Pawie pióra i lupanar. Kłamstwa największego wroga średniowiecznej Polski
Krzyżacy ślubowali ubóstwo i czystość. Mimo to twierdze rycerzy, którzy przez stulecia pozostawali największymi wrogami Królestwa Polskiego, skrywały niemoralne tajemnice. Zakonnicy dopuszczali się zachowań, które w jednym z papieskich wyroków zostały określone jako "podszept diabelski".
Zamek w Malborku - największa gotycka warownia w Europie. Dziś perła turystyczna, dawniej główna siedziba zakonu krzyżackiego. Potężna forteca powstawała przez dekady. Stolicą państwa krzyżackiego stała się w 1309 roku, ponad 30 lat od rozpoczęcia budowy.
Zanim opowiemy o jego tajemnicach, warto przez moment spojrzeć szerzej na działania Krzyżaków. Postępowanie rycerzy zakonu nie tylko wymiar wątpliwej moralności, ale odszukamy w nim wiele hipokryzji.
Zakon wielokrotnie walczył z Królestwem Polskim w wojnach. Były to starcia o tyle skomplikowane prawnie i dyplomatycznie, że walczyły ze sobą dwie chrześcijańskie strony, mimo że Krzyżacy pojawili się w Europie Środkowej by walczyć z poganami.
Propaganda i papieskie sądy
Zarówno dla Malborka, jak i naszej ówczesnej stolicy - Krakowa, przynajmniej w teorii, wiążące były decyzje papieża i rozstrzygnięcia jego sądów chociażby co do sporów terytorialnych pomiędzy walczącymi stronami.
Właśnie dlatego groźne dla Polski były nie tylko oręż, ale i propaganda krzyżacka. Zakon tłumaczył papieżowi swoje działania i agresję terytorialną na ziemie Królestwa Polskiego między innymi koniecznością walki z rzekomym powrotem Polaków do pogaństwa czy przestępstwom przeciwko mieszkańcom spornych ziem.
Propaganda początkowo była bardzo skuteczna, bo choć dzisiaj może się to wydawać absurdalne, średniowieczna Europa Zachodnia wierzyła, że zakon może liczyć na wsparcie sił nadprzyrodzonych.
Jeden z najwybitniejszych przedwojennych historyków średniowiecza - Jan Ptaśnik, wskazywał na przykład na tzw. "cuda krzyżackie". Ludzie zakonu rozpowiadali w zachodnich dworach o niezwykłych zdarzeniach, które miały przypaść w udziale rycerzom w płaszczach z czarnym krzyżem. Propaganda miała zadać kłam pojawiającym się coraz częściej doniesieniom o niemoralności Krzyżaków.
Krzyżacy. "Cuda" i brak moralności
W kronikach zakonnych pojawia się opowieść chociażby o bracie, który chciał porzucić Krzyżaków i wstąpić do innego zgromadzenia. Ale we śnie ukazali mu się święci - założyciele tych zakonów i zapowiedzieli, że go nie przyjmą. W końcu objawiła mu się również tytularna patronka Krzyżaków - Najświętsza Maria Panna i zapytała czy rycerze, którzy "dla dobra wiary zginęli i giną", mogą być uważani za rozwiązłych i rozpustnych. Nielojalny brat miał krótko później zginąć.
W warunkach średniowiecznej Europy tego rodzaju historie działały na wyobraźnie i to nie tylko na zachodzie kontynentu. Dowodem na to są kroniki Jana Długosza. Choć kronikarz był rdzennym Polakiem, człowiekiem wykształconym i synem rycerza spod Grunwaldu, sam przytaczał opowieści o rzekomym cudownym ocaleniu zakonników po złapaniu przez litewskich pogan.
Cudownymi opowieściami zakon próbował zakrzyczeć informacje o swoich przewinieniach, które godziły w państwo krzyżackie, bo każdy Krzyżak składał śluby ubóstwa i czystości.
