Po okresie rekordowych wpływów budżetowych Niemcy muszą nastawić się na chudsze lata. Jak podała agencja DPA, powołując się na wyliczenia resortu finansów, w nadchodzących latach w budżecie może zabraknąć nawet 25 miliardów euro. To efekt nadchodzącego spowolnienia gospodarczego, a co za tym idzie niższych wpływów z podatków, a także drogich inwestycji zaplanowanych już przez rząd wielkiej koalicji. Z informacji DPA wynika, że resortowi finansów zabraknie do 2023 roku w sumie 24,7 mld euro. Minister finansów Olaf Scholz ostrzegł pozostałych ministrów, że nie obędzie się bez oszczędności. Tylko w ten sposób uda się zrealizować planowane programy i inwestycje. Resort zastrzegł jednocześnie, że nie zamierza zaciągać nowych długów. - Zrównoważony budżet pozostaje jasnym wyznacznikiem podczas planowania budżetu federalnego - podkreśliła rzeczniczka Scholza. Oznacza to, że nowe inicjatywy rządu Niemiec będzie można sfinansować tylko poprzez oszczędności w innych dziedzinach. Jak podaje DPA, nie ma wolnych środków choćby na tak zwany pakt cyfrowy dla szkół w Niemczech. Aby go sfinansować, trzeba będzie zacisnąć pasa w innych obszarach. Będzie zgrzytać Niemiecka media zauważają, że zapewne doprowadzi to do większych napięć w rządzącej Niemcami chadecko-socjaldemokratycznej koalicji. Na finansowanie czekają bowiem niezwykle drogie projekty, jak choćby wycofanie z wydobycia węgla brunatnego czy pomysł wprowadzenia emerytury podstawowej. Tylko na wsparcie regionów, w których zamykane będą kopalnie odkrywkowe, rząd Niemiec chce przeznaczyć w nadchodzących latach do 40 mld euro. Niemiecki rząd szacuje, że wzrost gospodarczy wyniesie w tym roku zaledwie 1 procent. Jeszcze w jesiennej prognozie spodziewano się wzrostu PKB rzędu 1,8 procent. szym (dpa) Redakcja Polska "Deutsche Welle"