Świat można odkrywać na różne sposoby. Jedni wolą zwiedzanie głównych atrakcji, inni podziwianie naturalnych krajobrazów. I jedni i drudzy zgodzą się jednak zapewne, że świat warto odkrywać także od strony kuchni. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-nie-tylko-insekty-i-mieso-in-vitro-wciaz-pojawiaja-sie-nowe-,nId,6796024">Jedzenie</a> to dobre źródło informacji o kulturze i panujących na miejscu zwyczajach. Nawet w dobrze znanej nam Europie serwuje się dania, które potrafią zaskoczyć. Oto pięć najdziwniejszych <a href="https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-miesozerny-jak-polak-sondaz-o-jedzeniu-miesa,nId,6727172">potraw</a> z całego świata, których zjedzenie może przerosnąć każdego smakosza. Casu Marzu z "wkładką" Casu Marzu to owczy ser, który w oryginalnej wersji można zjeść na włoskiej Sardynii. W smaku przypomina on nieco gorgonzolę i nie byłoby w nim nic oryginalnego, gdyby nie to, że zawiera... muchówkę. Larwy owada Piophilia casei umieszczane są - zgodnie z recepturą - w serze, w którym następnie się mnożą, powodując jego "dojrzewanie". Takie larwy mogą mieć nawet ponad 5 mm długości. W przypadku tego sera nie możemy mówić też o typowej fazie fermentacji. W tym przypadku to już po prostu zwykły rozkład - ser zaczyna gnić. Co więcej, z gotowego wyrobu wcale nie wyciąga się larw. Podczas jedzenia powinny być one jeszcze żywe, bo świadczy to o świeżości sera. Casu Marzu uważa się za jeden z najniebezpieczniejszych serów świata. Wbrew tej opinii chętnych na jego spróbowanie nie brakuje. Ponoć najlepiej smakuje rozsmarowany na chlebie i popity dużą ilością mocnego wina. Ser ten ma być także skutecznym afrodyzjakiem. Zgniły rekin na głód <a class="db-object" title="Islandia" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-islandia,gsbi,2890" data-id="2890" data-type="theme">Islandia</a> to dla przeciętnego turysty "kraina lodu", która kojarzy się z dziewiczą naturą. To jednak miejsce, gdzie serwuje się też niecodzienny rarytas. Hákarl dostaniemy w wielu popularnych sklepach na wyspie. Małe i delikatnie kremowe kawałki rekina polarnego wydają się całkiem smaczną propozycją. To mięso poddaje się jednak fermentacji, a tradycja sięga setek lat. Kiedyś mięso złowionego rekina był zakopywane, ze względu na zawarte w nim szkodliwe substancje. Wykorzystywano jedynie cenną skórę i wątrobę. Zobacz więcej: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/ciekawostki/news-tanie-wakacje-w-europie-w-2023-polacy-pokochali-te-trzy-kier,nId,6660660#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome">Tanie wakacje w Europie w 2023? Polacy pokochali te trzy kierunki</a> Gdy jednak wyspę nawiedził głód, a jej mieszkańcy odkopali mięso, okazało się, że fermentacja pomogła pozbyć się trucizny. O <a href="https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-miesozerny-jak-polak-sondaz-o-jedzeniu-miesa,nId,6727172">jedzeniu</a> "zgniłego mięsa rekina" zdecydował więc przypadek. Dziś jego małe pudełeczko kosztuje w przeliczeniu około 20 zł, czyli prawie 200 zł za kilogram. Chipsy ze świńskiej skóry Kolejny przysmak pochodzi z Bałkanów. W Serbii, ale też m.in. w Chorwacji jada się Cvarci, czyli chipsy przygotowywane z wieprzowej skóry i słoniny. Macedońska nazwa tego dania to "pig candy", czyli "świńskie cukierki". By przygotować to danie słoninę kroi się na kawałki i smaży - chipsy smażą się we własnym tłuszczu, stają się dzięki temu chrupiące. Oryginalny przepis z bałkańskiej kuchni wymaga dodania do smażenia odrobiny mleka, by otrzymać karmelowy kolor gotowego produktu. Całość dla aromatu można uzupełnić czosnkiem, cebulą i ostrymi przyprawami. Wieprzowe chipsy to przekąska, którą jada się z chlebem i popija mocnym alkoholem. Na Bałkanach to zazwyczaj rakija. Bijące serce węża Przenieśmy się na chwilę do Wietnamu. W jednej z dzielnic Hanoi serwuje się przystawkę, która może przyspieszyć bicie serca. W niektórych tamtejszych <a href="https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-restauracja-z-gwiazdka-michelin-zamyka-sie-po-kilku-tygodnia,nId,6785672">restauracjach</a> klienta otoczą liczne akwaria i terraria z trzymanymi w nich wężami. Świeże serce węża serwuje się klientowi natychmiast, kiedy jeszcze bije. Do popicia serwowana jest wódka - jedna doprawiona wężową krwią, druga - żółcią. Czernina na polskim stole Także w Polskiej kuchni znajdziemy potrawy, które u wrażliwych wywołają dreszcz. Czernina zaskakuje nie tylko obcokrajowców, ale też samych Polaków, którzy nie zawsze chcą spróbować zupy z... kaczej krwi. Potrawę w pierwszej książce kucharskiej Compendium Ferculorum, zamieścił już w XVII wieku Stanisław Czerniecki. Tam określił ją jako "potrawę czarno gotowaną z juszycą". Zobacz więcej: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-planujesz-city-break-w-europie-zamiast-samolotem-jedz-pociag,nId,6658859#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome">Planujesz city break w Europie? Zamiast samolotem jedź pociągiem! Cena może cię zaskoczyć</a> Czernina to zupa, bazująca na dobrym rosole i kaczej lub gęsiej krwi. Żeby pozbyć się nieco żelazistego smaku, dodaje się do niej ocet i cukier. Dodatków może być jednak więcej. Czerninę można jeść np. z owocami. Zazwyczaj używa się w tym celu gruszek, jabłek, śliwek czy wiśni. Adrian Wojtasik