"Uważnie monitorujemy doniesienia o tym, że Kim Dzong Il nie żyje. Prezydent został o tym zawiadomiony. Jesteśmy w bliskim kontakcie z naszymi sojusznikami: Koreą Południową i Japonią. Pozostajemy oddani sprawie stabilizacji na Półwyspie Koreańskim oraz wolności i bezpieczeństwa naszych sojuszników" - stwierdza oświadczenie przekazane przez rzecznika Białego Domu, Jaya Carneya. Śmierć Kim Dzong Ila jest od późnego wieczoru (czasu lokalnego) w niedzielę głównym tematem mediów w USA. Informacyjne sieci telewizyjne CNN i Fox News przerwały swoje normalne programy, aby nadać o tym wiadomość. Komentując wydarzenie, analitycy zwracają uwagę, że przewodniczącym komitetu pogrzebowego "Drogiego Przywódcy" - jak nazywano w Korei Północnej Kim Dzong Ila - został jego syn Kim Dzong Un, co potwierdza wcześniejsze przypuszczenia, że to on będzie nowym władcą kraju. Eksperci podkreślają jednak, że wyjątkowo mało wiadomo o następcy zmarłego Ki Dzong Ila. Uczył się on w szkole w Szwajcarii i zna angielski, ale z racji młodego wieku nie posiada prawdopodobnie większego politycznego doświadczenia - to niemal jedyne o nim informacje. - Nie wiadomo, jak Kim Dzong Un się zachowa. Jest oczywiste, że najbliższe dni będą okresem napięcia na Półwyspie Koreańskim, a kiedykolwiek jest tam napięcie, to jest to powód do niepokoju dla USA - powiedział Wolf Blitzer w telewizji CNN. Media zwracają uwagę, że Korea Południowa postawiła swe siły zbrojne w stan pogotowia. Z Białego Domu z kolei dochodzą informacje, że trwają tam narady zespołu ds. bezpieczeństwa narodowego. Stany Zjednoczone od lat prowadzą grę dyplomatyczną w celu powstrzymania Korei Północnej od dalszej produkcji broni nuklearnej. Według wywiadu Phenian posiada już kilka sztuk tej broni. Prowadzi też próby z rakietami zdolnymi do przenoszenia ładunków nuklearnych, w tym z rakietami międzykontynentalnymi. W sprawie tej toczyły się z przerwami rozmowy z Koreą Północną z udziałem USA, Chin, Japonii, Korei Południowej i Rosji. Kluczowa jest w nich postawa Chin, które utrzymują przy życiu stalinowski reżim w Phenianie, dostarczając mu żywności i innych artykułów. Ostatnio Waszyngton niepokoi się informacjami o sprzedaży broni północnokoreańskiej do Iranu. Od czasu rozejmu po wojnie koreańskiej (1950-1953) Korea Północna i Korea Południowa są wciąż formalnie w stanie wojny. 37 tysięcy wojsk amerykańskich w Korei Południowej chroni ten kraj przed agresją z północy. Społeczność międzynarodowa, w tym USA, dostarcza jednocześnie humanitarną pomoc żywnościową dla Korei Północnej. Jej gospodarka, zarządzana nakazowo i funkcjonująca na zasadach samowystarczalności, doprowadziła do masowego głodu. Na kilka dni przed śmiercią Kim Dzong Ila rozpoczęła się kolejna runda rozmów USA z Koreą Północną na temat dalszej pomocy żywnościowej. Waszyngton informował też nieoficjalnie o możliwości wznowienia negocjacji o zbrojeniach nuklearnych i proliferacji broni przez reżim w Phenianie.