Potężne ulewy przyniosło do południowo-wschodniej części Hiszpanii burzowe zjawisko znane jako DANA, czyli izolowana depresja wysokiego poziomu. Od początku tygodnia w rejonie Walencji i południowej Andaluzji na wiele miast spadły prawdziwe potoki wody: lokalnie w ciągu kilku godzin spadło jej tyle, ile zwykle przez pół roku. Doszło do olbrzymich powodzi. Ta apka mówi, kiedy spadnie deszcz - co do minuty! Wypróbuj nową aplikację Pogoda Interia! Zainstaluj z Google Play lub App Store Dziesiątki ofiar powodzi w Hiszpanii. Bilans zapewne się zwiększy Wiadomo już, że powodzie spowodowały śmierć co najmniej 62 osób. W rzeczywistości jednak ofiar może być jeszcze więcej, ponieważ dziesiątki osób uznaje się za zaginione. Jak powiedział prezydent regionu Walencja, Carlós Mazón, obecnie "niemożliwe" jest podanie dokładnej liczby zgonów spowodowanych pogodą. W wielu miejscach trwa akcja ratunkowa. Król Filip oraz królowa Letizia w oświadczeniu zamieszczonym w serwisie X zapewnili o swoim uznaniu dla wysiłków lokalnych władz i służb ratowniczych, a także złożyli "najgłębsze kondolencje" rodzinom zmarłych, życząc im "siły, odwagi i całego niezbędnego wsparcia". W oświadczeniu para królewska dodała, że jest "zdruzgotana" skutkami powodzi. Również premier Hiszpanii Pedro Sanchez złożył kondolencje rodzinom ofiar. Dodał, że obecnie "absolutnym priorytetem" władz jest pomoc tym, których doświadczył kataklizm. Swoje prace zawiesił hiszpański parlament. "Najgorszy dzień mojego życia" W mediach pojawia się coraz więcej relacji ocalałych. Sky News opisuje historię brytyjskiej pary, która podczas powodzi w Walencji została uwieziona w swoim samochodzie przez prawie 10 godzin. Mężczyzna opisywał, że na poboczu widzieli "9 albo 10 przewróconych ciężarówek na odcinku niecałego kilometra autostrady". Z kolei burmistrz miasteczka Utiel powiedział, że podczas powodzi błyskawicznej w mieście mieszkańcy byli "uwięzieni jak szczury": "Samochody i kosze na śmieci spływały ulicami. Woda wezbrała na trzy metry" - dodał Ricardo Gabaldon. "To był najgorszy dzień mojego życia" - powiedział burmistrz telewizji RTVE. Jak powiedział samorządowiec, w miasteczku kika osób uznaje się za zaginione. W położonej w regionie Walencja wiosce Barrio de la Torre właściciel miejscowego baru, Christian Viena, opowiadał o sytuacji po przejściu wielkiej wody: "Wszystko jest całkowicie zniszczone, wszystko trzeba wyrzucić". Dodał, że woda naniosła 30 cm błota, a "okolica jest zniszczona, samochody piętrzą się jeden na drugim". Hiszpania walczy z powodzią W całej Walencji w nocy z wtorku na środę dziesiątki osób uciekały przed wzbierającą wodą, wspinając się na samochody, ciężarówki oraz dachy domów, stacji benzynowych i innych obiektów. Wielu kierowców przeczekało noc w samochodach na odciętych przez wodę odcinkach ulic. Niektórzy wciąż czekają na nadejście służb ratunkowych. Chociaż w środę ulewy w Walencji zelżały, nie oznacza to końca dramatu. Według prognoz burze i ulewy potrwają jeszcze przez najbliższe dni. Carlos Mazon wezwał mieszkańców do pozostania w domach, by nie utrudniać akcji ratowniczej. Zawieszono kursy kolei wysokich prędkości łączących Walencję z Barceloną i Madrytem - poinformowało hiszpańskie ministerstwo transportu. Zamknięto szkoły w regionie. W rozmowie ze stając Sky News wydawca serwisu Olive Press, Jon Clarke, powiedział, że była to "najgorsza katastrofa naturalna [w regionie - red.] od co najmniej 50 lat, ale zapewne znacznie dłużej". Dodał, że na niektórych terenach w ciągu sześciu do siedmiu godzin spadło tyle wody, ile zazwyczaj przez pół roku. Kolejne ulewy mogą sytuację jeszcze pogorszyć. Źródło: BBC, AP, "El Pais", Sky News, AFP, RTVE ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!