Od kilku dni prognozy meteorologiczne nie napawają optymizmem. Jak podał IMGW, w województwach dolnośląskim, opolskim i śląskim od czwartku do niedzieli prognozowana jest suma opadów sięgająca nawet 150 l/mkw. Ostrzeżenie przed intensywnymi opadami najwyższego - trzeciego stopnia - obowiązuje również na terenie małopolskiego. Z ust całej Polski nie schodzi jednak Wrocław. Według wojewody dolnośląskiego Macieja Awiżenia, spodziewana skala opadów jest porównywalna do tej sprzed blisko trzech dekad. Od kilku dni włodarz miasta Jacek Sutryk informuje o odwołaniu imprez miejskich, kompletowaniu dodatkowych ekip pogotowia wodociągowego czy przeglądach zasuw, klap i przepustów kanalizacyjnych. Jacek Sutryk: Wciąż mamy zapas w kolektorach i zbiornikach Nie ma wątpliwości: prezydent Wrocławia uspokaja mieszkańców. Jak przekazał Interii, miasto jest przygotowane na nadciągające deszcze, a system odprowadzania wody - przynajmniej jak na razie - działa bardzo sprawnie. - Z raportów, jakie otrzymałem od MPWiK, wynika, że kolektory i zbiorniki przyjęły wodę deszczową. Wciąż się wypełniają, ale dalej jest spory kilkunastoprocentowy zapas. Dla nas najważniejszy jest kolektor odciążający Wrocławską Oczyszczalnię Ścieków - obecnie wypełniony jest w 85 proc., i woda opada - przekazał Interii prezydent Wrocławia. - Część wody deszczowej w nocy odpompowaliśmy bezpośrednio do Odry, obecnie cała woda trafia do oczyszczalni ścieków na Janówku. To, co cieszy mnie szczególnie, jak wynikało z raportów na sztabie kryzysowym, to sprawdzające się miejsca, gdzie prowadzimy Gospodarkę Wodami Opadowymi. To tereny, gdzie cała deszczówka jest akumulowana i nie trafia do kanalizacji - usłyszeliśmy. Miejskie spółki także tonują nastroje. - Jeśli chodzi o przygotowanie Wrocławia, kanalizacyjne, kluczowe było otwarcie czterech zbiorników przy ul. Długiej. To 60 tys. m3 pojemności. Cel tych zbiorników jest taki, że gdy są nawalne opady, zbiorniki mają przejąć znaczną część wód opadowych z kanalizacji, aby chronić oczyszczalnię ścieków - powiedział Interii Przemysław Gałecki, wiceprezes zarządu wrocławskiego MPWiK. - Widzimy, że doskonale spełniają swoją rolę. Tak, że oczyszczalnia działa w pełni sprawnie. Wszystkie procesy przebiegają jak należy. Na teraz sytuacja jest absolutnie stabilna - uspokaja. Jak przekazał nam wiceszef spółki, MPWiK przygotował odpowiedni sprzęt, który może posłużyć także innym miejskim firmom, a nawet służbom. Chodzi o agregaty prądotwórcze czy specjalistyczne pompy. Z informacji, które podał Interii Gałecki wynika, że w ciągu ostatniej doby nie odnotowano "poważniejszych zgłoszeń z prośbą o interwencję". Poogoda. Wrocław. Wielka powódź wróci po 27 latach? Zarówno eksperci jak i politycy zwracają uwagę, że trudno porównywać powódź z lat 90. do tej, która ma nadejść teraz. Dlaczego? - Od 1997 r. zmieniło się diametralnie wszystko. Po tamtej powodzi stworzyliśmy na rzekach potężną sieć pomiarowo-obserwacyjną. Obecnie to ponad 600 stacji hydrologicznych. Dokonują automatycznie pomiaru stanu wody, co 10 minut - tłumaczył niedawno Interii Grzegorz Walijewski, synoptyk hydrolog i rzecznik prasowy IMGW-PIB. Na system ostrzegania i monitoring zwraca również uwagę Bogdan Zdrojewski, obecnie europoseł PO, a wcześniej wieloletni prezydent Wrocławia. Polityk zwraca uwagę, że szybka reakcja organów rządu i samorządu jest tu kluczowa. - Premier Donald Tusk przybył na sztab kryzysowy we Wrocławiu, więc reaguje przed, a nie po. To duża różnica. Służby są już w chwili obecnej w gotowości - argumentuje Zdrojewski. - W roku 1997 miałem gigantyczny problem, bo reagowano już w czasie katastrofy: wojsko było przenoszone do Wrocławia z Polski centralnej w drugiej i trzeciej dobie powodzi, więc reakcja była niezwykle spóźniona - stwierdza. Istotne są także inwestycje, na które podczas konferencji prasowej zwracał uwagę sam Donald Tusk. - Państwo polskie bardzo zainwestowało w infrastrukturę. Dzisiaj można powiedzieć, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin te zbiorniki nie będą wypełnione - argumentował premier. O jakie inwestycje chodzi w kontekście Wrocławia? - Mamy suchy zbiornik Racibórz, który zawsze jest rezerwuarem fali powodziowej. Mamy przerobiony wrocławski węzeł wodny, może przenieść o 300-400 m³ wody więcej niż to było w 1997 r. - tłumaczy Interii Zdrojewski. Niż genueński nad Polską. Zagrożeniem "fake news" Zarówno Bogdan Zdrojewski jak i Jacek Sutryk apelują do wrocławian o czujność: - Deszcze zapowiadane są zwłaszcza nocami. Ulewne do 30l na m2. Dlatego istotne jest, by wrocławianki i wrocławianie pozostali czujni, obserwowali pobliskie rzeki czy miejsca, które bywają kłopotliwe przy dużych opadach - usłyszeliśmy od urzędującego prezydenta miasta. W opinii Zdrojewskiego pomoc mieszkańców jest nieoceniona, kiedy w grę wchodzi zagrożenie powodziowe. - Trzeba pilnować wszystkich elementów kanalizacji burzowej. Zbierać nagromadzone liście, żeby nie doprowadzić do ich zatkania. Przygotować dodatkowe, ewentualne źródła zasilania, bo mogą wystąpić lokalne odcięcia. Szczególnie ważne, zwłaszcza w nocy, jest monitorowanie rozmaitych nieruchomości - podnosi europoseł PO. - Przewrócone drzewo, kilometr przed jakimś domem, może doprowadzić do spiętrzenia i katastrofalnych skutków dla określonej linii nabrzeżnej. Zwłaszcza w miejscowościach podgórskich. Im więcej osób w tym uczestniczy, tym lepiej. Powinni to robić i obywatele, i służby. Pomoc społeczna jest absolutnie bezcenna. Każdy sygnał wyprzedzający to szansa na uratowanie życia, zdrowia - podkreśla. Politycy apelują, żeby nie obciążać służb fałszywymi zgłoszeniami. Jak udało nam się dowiedzieć we wrocławskim urzędzie miasta, we Wrocławiu jest obecnie 30 miejsc, gdzie studzienki kanalizacyjne nie są drożne. - Przejazdy pod wiaduktami czyli w obniżeniach terenu i miejscach newralgicznych dla komunikacji w mieście odbywają się bez zakłóceń. Odwołane zostały miejskie imprezy plenerowe, a także mecz żużlowy Betardu Sparty Wrocław - poinformował Interię Jacek Sutryk. Jakub Szczepański