Podejrzani to 26-letni student medycyny oraz jego dziewczyna. Oboje podróżowali z Frankfurtu do Hamburga. Podczas podróży u pary wystąpiły objawy podobne do grypy. Konieczna była interwencja na dworcu w Hamburgu. Policja federalna zamknęła dwa tory, a służby ratunkowe weszły na pokład pociągu. W środku miało przebywać około 200 pasażerów. - Czas pokaże, czy faktycznie zostali zarażeni wirusem Marburg - przekazał rzecznik straży pożarnej Christian Wolter. Niemcy. Poważne zagrożenie na dworcu. Chodzi o wirusa Według wiadomości podawanych przez "Bild" 26-latek ledwo co wrócił z Rwandy. Tam miał kontakt z pacjentem, u którego lekarze zdiagnozowali wirusa Marburg. Ministerstwo Zdrowia Rwandy podało, że zakażenie stwierdzono dotychczas u 27 osób. Osiem z nich zmarło. Mężczyzna oraz jego dziewczyna zostali zabrani do specjalistycznego szpitala w Eppendorf. Placówka specjalizuje się w chorobach tropikalnych. Czytaj więcej: Choroby tropikalne już nie tropikalne. Nie trzeba nawet wyjeżdżać z Polski Policja ustala, kto z grona około 200 osób przebywających w pociągu, mógł mieć kontakt z parą. - Teraz musimy dowiedzieć się, czy udało im się zarazić w tak krótkim czasie - zaznaczył rzecznik hamburskiej straży pożarnej. Włochy. Wykryto dengę. To choroba tropikalna Z kolei we włoskim regionie Marche od sierpnia wykryto ponad 100 przypadków dengi. 35 osób wymagało hospitalizacji. To infekcyjna choroba tropikalna wywołana przez wirusa. Wpływ na zagrożenie ma utrzymująca się wysoka temperatura, która obecnie przekracza w Marche 20 stopni. "Badacze są zaniepokojeni, bo wysokie temperatury sprzyjają rozprzestrzenianiu się wirusa przez niektóre gatunki komarów" - informował Reuters. Wirus Marburg. WHO alarmuje. Chodzi o wysoką śmiertelność Wirus Marburg doprowadził do ogłoszenia stanu epidemii w 2023 roku, który wprowadziła wtedy Tanzania. Teraz choroba ponownie daje o sobie znać i nawiedziła sąsiednią Rwandę. WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) zwraca uwagę na wysoki wskaźnik zgonów spowodowanych zakażeniem wirusem Marburg. Szacuje się, że śmiertelność w tym przypadku wynosi aż 88 proc. Dla porównania w przypadku początkowej fazy pandemii Covid-19 mówiło się o umieralności na poziomie kilku procent. Patogen jest bardzo niebezpieczny i przenosi się poprzez kontakt z krwią zakażonego lub inne płyny ustrojowe. Wirus wywołuje chorobę marburską, a jej nazwa pochodzi od Marburga we Frankfurcie nad Menem, gdzie odnotowano pierwsze oficjalnie potwierdzone przypadki zachorowania. Choroba marburska powoduje u chorych wymioty, gorączkę, bóle mięśni oraz biegunkę. Objawy są bardzo podobne do gorączki krwotocznej Eboli i rozróżnić je można dopiero podczas wykonania badań klinicznych. Ludzie umierają zazwyczaj z powodu zbyt dużej utraty krwi. Źródło: "Bild", Ansa, Reuters, Interia ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!