Ryzyko rozszerzenia się wojny w Izraelu. Drony spadły na państwo trzecie
Prezydent Egiptu Abdel Fattah Al-Sisi potwierdził, że na dwa egipskie miasta spadły w piątek dwa drony. Szef państwa wezwał Izrael i palestyńską organizację terrorystyczną Hamas do poszanowania suwerenności jego kraju - powiadomiła w sobotę agencja Reutera.
Al-Sisi ostrzegł wspólnotę międzynarodową przed ryzykiem rozszerzenia się konfliktu w Izraelu i Strefie Gazy na cały region Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.
Według ministerstwa spraw zagranicznych w Tel Awiwie drony, które naruszyły przestrzeń powietrzną Egiptu, zostały wystrzelone przez jemeński ruch Huti w kierunku Izraela.
Przywódca Egiptu podkreślił, że jego kraj zamierza odgrywać "konstruktywną rolę" w celu zakończenia wojny toczącej się w sąsiednim państwie.
Wojna w Izraelu. Drony spadły na Egipt
Kair gościł w ubiegłym tygodniu przywódców i szefów dyplomacji ponad 20 krajów oraz liderów ONZ i UE, którzy dyskutowali na temat najnowszej odsłony konfliktu pomiędzy Izraelem i Hamasem. Egipt jest również zaangażowany w negocjacje na rzecz uwolnienia przetrzymywanych przez Hamas zakładników. Ponadto z terytorium Egiptu trafia do Gazy pomoc humanitarna.
Niemniej, Al-Sisi zastrzegł, że nie zgodzi się na przyjęcie ludności palestyńskiej, ponieważ oznaczałoby to zgodę Kairu na przymusowe przesiedlanie cywilów przez Izrael.
Uderzenie Hamasu, przeprowadzone 7 października ze Strefy Gazy, skutkowało największą liczbą ofiar śmiertelnych wśród Izraelczyków od 1973 roku, gdy państwo żydowskie stoczyło wojnę z koalicją syryjsko-egipską. W ciągu trwającego od 21 dni konfliktu zginęło już około 1,4 tys. obywateli Izraela i ponad 7,3 tys. mieszkańców Strefy Gazy.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
PAP/INTERIA.PL