Protesty przeciw obowiązkowym szczepieniom i restrykcjom. "Dość tego, wystarczy"
Protesty przeciwko obowiązkowi szczepień i restrykcjom, które rządy w Europie i na świecie wprowadzają w związku z nieustannie rosnącą liczbą zakażeń COVID-19, organizowano ostatnio w wielu krajach. Demonstracje odbyły się i nadal odbywają w USA, Kanadzie, Australii oraz w kilku państwach Europy. W wielu przypadkach zakończyły się zamieszkami i poważnymi starciami z policją.
Manifestacje przeciwników obostrzeń w Austrii przybrały na sile, kiedy rząd poinformował, że w związku z rosnącą liczbą zakażeń kraj zostanie ponownie zamknięty, a od lutego wszyscy obywatele będą musieli poddać się obowiązkowemu szczepieniu przeciw COVID-19 pod groźbą kary pieniężnej. Władze przekazały, że może ona wynieść nawet ponad 3,6 tys. euro w przypadku osób, które nie zgodzą się na podanie preparatu.
Przyjęte rozwiązania wyprowadziły na ulice miast w Austrii dziesiątki tysięcy osób. Liczba protestujących w Wiedniu według szacunków policji wynosiła ponad 40 tys., ale dane mundurowych są kwestionowane przez organizatorów demonstracji. Podobne manifestacje zostały zorganizowane również w Linz i kilku innych miastach.
Nad uczestnikami powiewały austriackie flagi, wielu z nich przyniosło ze sobą transparenty. Napisano na nich m.in. "Precz z faszystowską dyktaturą", "Nie dla szczepień" i "Dość tego! wystarczy!". - Na dzisiaj Austria jest dyktaturą - powiedział podczas przemówienia przewodniczący Austriackiej Partii Wolności (FPO) Herbert Kickl. Potępił "totalitarne" środki rządu w Wiedniu, "który uważa, że powinien myśleć i decydować za nas".
Nowe obostrzenia. Protesty w Belgii
"Protest o wolność" przemaszerował również w miastach Belgii.
Policja przekazała, że największa demonstracja, która odbyła się w Brukseli, zgromadziła 35 tys. uczestników. Władze przekazały, że manifestacje przebiegały w większości spokojnie.
W niektórych miejscach doszło jednak do starć z policją. Protestujący m.in. spalili radiowóz.
Pokój i zamieszki w Holandii
Pokojowo przebiegają protesty od kilku dni organizowane w Amsterdamie. Panuje podczas nich świąteczny nastrój, a uczestnicy w weekend tańczyli za platformami z DJ-ami, nazywanymi "imprezowymi autobusami". Spokojnie było także w Bredzie. - Ludzie chcą żyć, dlatego tu jesteśmy - powiedział Joost Eras, organizator tamtejszej demonstracji. - Nie jesteśmy buntownikami. Przychodzimy w pokoju - dodał.
Inaczej jednak przedstawiały się w weekend demonstracje w Hadze i Rotterdamie - przebiegające początkowo pokojowo, pod koniec przerodziły się w poważne zamieszki i starcia z policją.
Demonstranci zaatakowali policjantów kamieniami i racami, a mundurowi odpowiedzieli użyciem armatki wodnej. W wyniku postrzału rannych zostało trzech protestujących, dwóch z nich następnie zmarło w szpitalu. 51 uczestników manifestacji zatrzymano, a premier Mark Rutte wydarzenia nazwał "orgią przemocy".
Włosi protestują przeciw obostrzeniom
Przepustki COVID-19 podsycają również protesty w Rzymie i innych miastach Włoch. Trwają one nieustannie od momentu wprowadzenia wymogu posiadania paszportu sanitarnego dla wszystkich pracowników w kraju, który został wprowadzony 15 października.
Włosi muszą okazać dowód zaszczepienia, negatywny wynik testu na koronawirusa lub udowodnić niedawny powrót do zdrowia po infekcji.
W innym przypadku mogą zostać zawieszeni w pracy bez wynagrodzenia lub zostać ukarani grzywną.
Protesty w Chorwacji
Tysiące ludzi demonstrowało przeciwko rządowej polityce związanej z COVID-19 również w Chorwacji, a największa manifestacja odbyła się w stolicy kraju - Zagrzebiu.
Uczestnicy marszu protestowali przeciwko obowiązkowym szczepieniom dla pracowników sektora publicznego.
Są również przeciwni planom rozszerzenia działania zakresu przepustek sanitarnych.
Manifestacje poza Europą
Przeciwni prowadzonej przez swoje rządy polityce, która związana jest z COVID-19, są również niektórzy mieszkańcy państw poza Europą.
Nieustannie odbywają się m.in. demonstracje w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Najsilniejsze i najbardziej liczne demonstracje są w Australii.
Tysiące osób od wielu tygodniu protestuje m.in. w Melbourne, a dziesiątki z nich od kilku dni przebywa dzień i noc w pobliżu lokalnego parlamentu.