To nie tajemnicze stworzenie Yeti, czające się głęboko w lodzie, stanowi zagrożenie. Międzynarodowemu zespołowi badawczemu udało się reaktywować tak zwane "wirusy zombie", które przez tysiące lat były zakonserwowane przez wieczną zmarzlinę. Zespół kierowany przez Jean-Marie Alempic z Uniwersytetu w Marsylii już w 2014 i 2015 roku odkrył w wiecznej zmarzlinie dwa funkcjonalne wirusy. Teraz naukowcy opublikowali swoje badania nad 13 kolejnymi, nieznanymi wcześniej wirusami z lodu - czytamy w artykule dziennikarek SWR Leili Boucheligua, Niny Kunze i Leny Schmidt opublikowanym na portalu tagesschau.de. Wieczna zmarzlina jak gigantyczna zamrażarka Szef sekcji wiecznej zmarzliny w Instytucie Wegenera Guido Grosse wyjaśnia, jak to możliwe, że wirusy nieaktywne od czasów prehistorycznych stają się ponownie aktywne kilka tysięcy lat później. Wiele z arktycznych warstw lodu istnieje od ostatniej epoki lodowcowej. W niektórych regionach można nawet jeszcze znaleźć szczątki mamutów, wyjaśnia Grosse: nie tylko kości, ale także zachowane włosy, ciało i krew. "W przeciwieństwie do klimatu tropikalnego lub umiarkowanego, materia organiczna w zamarzniętej glebie nie ulega rozkładowi. Bakterie, które dbają o proces rozkładu, uaktywniają się dopiero po rozmrożeniu wiecznej zmarzliny" - tłumaczy ekspert. "Wirusy zombie" budzą się z drzemki Wieczna zmarzlina występuje głównie w bardzo zimnych regionach, takich jak Syberia czy Alaska - piszą autorki, dodając, że i w Niemczech jest miejsce, gdzie występuje wieczna zmarzlina alpejska: Zugspitze. Gleba wiecznej zmarzliny ma temperaturę poniżej zera stopni Celsjusza przez co najmniej dwa kolejne lata. Z powodu zmian klimatycznych, w przyszłości jednak gleb wiecznej zmarzliny może być coraz mniej. "W trakcie topnienia wiecznej zmarzliny uwalniane są nie tylko szkodliwe dla klimatu metan i węgiel. Rozmrażają się również zwłoki zwierząt i szczątki roślin, które przez tysiące lat były uwięzione w wiecznej zmarzlinie. A wraz z nimi wirusy, które przenosiły, gdy zamarzały" - czytamy. Jeśli zmiany klimatyczne będą postępować w tak szybkim tempie i nie uda się ograniczyć globalnego ocieplenia do minimum, 75 proc. wiecznej zmarzliny może zniknąć przed końcem tego stulecia - mówi Grosse. "Wirusy zombie" budzące się w naturalny sposób ze swojej drzemki mogą więc stać się w niedalekiej przyszłości rzeczywistością. Naukowcom z Marsylii udało się pokazać, że wirusy te mogą ponownie uaktywnić się w laboratorium. W badaniu wykorzystali Acanthamoeba castellanii - rodzaj ameby - jako przynętę dla wirusów. Wynik: wszystkie 13 wirusów było zakaźnych i infekowało ameby. Nie tylko wirusy "Wirusy to nie jedyne patogeny, które mogą stać się zagrożeniem. Uwalniane są również patogeny bakteryjne. We wstępnym opracowaniu badaczy z Marsylii, które nie zostało jeszcze opublikowane w czasopiśmie naukowym czytamy, że chorobotwórcze mikroorganizmy mające nawet 120 tys. lat również mogły się rozmrozić. Niektóre z nich są związane z obecnymi patogenami bakteryjnymi. Przykładem może być patogen wąglika Bacillus anthracis, paciorkowce czy nawet gronkowce" - czytamy w artykule. W niedawnej przeszłości zarodniki Bacillus anthracis mogły wywołać na przykład duże zgony reniferów. Teoria badaczy z Marsylii: rozmarzanie wiecznej zmarzliny spowodowane gorętszym niż przeciętne latem uwolniło zarodniki i doprowadziło do epidemii wąglika wśród zwierząt. "W 2016 roku wąglik prawdopodobnie wybuchł również wśród ludzi w północnej Syberii z tego powodu, jak donosi Deutschlandfunk" - zaznaczają autorki. Dodają, że zdaniem badaczy, patogeny bakteryjne można jednak łatwo powstrzymać za pomocą dzisiejszych antybiotyków. "Inaczej sytuacja wygląda w przypadku wirusów. Pandemia koronawirusa pokazała: Dla każdego nowego wirusa trzeba opracować bardzo specyficzne metody leczenia i szczepionki, które nie byłyby natychmiast dostępne." Co grozi ludziom? 13 zidentyfikowanych wirusów uwolnionych przez topniejącą wieczną zmarzlinę zaatakowało ameby - w optymalnych warunkach laboratoryjnych. "Ale jest całkiem możliwe, że wirusy mogą rozmarznąć i zarazić człowieka, wyjaśnia badacz wiecznej zmarzliny Grosse. Wielkim pytaniem jest, co drzemie w wiecznej zmarzlinie, a także w lodowcach" - piszą Boucheligua, Kunze i Schmidt. Przytaczają także opinię innego eksperta, weterynarza i wirusologa Alberta Osterhausa z Hanoweru. Jest on dyrektorem Centrum Badań nad Pojawiającymi się Zakażeniami i Chorobami Odzwierzęcymi na Uniwersytecie Medycyny Weterynaryjnej w Hanowerze. Zagrożenie ze strony wirusów zachowanych w zamrożonych zwłokach zwierząt sprzed tysięcy lat ocenia on jako raczej niewielkie. Natomiast groźniejsze mogą być według niego zwłoki ludzi zakonserwowane w lodzie pochodzącym z lodowców - te patogeny mogą bowiem zarażać ludzi, a nie tylko zwierzęta czy ameby. Niebezpieczne dzikie zwierzęta W każdym razie ryzyko kontaktu ludzi z rozmrożonymi patogenami wzrosło. Regiony w Arktyce są coraz częściej wykorzystywane do wydobycia surowców, a lód coraz bardziej się rozmraża. "Nie wiadomo jednak, jak wielkie jest zagrożenie ze strony patogenów i jak wiele różnych wirusów i bakterii leży uśpionych w lodzie" - konkludują autorki. "Szansa, że takie wirusy doprowadzą do naprawdę dużych problemów jest niewielka, ale nigdy nie jest w 100 procentach wykluczona" - wyjaśnia Osterhaus. Za znacznie większe zagrożenie uważa kontakt z dziko żyjącymi dziś zwierzętami, co jego zdaniem było widać w przypadku pandemii koronawirusa - wielu ekspertów zakłada bowiem, że koronawirus został przeniesiony na człowieka przez nietoperza. Autor: Monika Sieradzka, polska redakcja "Deutsche Welle"