Tymczasem już sama struktura zakonu mówiła wiele o moralności Krzyżaków. Zakon dzielił się na trzy grupy: rycerzy, księży i braci służebnych. Tylko pierwsza z nich miała jakiekolwiek znaczenie. Co więcej, w pełni uprawniony rycerz, który nosił biały płaszcz z czarnym krzyżem po lewej stronie, musiał być szlachcicem niemieckiego pochodzenia. Jak wskazuje historyk Paweł Jasienica w "Polsce Piastów", Krzyżacy w Europie Środkowej szybko porzucili tytuł "braci" i sami zaczęli nazywać się "panami pruskimi".
Henryk Sienkiewicz osławił w polskiej literaturze pawie pióra, które Krzyżacy przyczepiali do hełmów. Brak ubóstwa nie przejawiał się wyłącznie w bogatych i kosztownych strojach. Zakon bardzo dbał o swoje skarby i dochody z handlu. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie sposób w jaki "panowie pruscy" zdobywali środki.
Tajemnice w krzyżackich twierdzach
Jak wskazuje Jasienica, Krzyżacy regularnie bogacili się na wyprawach zbrojnych. Co więcej, przy okazji takich ekspedycji terroryzowali ludność cywilną. Historyk używa dosadniejszych słów, ale z uwagi wrażliwość czytelników w różnym wieku oszczędnie przytoczymy wydarzenia z XIV wieku.
Mówiąc delikatnie, Krzyżacy urągali kobiecej godności. "U siebie w Prusach mordowali i skazywali na śmierć mężów, by móc porywać ich żony. Nie oszczędzali dzieci" - pisze Jasienica w "Polsce Piastów".
Nieobyczajne zachowania miały miejsce nie tylko podczas wypraw wojennych. Przypomnijmy, że wciąż mówimy o braciach zakonnych, którzy składali śluby czystości. Tymczasem, jak podkreśla historyk, w Malborku "otwarcie istniał" lupanar, czyli dom publiczny. Podobnie w innych, większych fortecach zakonu.
Informacje o tych wszystkich przewinieniach trafiły do papieża. W tym miejscu warto wspomnieć o wyroku z 1335 roku. W Wyszehradzie, pełniący rolę rozjemców w sporze Polski i zakonu władcy Czech i Węgier, przyznali Krzyżakom Pomorze Gdańskie i ziemie chełmińską.
Wielki proces przeciwko zakonowi
Od tego czasu Kazimierz Wielki usilnie starał się wpływać na zachodnie dwory dyplomatycznie i głośno mówić o wątpliwej czystości braci zakonnych. Cztery lata po wyroku w Wyszehradzie doprowadził do kolejnego procesu w Warszawie. Rozstrzygali papiescy urzędnicy.
W procesie, który odbywał się na rynku obecnej stolicy Polski, przesłuchano 126 świadków. W efekcie Krzyżacy mieli zapłacić Polsce odszkodowanie i zwrócić Kujawy, ziemię dobrzyńską, Pomorze Gdańskie, ziemię chełmińską i michałowską. Co więcej, papieski wyrok określał postępowanie zakonu słowami "Timore Dei postposito ac dyabolo suadente", czyli wzgardziwszy bojaźnią Boga i za podszeptem diabelskim.
Tymczasem Krzyżacy niewiele robili sobie ze zdania papieskich urzędników. Nie chcieli dobrowaolnie oddać ziemi. Odwołali się do papieża Benedykta XII. Jego następca - Klemens VI, okazał się sojusznikiem zakonu. Częściowo sytuację naprawił pokój kaliski w 1343 roku, który dla Polski był mniej korzystny terytorialnie, ale ugruntowywał prawo Polski do późniejszych starań o Pomorze.
Historia walk o nadbałtycką krainę zakończyła się w niecałe 200 lat później, kiedy po wielu dekadach wojen Prusy Zakonne przekształciły się w Prusy Książęce i stały się lennem Królestwa Polskiego.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!