Szach (ale jeszcze nie mat) nie polega na tym, że <a href="https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-kaczynski-500-plus-od-nowego-roku-to-800-plus,nId,6777097" target="_blank" rel="noreferrer noopener">800 plus</a> to program racjonalny społecznie, ale na tym, że opozycja, która tkwi w "starych czasach", wciąż wierzy, że przy pomocy rozsądnych argumentów można jeszcze uprawiać skuteczną politykę i objaśniać świat elektoratowi uwiedzionemu przez rozdawniczy populizm. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-zamiast-500-plus-800-plus-opozycja-wielka-nonszalancja,nId,6777148" target="_blank" rel="noreferrer noopener">Opozycja</a> musi przemyśleć swoją dotychczasową strategię, bo każda odpowiedź - pozytywna lub negatywna - na wyborcze obietnice PiS będzie od teraz odbierana jako nieadekwatna i słaba. Takie są smętne reguły postpolityki i autokracje nowego typu - od Orbána po Kaczyńskiego - dobrze je rozumieją. Sam Kaczyński wykluczał 700 plus W klasycznych warunkach po obietnicy prezesa PiS rozpętałaby się w Polsce wielka debata o finansach publicznych. Dowiedziono by łatwo, że podwyższenie wydatków na program 500 plus do blisko 65 miliardów rocznie to igranie z budżetem państwa, którego deficyt rośnie. Sam Kaczyński w czerwcu ubiegłego roku mówił, że już 700 plus byłoby posunięciem proinflacyjnym i w zasadzie wykluczał tego typu rozwiązanie. Jak widać, wszystko zależy od okoliczności, a nie od racjonalnych wyliczeń lub eksperckich ostrzeżeń. Okoliczności są zaś takie, że PiS - upojony skutecznością wyborczą programu 500 plus - nie cofnie się przed niczym, by utrzymać władzę. Na razie więc obiecał, że rodziny z trójką dzieci nie będą już otrzymywać od państwa 1500 złotych, lecz 2400. To wzrost, jaki niewątpliwie pobudzi wyobraźnię dobrze przebadanego przez rządzących suwerena. Propozycja bezpłatnych autostrad - choć płatnych odcinków jest w Polsce niewiele - to z kolei ukłon w stronę klasy średniej. A hasło bezpłatnych leków dla młodzieży i młodszych seniorów, choć wyprane z konkretów, będzie społecznie nośne, nawet jeśli na Twitterze ktoś je skrytykuje. 800 plus to dopiero skromny początek Opozycja od wielu lat doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jaką PiS stosuje socjotechnikę i do jakich metod jest w stanie się posunąć. Wiadomo, że Kaczyński umie obiecać dokładnie to, na co czekają ci, którzy czują niedosyt. Wiadomo, że - gdy tak wyjdzie mu z badań - może zmienić ostrą retorykę bezwzględnego satrapy w łagodny ton roztropnego ojca narodu, który pochyla się nad losem państwa. Wiadomo też, że jego partia ma dziś głód władzy większy niż narkoman, więc obietnica <a class="textLink" href="https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-800-plus-w-lutym-zus-wysle-dwa-razy-niespodzianka-w-harmonog,nId,7307923" title="800 plus" target="_blank">800 plus</a> to dopiero skromny początek tego, co jeszcze będzie się działo. Niezbyt dobrze wypromowane propozycje <a href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" target="_blank" rel="noreferrer noopener">Platformy Obywatelskiej</a> - "babciowego", zerowych kredytów mieszkaniowych dla młodych i podwyżek dla budżetówki - miały potencjał, ale zostały natychmiast skrytykowane przez opozycyjnych liberałów gospodarczych, dla których jest to ściganie się na populizm. Zabrakło konsekwencji i jednoznaczności. Po stronie PiS-u zaś propozycje złożone przez Kaczyńskiego napotkają - jak w słynnym "Rejsie" - tylko na "aplauz i zaakceptowanie", co da im dodatkową moc. Lider władzy wie też doskonale, że politycy opozycji będą indagowani o jego propozycje, a ich opowieści o "rozdawnictwie", "zagrożeniu dla budżetu" i "naszej bardziej rozsądnej ofercie" wywołają pusty śmiech u tych, którzy już mnożą 800 złotych przez liczbę swoich pociech. Zwłaszcza że badania społeczne pokazują, że ludzie popierają waloryzację sztandarowego pisowskiego programu, więc nawet tu trudno o celną ripostę. Zyskać może jedynie <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-konfederacja,gsbi,44" title="Konfederacja" target="_blank">Konfederacja</a>, która programowo walczy z pustym pieniądzem. PiS chce domknąć system Opozycja, która niedawno raczyła publiczność kłótniami o liczbę list i o udział w marszu 4 czerwca, dostała właśnie jasny sygnał, że czas na wyciąganie wniosków się skończył. PiS ma w planach domknięcie systemu, zmianę rządu dusz, więc zależy mu tylko na skuteczności. Pięknoduch, który śpiewa o zasadach, nigdy nie zrozumie szczerego autokraty, który prowadzi politykę straceńczą z punktu widzenia interesów państwa i demokracji, ale za to cynicznie nastawioną na osobisty sukces. Prof. Jarosław Flis, z którym jakiś czas temu <a href="https://tygodnik.interia.pl/news-jaroslaw-flis-wojna-madrych-z-uczciwymi,nId,6419381" target="_blank" rel="noreferrer noopener">rozmawiałem dla Tygodnika Interii</a>, słusznie spostrzegł, że to Kaczyński - wbrew swoim warunkom "inteligenta z Żoliborza" - jest rzecznikiem ludu, a nie opozycja. Jeśli więc opozycja nie uchwyci znaczenia tej diagnozy - nie wygra. Albo wygra za słabo, by skutecznie rządzić. Przemysław Szubartowicz