Przecież bezpiecznie wcale nie jest. Co więcej, tego rodzaju problemów nie mieliśmy od czasu rozpadu ZSRR, a niektórych nigdy. Bo nigdy chyba nie wykorzystywano wobec Polski żywej siły w ten sposób jak robi to przy granicy Łukaszenka. Wygląda także na to, że Rosja nigdy wcześniej tak konsekwentnie nie przygotowywała się do operacji militarnej na wielką skalę. Niektórzy analitycy twierdzą, że to blef, że Rosjan nie stać na długotrwały konflikt. Ale szczerze mówiąc, swojego czasu, najlepsi analitycy na świecie przewidywali masowe poparcie Irakijczyków dla sił międzynarodowych, a talibów traktowali jako intensywny, ale przelotny deszcz. A jeszcze wcześniej, najbardziej wpływowi polityczni mędrcy świata zapewniali Ukraińców, że jak oddadzą broń jądrową to zapewnią sobie gwarancje granic na wieki. Pamiętam, jak na początku konfliktu gruzińskiego zadzwoniłem do jednego ze specjalizujących się w sprawach kaukaskich analityków, mojego kolegi, nazwisko sobie odpuśćmy, bo komuż w końcu nie zdarzyło się bredzić? Zapewniał mnie, że Gruzini mają to wszystko przemyślane, pod kontrolą, zaraz wysadzą jakieś drogi i tunele, którymi jadą rosyjskie czołgi i będzie po sprawie. Kilka godzin później czołgi zasuwały dalej na Tbilisi, a Gruzja nie była zdolna do obrony. Dlatego, kiedy słyszę uspokajające analizy, to obawiam się, czy one nas za bardzo nie uspokoją. Nie jestem przekonany, że dobrze jest nas przekonywać, iż wszystko jest ok. Nie chodzi o to by siać panikę. Raczej chciałbym poznawać realną mapę zagrożeń i dowiadywać się, jak im zapobiegamy, a w razie czego, jak się będziemy przed nimi bronić. Na przykład jaki ma świat zachodni pomysł na rosyjską przewagę w ilości taktycznej broni jądrowej, której użycie rosyjska doktryna dopuszcza dość szybko - pisze o tym choćby znający temat Marek Budzisz. No i co z tą Ukrainą. W tym tygodniu zaczęto rozmawiać o dużej pomocy. Własny pakiet przygotowuje ponoć Polska. W ostatnich latach popłynęło zresztą na rozwój sąsiada od nas naprawdę sporo kapitału, łącznie z tym przysyłanym i inwestowanym przez Ukraińców pracujących w Polsce. Opluwani przez panią Ochojską i elitkę kulturalno-celebrycką kraju funkcjonariusze straży granicznej i Wojsk Obrony Terytorialnej nie mieli w ostatnim czasie łatwego czasu. Ale z drugiej strony, przeszli solidne szkolenie. To już weterani, być może mamy najlepiej przygotowanych ludzi do obrony granic w Europie. Nie tylko przed zwiedzionymi Irakijczykami, ale i potencjalnymi "zielonymi ludzikami", czyli rosyjskimi lub białoruskimi sabotażystami. Chciałbym o tym słyszeć. Że jesteśmy przygotowani, ale nie że nic nam nie grozi. A najbardziej bym chciał, by po rozum do głowy poszły wreszcie wspomniane elity celebryckie. Balanga się kończy, przyszli źli dorośli i chcą poprzestawiać ściany. Niekoniecznie w warunkach powszechnego konsensusu.