Jak powszechnie wiadomo, wiele małych dzieci uwielbia jazdę windami, jednak tym razem pewna rodzina z Monachium nie będzie mogła zaliczyć swojej porannej przejażdżki do udanych. Historia miała miejsce w środę i rozpoczęła się rutynowo - ojciec wszedł do dźwigu wraz ze swoim rocznym synkiem na rękach. Gdy wcisnął przycisk "partner", winda zaczęła zjeżdżać na dół - po dojechaniu do celu drzwi nie otworzyły się, a platforma z tatą i jego pociechą na pokładzie nagle zaczęła piąć się na samą górę budynku. Niemcy: Winda jeździła nieustannie w górę i w dół. W środku byli ojciec z rocznym synem Zaniepokojony mężczyzna próbował zatrzymać windę, jednak ta po dojechaniu na samą górę ponownie zaczęła sama zjeżdżać w dół - na nieszczęście podróżnych dźwig nie dał za wygraną i nieustannie poruszał się od parteru po ostatnie piętro. Zirytowany ojciec wezwał pomoc przez zamontowany wewnątrz domofon, lecz i tu poległ - dyspozytor rozłożył ręce i skierował zakłopotanego rodzica do straży pożarnej. Służby wezwała żona mężczyzny, która czekała na klatce schodowej z czwórką innych małych dzieci. Straż pożarna przyjechała na miejsce, dostała się do panelu sterowania dźwigiem, po czym uruchomiła wyłącznik awaryjny. Następnie strażacy podnieśli winę ręcznie na kolejne piętro i za pomocą specjalnego klucza otworzyli przesuwane drzwi. Nie wiadomo, ile ostatecznie "okrążeń" zrobił ojciec z synem, ale - jak podają niemieckie służby - po uratowaniu z opresji obaj "nie byli już tak entuzjastyczni i wyglądali na niezwykle zirytowanych". Pasażerowie nie odnieśli żadnych obrażeń, a felerny dźwig został wyłączony z użytku. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!