Protesty Serbów, głównie lokalnych pracowników administracji, trwają nieprzerwanie od 30 sierpnia. Wówczas to siły specjalne kosowskiej policji wkroczyły do budynków władz lokalnych czterech gmin na północy kraju. Mowa o Mitrovicy, Leposavić, Zvecan i Zubin Potok. Ze ścian natychmiast usunięte zostały znaki w języku serbskim i skonfiskowane zostały dokumenty. Jak tłumaczyli przedstawiciele policji były to działania przeciwko "nielegalnym, równoległym strukturom władzy". Protesty na północy Kosowa. Tysiące Serbów przed budynkami administracji Od godzin porannych przed zajętymi przez policję budynkami gromadzą się lokalni Serbowie. Jak tłumaczą, chcą wrócić do swoich miejsc pracy i wznowić działanie urzędów, które zajmują się między innymi świadczeniem usług socjalnych, a także wypłatą emerytur. Zdaniem Igora Simica, Dyrektora Funduszu Ubezpieczeń Emerytalnych i Inwalidzkich, "uzurpatorzy, którzy przejęli majątek państwa serbskiego uniemożliwili ponad 40 rodzinom zarabianie na życie, a 30 tysiącom osób uniemożliwili korzystanie z usług instytucji". Rośnie napięcie na linii Kosowo-Serbia. Prezydent zabrał głos Do protestów i działań władz w Prisztinie odniósł się także prezydent Serbii Aleksandar Vučić, który oświadczył, że działania mają na celu wypędzenie mieszkańców z regionu. - Serbowie z Kosowa pozostaną w Kosowie pomimo życzeń premiera Albina Kurtiego, Nenada Canaka (były lider partii Liga Socjaldemokratów Wojwodiny), Sonji Biserko (przewodniczącej Komitetu Helsińskiego w Serbii) i wielu innych, którzy chcą, by Serbowie zniknęli - mówił. Prezydent Serbii stwierdził, że wcześniej wymienieni z nazwiska politycy mieli sugerować w mediach, że to władze w Belgradzie prowadzą do eskalacji i chcą siłą przywrócić Serbów mieszkających na północy Kosowa do kraju. - Nigdy nawet nie przyszłoby mi do głowy, żeby coś takiego wymyślić. Krótko mówiąc, to głupota - podsumował. Protesty Serbów w Kosowie. Reaguje NATO Działania kosowskich sił specjalnych skrytykowali także przedstawiciele Sojuszu Północnoatlantyckiego. Rzeczniczka Sojuszu Farah Dalalah zaapelowała o natychmiastowe powstrzymanie eskalacji w regionie, a także wyraziła zaniepokojenie, że działania nie były koordynowane z przedstawicielami misji pokojowej w Kosowie. "Jesteśmy bardzo rozczarowani działaniami w północnym Kosowie, które nie były skoordynowane z KFOR, pomimo wielokrotnych obietnic, że tak się stanie. KFOR jest w pełni przygotowany do podtrzymania swojego mandatu ONZ, rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ dla wszystkich społeczności w Kosowie. Deeskalacja i pełne zaangażowanie w dialog pod przewodnictwem UE są konieczne" - czytamy w oświadczeniu. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!