców. Niemcy są przedstawiane jako obezwładniający wróg, polityka ta ma bardzo praktyczne konsekwencje, nie tylko w zakresie polityki zagranicznej" - komentują dziennikarze. ARD dodaje, że "dla mniejszości niemieckiej oznacza to, że dotacje z budżetu państwa polskiego zostały w tym roku obcięte o równowartość dobrych 8,5 mln euro", które miały być przeznaczone na lekcje języka niemieckiego jako ojczystego. Bundestag zwiększył nakłady na naukę języka polskiego "Dwie z trzech godzin tygodniowo zostały obcięte". Jako powód cięcia podaje się to, że niemiecki rząd robi zbyt mało dla Polonii w Niemczech. "Rząd federalny tłumaczy jednak, że Polonia jest grupą imigrancką, a nie mniejszością narodową w sensie formalnym. Niemniej jednak presja ze strony Polski przynosi obecnie efekty: Bundestag zatwierdził w budżecie przekazanie jednego miliona euro w 2023 roku i dwóch milionów euro w każdym z lat 2024 i 2025 na lekcje języka polskiego dla dzieci polskich imigrantów. "Do tej pory pieniądze pochodziły z krajów związkowych" - zauważają dziennikarze ARD. Dziennikarze piszą, że do mniejszości niemieckiej w Polsce trafia z budżetu federalnego pięć milionów euro na lekcje niemieckiego, jednak "to nie uspokaja partii PiS". "W zeszłym tygodniu polski minister edukacji Przemysław Czarnek potwierdził, że Polska wydaje 50 milionów euro rocznie na nauczanie języka niemieckiego jako języka ojczystego. I dopiero gdy Niemcy zwiększą wydatki na polskie lekcje do podobnej kwoty, Warszawa wznowiłaby całkowicie finansowanie niemieckich lekcji" - podsumowują autorzy. Redakcja Polska Deutsche Welle