W poniedziałek ok. 20:23 na Słowacji doszło do trzęsienia ziemi o magnitudzie 5,2. Wstrząsy były odczuwalne także w południowej Polsce. Europejsko-Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne podaje na swojej stronie internetowej, że epicentrum miał znajdować się około 18 kilometrów od Humennego. Według ekspertów, jeżeli dane potwierdzą się, to trzęsienie ziemi o takiej skali wystąpiło ostatnio na tym obszarze około 80 lat temu. - To, że trzęsienia ziemi występują na Słowacji, nie jest zaskoczeniem i wczorajsze zdarzenie nie odbiega od normy. W historii występowały już takie wstrząsy, które były odczuwalne w południowych częściach Polski - mówi w rozmowie z Interią doktor Anna Kwietniak z wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH w Krakowie. - Karpaty są górotworem, który wciąż się wypiętrza. Ruch płyt tektonicznych powoduje, że uaktywniają się uskoki i wtedy wyzwalana jest energia sejsmiczna, którą obserwujemy, jako trzęsienie ziemi - tłumaczy powody wstąpienia wczorajszych wstrząsów. Doktor Kwietnia zaznacza również, że skala 5,2 oznacza trzęsienie ziemi sporych rozmiarów. - Człowiek odczuwa wstrząsy, kiedy magnituda wynosi około 3. Zmiana magnitudy o jeden stopień oznacza, że energia zwiększa się 32 razy. O sile wczorajszego trzęsienia ziemi świadczy także jego intensywność. To inna miara wielkości trzęsienia. Intensywność wczorajszych wstrząsów określono na osiem w 12-stopniowej skali - wyjaśnia przedstawicielka AGH. Trzęsienie ziemi na Słowacji. Ekspert wskazuje region w Polsce - Intensywność trzęsienia ziemi na Słowacji mogła sprawić, że mieszkańcy południowej Polski mogli zaobserwować u siebie w domu kołyszące się lampy, poruszające się szklanki czy drgające rośliny. Jeśli chodzi o zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców południa Polski, to takie wstrząsy, jak wczoraj, nie mają na to żadnego wpływu - dodaje. Doktor Kwietniak zaznacza, że budowa geologiczna powoduje, że więcej trzęsień występuje na Słowacji, niż np. na Podhalu. Nie oznacza to jednak, że na południu Polski takich zdarzeń nie ma. - Podhale jest rejonem sejsmicznie aktywniejszym, niż pozostała część kraju. Natomiast te wstrząsy nie sięgają tak wysokich magnitud i często są nieodczuwalne dla mieszkańców. Jeśli chodzi o częstotliwość ich występowania, to są to pojedyncze przypadki w skali roku. Nie należy popadać w żadną panikę, ponieważ nie są to zdarzenia, które zagrażałby życiu czy zdrowiu mieszkańców. Nie obserwujemy też żadnych tendencji, że ta sejsmiczność się zwiększa, czy zmienia w czasie - wyjaśnia. Przedstawicielka AGH wyjaśnia również, że nie można przewidzieć, gdzie i kiedy dokładnie wystąpi trzęsienie ziemi. - Możemy jedynie przewidzieć, jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia wstrząsu dla danego terenu, ale w długim okresie. Nie mówimy tutaj o tygodniach, ale raczej dziesiątkach czy setkach lat - konkluduje.