Premier Izraela Benjamin Netanjahu ma kłopot. Sondaże są jednoznaczne
Najnowsze badania opinii publicznej w Izraelu wskazują, że premier Benjamin Netanjahu ma bardzo duży kłopot. Zdecydowana większość obywateli obwinia go za atak bojowników Hamasu i nie ufa w jego słowa dotyczące izraelskiej operacji w Strefie Gazy. Nieco ponad połowa obywateli twierdzi, że Netanjahu powinien podać się do dymisji, gdy wojna się skończy.
Gdyby w połowie listopada w Izraelu odbywały się wybory parlamentarne koalicja rządząca z premierem Benjaminem Netanjahu na czele zdobyłaby o 30 proc. mniej mandatów - podaje portal "The Times of Israel".
Jednocześnie obecne partie opozycyjne uzyskałyby bezpieczną większość w parlamencie - 70 ze 120 miejsce.
Izrael. Benjamin Netanjahu w tarapatach. Sondaże wskazują
Badania opinii publicznej wskazują również, że 86 proc. Izraelczyków uważa, że atak Hamasu z 7 października był wynikiem niekompetencji rządzących.
Z kolei 56 proc. obywateli twierdzi, że Benjamin Netanjahu powinien podać się do dymisji, gdy tylko zakończy się wojna.
Ponadto wśród izraelskich Żydów, którzy stanowią około 75 proc. populacji kraju, jedynie 4 proc. ufa słowom premiera Benjamina Netanjahu odnośnie wojny w Strefie Gazy - wynika z sondażu opublikowanego przez badaczy z Uniwersytetu Bar-Ilana.
Izrael. Rośnie niezadowolenie. Powodem zakładnicy Hamasu
Istotnym czynnikiem wpływającym na niezadowolenie społeczne w Izraelu jest kwestia zakładników, porwanych przez bojowników Hamasu podczas ataku z 7 października. Ich dokładna liczba nie jest znana, szacuje się jednak, że jest to około 240 osób.
Od początku izraelskiej kontrofensywy minęło sześć tygodniu. W tym czasie Hamas wypuścił z niewoli cztery osoby, a jeden zakładnik został uwolniony przez izraelskich żołnierzy. Podczas ofensywy w Strefie Gazy znaleziono również ciała dwóch zakładników, którzy według władz palestyńskiego terytorium zginęli w izraelskim ostrzale.
Wielu Izraelczyków uważa, że rząd nie przykłada dostatecznych starań, by uwolnić swoich obywateli z niewoli. Krewni zakładników konsekwentnie krytykują rząd za brak informowania ich na bieżąco i twierdzą, że wysiłki na rzecz uwolnienia powinny być absolutnym priorytetem izraelskiej kampanii w Strefie Gazy po atakach z 7 października.
W sobotę tysiące Izraelczyków, wśród nich członkowie rodzin i znajomi porwanych, przybyło do Jerozolimy, gdzie protestowali pod biurem premiera Netanjahu, domagając się "natychmiastowego sprowadzenia zakładników do domu". Przedstawiciele rodzin mieli spotkać się z członkami izraelskiego gabinetu wojennego Bennym Gantzem i Gadim Eisenkotem.
Izrael. Wojna z Hamasem to tysiące ofiar
Jak podają władze w Tel Awiwie, w ataku Hamasu z 7 października zginęło około 1200 Izraelczyków, w większości cywili. Z kolei w Strefie Gazy izraelskie ataki odwetowe zabiły ponad 12 tysięcy Palestyńczyków, w tym pięć tysięcy dzieci, podaje kontrolowane przez Hamas Ministerstwo Zdrowia.
Po 7 października wzrosła także przemoc na Zachodnim Brzegu - terytorium palestyńskim kontrolowanym przez Izrael. Według danych tamtejszego Ministerstwa Zdrowia w ciągu sześciu tygodni od ataku Hamasu służby Izraela i izraelscy osadnicy zabiły tam ponad 200 osób.
Źródła: AFP, "The Jerusalem Post", Al-Dżazira, "The Times of Israel"
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!